Nie jest to pierwsza taka spraw — i prawdopodobnie nie będzie też ostatnią. Ale warto takie przypadki nagłaśniać i dyskutować o tym czy i jak korzystać z systemów rozpoznawania twarzy, skoro z ich skutecznością bywa... różnie.
Rozpoznawanie twarzy (i służby) dały plamę: niewinny mężczyzna spędził 10 dni w areszcie
Systemy rozpoznawania twarzy od lat budzą ogromne kontrowersje. Ich dokładność jest, eeeee, co najwyżej dyskusyjna. Ponadto sporo rozmawia się o nich także w kontekście prywatności użytkowników i tego, co ma większą wartość: bezpieczeństwo czy prywatność? We Francji testowane jest rozwiązanie w ramach którego rozpoznawanie zastępuje dowód osobisty, Londyn zaś postanowił na innowacyjny system rozpoznawania twarzy w czasie rzeczywistym. Żadne z nich jednak nie jest tak precyzyjne jak rozpoznawanie człowieka po ruchu. Ten jest rzekomo znacznie skuteczniejszy - i bez problemu wyłowi z tłumu nawet zamaskowane postacie.
Regularnie jednak słyszymy o nadużyciach i problemach do których doprowadzają te nowoczesne systemy. Tym razem ofiarą był mężczyzna z New Jersey, który niesłusznie spędził 10 dni w areszcie (z czego siedem w izolatce). Wszystko to po oskarżeniu o kradzież w sklepie. Wezwane służby nie wierzyły że prawo jazdy które podał im podejrzany było prawdziwe, a poza tym znaleźli w jego kieszeni narkotyki. Przy próbie aresztowania, mężczyzna zbiegł. Policjanci skorzystali zatem z systemu rozpoznawania twarzy, wprowadzając tam fotografię z otrzymanego od niego dokumentu. W ten sposób trafili na Nijeera Parksa, który od początku był w stanie udowodnić swoją niewinność. W chwili całego zdarzenia był w aptece około 50 kilometrów dalej. Kosztowało go to jednak pięć tysięcy dolarów i dziesięć dni w areszcie. Postanowił jednak nie zostawić sprawy — i pozywa władze za niesłuszne aresztowanie i uwięzienie, a także naruszenie praw obywatelskich. Kolejny raz jednak jesteśmy świadkami sprawy, w której system rozpoznawania twarzy sobie nie poradził. A co więcej: to także sprawa z osobą innego koloru skóry niż białym — a takich było już w historii co najmniej kilka. Sporo mówiło się o tym nawet w kontekście rasizmu — ale to już temat na zupełnie inną debatę.
Technologia miała pomagać wszystkim: służbom w pracy, a obywatelom... w tworzeniu bezpiecznego środowiska. Jak widać — systemy którymi obecnie dysponujemy w połączeniu z wątpliwymi staraniami organów ścigania dają efekty dość... kontrowersyjne. W tej sprawie pojawia się wiele pytań: kogo tak naprawdę obwiniać, ludzi czy algorytmy? Jedno jest pewne — do ideału jakim była maszyna z serialu Person of Interest nam jeszcze daleko. A póki co warto cały czas dyskutować na temat systemów rozpoznawania twarzy i sposobach (tudzież: etyce) ich wykorzystywania. Dotychczasowe przypadki pokazują, że jest z tym różnie. A jeżeli mamy im ufać i ma to mieć sens - tak być nie może.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu