Google

Czy Google kiedykolwiek ogarnie ten swój bajzel? No ileż można

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Wczorajszy redesign Gmaila przyniósł bliską integrację z Kalendarzem Google oraz Keep. Nie tak bliską, jak byśmy chcieli (o tym później), ale to zawsze coś. Jednocześnie pojawiła się nowa usługa, Google Tasks, która dostępna jest też w formie aplikacji mobilnej. Czy wewnątrz Google rzeczywiście nie istnieje odpowiednia komunikacja, czy ta firma po prostu lubuje się w powielaniu własnych usług? Kiedy zakończy się ten bajzel?

Oczywiście punktem wyjścia do każdej dyskusji dotyczącej braku porządku w poczynaniach Google są komunikatory. Ich historia jest długa i burzliwa, a najnowsze doniesienia potwierdzają dotychczas stosowaną strategię - brak sukcesu na przestrzeni pierwszych kilku miesięcy oznacza przeniesienie ciężaru na nowy produkt, który staje się oczkiem w głowie odpowiedniego zespołu. Dziś Hangouty mają niemałą bazę użytkowników, ale od dłuższego czasu komunikator wydaje się porzucony przez Google - jedyne, co udało się osiągnąć, to stworzenie wersji mającej pełnić rolę rywala dla Slacka.

Reklama

Komunikatory, poczta, zadania, przypomnienia - rozgardiasz Google nie ma granic

A zgadniecie za pomocą czego porozmawiacie wewnątrz starego i nowego Gmaila? Hangouty właśnie. O Allo zapomniano?

A przecież podczas Google I/O 2016 z wielkim hukiem wylądowało właśnie Allo. Fajny pomysł, niezłe wykonanie, ale po raz kolejny Googlerzy kompletnie się pogubili. Wprowadzenie wersji webowej przeciągało się w nieskończoność, a gdy wydawało się, że starania firmy przyniosą jakieś rezultaty, Google ogłosiło, że główną aplikacją do komunikacji na Androidzie stanie się... Czat (Chat) obsługujący klasyczne SMS-y oraz RCS (Rich Communication Services), co ma pozwolić wznieść SMS-y na wyższym poziom. Rywal dla iMessage? Jak najbardziej, o ile zdecydowano by się na wzięcie odpowiedzialności za działanie usługi na własne barki - tymczasem Google pragnie oprzeć cały system o infrastrukturę operatorów, co oczywiście komplikuje sprawę, bo zanim doczekamy się tej nowości nad Wisłą mogą minąć lata. Niestety, jestem sceptykiem w tej sprawie.

A przejdźmy teraz do zadań, list i notatek. Na pozór wszystko wygląda w porządku, bo przecież mamy bardzo prostą usługę, jaką są Tasks. Czy skorzystam z niej w jakikolwiek inny sposób na komputerze, niż wewnątrz nowego Gmaila? Oczywiście, że nie. Czy integruje się z kalendarzem, żebym mógł zerknąć, ile jeszcze zadań zostało do wykonania? Oczywiście, że nie. Czy po dodaniu terminu pojawi się w Kalendarzu? Na co Wy liczycie? Nie wspomnę nawet o braku tak podstawowych, a którymi Google chwaliło się przy okazji innych usług funkcji w aplikacji na Androida, jak szybkie skróty na ikonie aplikacji czy widżet. To takie Googlowe.

Jeśli chodzi o same przypomnienia, to tu też panuje kompletny rozgardiasz. Po otwarciu Kalendarza widzę 20 zaległych przypomnień - gdy zapytam Asystenta Google, czy mam jakieś zapisane przypomnienia, usłyszę, że nie. Jeśli takowe dodam za pomocą komendy, to faktycznie zawita do Kalendarza, ale jednocześnie zostanie dodane w Inbox oraz samym Asystencie na wszystkich urządzeniach. To teraz stwórzmy przypomnienie w Inboksie. Czy Asystent Google weźmie je pod uwagę? Tak! Ale skoro pracuję częściej w Gmailu, niż Inboksie, to tam będę dodawał sobie przypomnienia? No pewnie, dobrze myślicie - nie ma takiej opcji. Wokół tego krąży jeszcze Keep, z którego przypomnienia wpisują się w Kalendarz i są dostępne dla Asystenta Google - zadaję pytanie o zapisane na dziś przypomnienia i mogę je poznać bez patrzenia na ekran. Da się? Da się. Ale nie do końca, bo w Kalendarzu przypomnienia nie utworzę.

Wyobrażacie sobie sytuację, w której mielibyście wytłumaczyć komuś nietechnicznemu zależność pomiędzy tymi wszystkimi usługami? "Przypomnienia są super, ale nie dodasz ich w Gmailu. Zrób to w Inbox albo powiedz po angielsku do Asystenta. Pojawią się w Kalendarzu. Ale tam nie dodasz przypomnienia, więc możesz odpalić apkę Google."

Reklama

Najważniejsze pytanie, jakie krąży mi teraz po głowie, to dotyczące usługi Inbox. Część, jak nie większość najważniejszych funkcji z nowoczesnej skrzynki Google przetransferowano do Gmaila, więc Inboksa mogą czekać teraz tylko dwie rzeczy - pełnienie roli obszaru eksperymentalnego dla kolejnych nowości dedykowanych Gmailowi lub skasowanie projektu. Sprawił się świetnie, pomógł ulepszyć Gmaila, czas go pożegnać. Okej, jest jeszcze trzeci scenariusz. Trwanie w takiej postaci, w jakiej jest... aż do momentu zamknięcia.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama