Walentynki to moment, w których "wirtualne dziewczyny" zyskują na popularności. Oto, dlaczego nie warto się do takich programów zbliżać.
Mamy walentynki, czyli "święto", które ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników. Z jednej strony mamy ludzi, którzy celebrują ten dzień, ale też takich, którzy nie widzą w walentynkach niczego specjalnego. Są też osoby, które w ten dzień czują się bardziej samotne niż zwykle. Niestety, samotność nie jest czymś, co może zostać rozwiązane za pomocą technologii, jednak nie zmienia to faktu, że na przestrzeni lat powstało wiele rozwiązań celujących właśnie w osoby samotne.
Polecamy na Geekweek: Nie masz szczęścia w miłości? Należy ci się rabat
Jednym z takich, który bazuje na super popularnej w ostatnim czasie technologii sztucznej inteligencji, jest opcja "dziewczyny AI", czyli czatbota mogącego udawać bliską nam osobę, z którym osoby samotne mogą porozmawiać. Oczywiście pomysł na takiego chatbota nie jest nowy - już kilka lat temu można było nauczyć program rozmawiać jak np. zmarła bliska osoba. Teraz jednak tego typu aplikacje pojawiają się niczym grzyby po deszczu. A łączy ich jedno - lepiej z nich nie korzystać.
"Dziewczyny AI" to maszynka do robienia pieniędzy
Korporacje stojące za "dziewczynami AI" będą reklamowały je w najbardziej pozytywny sposób, jako miejsce, w którym możesz zwierzyć się ze swoich sekretów czy powiedzieć, jak ci minął dzień. I owszem - możesz tak zrobić, ale jeżeli tylko skorzystamy z takiej aplikacji, możemy być pewni, że z prywatnością możemy się pożegnać.
Jak wynika z raportu fundacji Mozilla pt. "*Privacy Not Included" wszystkie największe czatboty tego typu na rynku mają jedną cechę współną - zbierają i przekazują wszystko, o czym rozmawiają z "klientami", aby firma za nimi stojąca mogła na tym zarobić. Firma przebadała 11 najpopularniejszych aplikacji tego typu, jak Replika, Chai czy Romantic AI i odkryła, że większość z nich zbiera i wysyła informacje, które przekaże im ich rozmówca. Mowa tu też o bardzo poufnych danych, jak kwestie medyczne czy związane z seksualnością.
Dane te są potem sprzedawane, a co więcej - klient nie ma kontroli nad tym, do kogo trafiają, jak są wykorzystywane, ani też - nie ma możliwości ich usunąć. Dodatkowo, aplikacje te to raj dla trackerów. Średnio program uruchamiał ponad 2600 skryptów śledzących na minutę użytkowania (!), a rekordzista, Romantic AI, ponad 24 tysiące. Dodatkowo - same zabezpieczenia takich aplikacji pozostawiają wiele do życzenia.
Jest to tym bardziej niepokojące, że aplikacje tego typu aktywnie zachęcają ludzi do dzielenia się swoimi najgłębszymi sekretami, wysyłania zdjęć czy wiadomości głosowych. Ciężko więc nie potraktować tego jako czystej i mało etycznej monetyzacji rosnącego problemu ludzkiej samotności. Dlatego też takie aplikacje warto omijać z daleka. Sama Mozilla przyznała, że tego typu programy są jednymi z najgorszych, jakie fundacji zdarzyło się oceniać
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu