Co robi rosyjska propaganda na wieść o kolejnym ciężkim sprzęcie dla Ukrainy? Mobilizuje swoje „najtęższe” umysły, aby taką informację na rynku wewnętrznym przykryć. Na rodzące się w wielkich bólach zachodnie czołgi postanowiono więc rzucić tytana intelektu, Dmitri Rogozina.
Rogozin rosyjskimi robotami pokona Abramsy. Odłamkami dostał chyba w głowę
I pyk, kolejne wunderwaffe
W ostatnich tygodniach Rosja ma dwie główne metody walki. Militarną, polegającą na starej dobrej radzieckiej zasadzie „ludi u nas mnogo”. Zdobyli tym sposobem jedno miast Soledar, tracąc ogromną liczbę pseudo-żołnierzy. Owszem, na razie są to niewiele warci przestępcy powyciągani z więzienia przez Prigozina, ale trzeba pamiętać, że Ci się w końcu skończą, a Rosja nie osiągnęła żadnego strategicznego efektu.
Drugim „polem” walki Federacji Rosyjskiej jest rżnięcie głupa, przepraszam, uprawianie propagandy, w której kluczowe miejsce zajmują kolejne „cudowne” bronie Putina. Mieliśmy już „użytą” kolejny raz broń atomową, czołgi T-14 w drodze do Donbasu czy pociski hipersoniczne na wycieczce dookoła świata, to dlaczego nie miałoby być śmiercionośnych samobieżnych robotów - niszczycieli czołgów.
Zanim jednak przejdę do mających odwrócić losy wojny robotów bojowych „Marker” mała dygresja. Chodzą słuchy, że pociski Cyrkon faktycznie udowodniły swoją śmiercionośność, do szpitali i trumien miało trafić co najmniej kilka osób pracujących przy ich obsłudze (podejrzane toksyczna paliwo), zarówno na lądzie, jak i fregacie „Admirał Gorszkow”. Zobaczymy, czy się to potwierdzi, ale przyznam, że taka zabójczość byłaby przewrotnie zabawna.
Marker z PPK na Abramsa
Były szef Roskosmosu, powracający po zranieniu w pewne części ciała w Donbasie, w odpowiedzi na informację o transferze Abramsów i Leopardów 2 stwierdził, że Rosja ma odpowiedź. Mają nią być, pokazywane od czasu do czasu, prototypy bezzałogowej platformy samobieżnej Marker. Rogozin pochwalił ten jakże nowatorski system mówiąc, że posiada wbudowany katalog celów, który pozwala mu samodzielnie identyfikować pojazdy, a także wybierać priorytety ataku. Nowe, nie znaliśmy....
Co jeszcze zabawniejsze, dodał, że jak tylko zachodnie czołgi dotrą na front, baza robotów zostanie o te modele zaktualizowana. To co tam w niej jest teraz. jeśli nie ma zachodnich czołgów? Nic, to problem Rogozina. Na front mają trafić dwie wersje robotów. Pierwszy będzie pojazdem rozpoznawczym, z uwaga, dronem podpiętym po kablu. To nowatorskie rozwiązania ma zapewnić mu możliwość długich obserwacji. Co prawda pułap będzie niski, ale z pewnością to game-changer...
Druga wersja będzie bojowa, ale oglądając na zdjęciach jej moduł uzbrojenia, to w okolice zachodnich czołgów taki Marker się nawet nie zbliży... na wozie zamontowano bowiem karabin maszynowy, oraz wyrzutnie niewielkich PPK. Na starszych wersjach były to zwykłe RPG-26 (te same, co kiedyś na robo-psie) o zasięgu 250 m. Co ciekawe, pojazdy pokazane przez Rogozina są na trakcji kołowej, wcześniej widywano głównie na gąsienicach.
Do tego wszystkiego, jak to bywa w przypadku ciągnących się latami projektów, ilość „Markerów”, w wersjach prototypowych dodajmy, jest iście przerażająca dla Ukrainy. My tu narzekamy, że nasz sąsiad dostanie tylko nieco ponad 100 czołgów, podczas gdy 2 armia świata otrzyma, aż cztery takie „mordercze” roboty.
Pozwolę sobie z tej okazji powtórzyć to, co napisałem już przy T-14. Rosyjska armia nie zobaczy tych pojazdów na froncie, ekipa telewizyjna pojeździ za nimi po jakiś lasach, może nawet zainscenizują jakąś strzelaninę, a potem będzie to puszczać na okrągło w Rosji jako dowód mocarstwowości i „Rosja stronk”.
Wyśmiewać, ale z ręką na pulsie
Oczywiście propagandowe samozaoranie się Rosjan nie zwalnia nas od tego, żeby wciąż dopingować polityków, szczególnie zachodnich, do wysyłania jak największych ilości ofensywnego sprzętu Ukrainie. Rosyjska taktyka pozostaje prymitywna, ale masy z pewnością będą w tym roku sprawiać wiele problemów. Ukraina musi być w stanie przeprowadzić skuteczny atak na korytarz między Krymem i Donabasem, albo chociaż móc pozbawić sprzętu i wykrwawić ewentualną rosyjską ofensywę, z małymi stratami własnymi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu