Militaria

Rosjanie stracili bezcenne samoloty. Ukraińscy zrobili to pod nosem Putina

Patryk Koncewicz
Rosjanie stracili bezcenne samoloty. Ukraińscy zrobili to pod nosem Putina
Reklama

Ukraińscy zdołali niepostrzeżenie podstawić roje dronów pod rosyjskie bazy lotnicze. Brak czujności kosztował Putina miliardy dolarów.

Wczoraj – gdy w Polsce wszystko kręciło się wokół wyborów prezydenckich – ukraińscy dywersanci dokonali jednego z najbardziej spektakularnych ataków dronowych w historii. Setki kilometrów za linią frontu ponad sto dronów ruszyło do akcji w zupełnie niespodziewany dla Rosji sposób, atakując bombowce strategiczne, zlokalizowane na czterech lotniskach w różnych obwodach kraju agresora. Dziś Ukraińcy świętują, a Rosjanie organizują zmasowane kontrole tirów. Dlaczego? Bo to właśnie w specjalnie przygotowanej ciężarówce udało się przemycić drony wyposażone w ładunki wybuchowe.

Reklama

Drony z ciężarówki – zniszczono ponad 40 cennych samolotów

Obecność dronów na współczesnym polu bitwy nikogo już raczej nie szokuje, ale ta akcja ukraińskich służb okazała się zaskakująca nie tylko dla Rosjan, ale też dla wojsk innych krajów, które przygotowują swoje własne oddziały dronowe. Operacja Pajęczyna została bowiem przygotowana tak dobrze, że Ukraińcom udało się bez strat ludzkich zniszczyć lub uszkodzić w stopniu znacznym ponad 40 samolotów strategicznych, w tym zaawansowane bombowce Tu-95MS, Tu-160 i Tu-22M3 – a wszystko to tuż pod nosem Putina.

Przygotowania do operacji Pajęczyna rozpoczęto – według ukraińskiego SBU – ponad półtora roku temu. Jej celem było nie tylko uderzenie w rosyjskie lotnictwo strategiczne, ale też zadanie strat wizerunkowych i ekonomicznych, bo zgodnie z szacunkami straty Rosji miały wynieść nawet 7 miliardów dolarów. Dla Ukrainy ważne było także to, by zaprezentować światu bezradność zaplecza Rosji wobec ukraińskich działań specjalnych – i to zdecydowanie się udało. A jak do tego doprowadzono?

Syberyjski szok: jak Ukraińcy dostarczyli drony pod nos Putina

Akcja przygotowana była pod nadzorem samego szefa SBU – gen. Wasyla Maljuka – a największym wyzwaniem z perspektywy ukraińskich służb specjalnych było przetransportowanie całego roju dronów w głąb Rosji, aż po samą Syberię, w rejon Usolski obwodu irkuckiego. Aby tego dokonać, Ukraińcy przygotowali specjalne kontenery z otwieranymi klapami, które skrywały drony „Osa”. To maszyny charakteryzujące się dobrą manewrowością, wysoką prędkością i udźwigiem do 5 kg, dzięki czemu mogą transportować różne rodzaje ładunków wybuchowych.

Źródło: X

Kontenery zostały umieszczone na ciężarówkach, które zdołały bez przeszkód podjechać w okolice wybranych lotnisk – następnie klapy otworzyły się, a drony ruszyły do akcji. Podaje się, że pomyślnie zdołało wystartować 116 ze 150 maszyn.

Na temat operacji Pajęczyna wciąż pojawia się w sieci wiele nowych informacji i – niezależnie od sukcesu ataku – należy podchodzić do nich z pewną dozą ostrożności, bo przesadny optymizm też jest częścią działań wojskowych. Sporo źródeł podaje, że Ukraińcy wykorzystali sztuczną inteligencję do skoordynowania ataków – AI miała pomóc dronom w rozpoznawaniu rosyjskich bombowców i automatyzacji ataku.

Rok, sześć miesięcy i dziewięć dni – tyle minęło od rozpoczęcia planowania do skutecznego wykonania. Nasza najdalsza operacja w historii. Osoby zaangażowane w przygotowanie operacji zostały na czas wycofane z terytorium Rosji. Podziękowałem generałowi Malukowi za ten sukces Ukrainy – Wołodymyr Zełenski w wypowiedzi na X.

Pokłosiem szkód wyrządzonych przez „trojańskie ciężarówki” mają rzekomo być masowe kontrole tirów na rosyjskich drogach – krążące po sieci doniesienia nie zostały jednak potwierdzone przez stronę rosyjską

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama