Rosjanie starają się przekonać swoich obywateli, że są w stanie robić konkurencyjne telefony. Odpowiedź: nie, nie są.
Jeżeli spojrzelibyśmy na największe serwisy ogólnoinformacyjne w kraju, można by sądzić, że wojna na Ukrainie już się skończyła. Miejsca, które jeszcze niedawno donosiły głównie o nowościach z frontu znudziły się już tematem (albo przestał się on klikać), dlatego teraz miejsce konfliktu zbrojnego który z pewnością odmieni losy Europy, a może i świata, zajęło to ile Lewandowski będzie zarabiał w Barcelonie, a więc informacja o równej, jeżeli nie większej wadze. Odkładają ironię na bok - wiadomo, że sytuacja na Ukrainie wciąż jest dramatyczna, jednak teraz musimy przygotować się, że jej konsekwencje będą długofalowe, a skutki chociażby dla życia Rosjan - nie tak widowiskowe, co nie znaczy, że mniej znaczące. Jednym z obszarów, który najmocniej się zmieni będzie dostęp do nowych technologii, w tym - smartfonów. Już na początku Rosja próbuje zastąpić marki, które wycofały się z rynku "krajowymi" produktami. Jak im to idzie?
Żle. Smartfon którym chwalą się Rosjanie to budżet najgorszego sortu
"Najnowszy" telefon rosyjskiej firmy BQ to model 6868L. Z wyglądu co prawda nie wygląda on na bardzo zaawansowany model, ale też nie zdradza by było z nim coś bardzo nie tak. Oczywiście, gigantyczny podbródek sporo mówi o klasie urządzenia, ale nie jest to nic, czego nie dałoby się przeżyć. Śmiesznie natomiast robi się gdy zajrzymy pod maskę. Tam przywita nas Unisoc Tiger T310, czyli najbardziej biedna wersja procesora najbardziej budżetowej marki, który dodatkowo został zaprezentowany w 2019 r. - to, jak to działa, możecie sobie wyobrazić. Dodatkowo mamy tu spory ekran IPS o rozdzielczości, a jakże, 720p. Z dołu smartfona przywita nas microUSB, a całość działa na Androidzie 11 (przypominam, że za chwilę premiera 13). Z tyłu ma mieć dwie kamery 13/2 Mpix, chociaż na renderach wyraźnie widoczne są trzy obiektywy.
Kiedy nie tak dawno Rosjanie pokazali Ayya T1, który był naprawdę słabą budżetową propozycją i reklamowali go jako "zamiennik za iPhone'a" większość branży tech śmiała się pustym śmiechem. Już wtedy sądziliśmy, że pod kątem elektroniki użytkowej Rosjan czekają bardzo trudne czasy oraz szybki i długotrwały zjazd jakościowy. Owszem, triumfy święcą te chińskie marki, które nie wyszły z tamtego rynku. Jednak oprócz nich jakiekolwiek inne propozycje będą ulepami złożonymi z przestarzałych, najtańszych części, do tego prawdopodobnie zakupionymi w Chinach i przebrandowanymi, jak to często bywa w przypadku takich "producentów". Oczywiście - korzystanie z beznadziejnego smartfona jest możliwe i w kontekście problemów wynikających z sankcji nie jest zapewne największym zmartwieniem tamtejszej ludności. Jest to natomiast bardzo dobre odzwierciedlenie tego, gdzie obecnie jest Rosja.
Wszystkim, którzy obserwują rynek radzę zapiąć pasy. Jeżeli bowiem miałbym zgadywać, za chwile może być jeszcze lepiej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu