Kosmos

Rosja opuszcza Międzynarodową Stację Kosmiczną. Po 2024 r. chce budować swoją…

Krzysztof Kurdyła
Rosja opuszcza Międzynarodową Stację Kosmiczną. Po 2024 r. chce budować swoją…
Reklama

„Decyzja o opuszczeniu stacji po 2024 r. została podjęta”, taką wiadomość zakomunikował właśnie nowy szef Roskosmosu, Jurij Borysow. To pierwsza rzecz od dawien dawna, w której Rosji bardzo kibicuje. Jedyne co niepokoi, to czy NASA na taki krok się na serio przygotowywała...

Decyzja...

Wydaje się, że tym razem decyzja, która dodajmy zapadła na poprzedzającym oświadczenie spotkaniu Borysowa z Putinem, ma szanse nie być kolejnym wybiegiem. Rosjanie długo odgrażali się, że jeśli sankcje na jej przemysł lotniczy i kosmiczny nie zostaną cofnięte, to nie przedłużą umowy na współużytkowanie ISS i wycofają się ze stacji.

Reklama

Stany Zjednoczone i sojusznicy co prawda w temacie sankcji się nie ugięli, ale jednocześnie w przypadku współpracy na stacji byli wyjątkowo, czasem aż niesmacznie, spolegliwi. Takie uczucie wywołuje u mnie podpisana miesiąc temu przez NASA i Roskosmos umowa o wymianie miejsc na statkach kosmicznych, w wyniku której rosyjska kosmonautka Anna Kikina ma polecieć na pokładzie Crew Dragona.

Tymczasem nawet w ostatnim miesiącu na stacji doszło do kolejnego „nieporozumienia” wywołanego przez stronę rosyjską. Przebywający tam kosmonauci rozwinęli flagi kontrolowanych przez Rosję pseudo-republik Ługańskiej i Donieckiej i pogratulowali jej mieszkańcom „wyzwolenia” (chodziło o wypchnięcie wojsk ukraińskich poza granicę obwodu ługańskiego). To wywołało, dość niemrawe, protesty NASA i amerykańskiej administracji.

Jednocześnie po stronie amerykańskiej doszło w ostatnich miesiącach do dwu wydarzeń, które dla Rosji (i może i Chin) mogą mieć duże znaczenie. Po pierwsze, nie bez problemów, ale jednak statek towarowy Cygnus pokazał, że Amerykanie nabywają możliwości manewrowania stacją. Dotychczas odpowiadały za to wyłącznie rosyjskie moduły i statki Sojuz.

Po drugie, z NASA dobiega coraz więcej sygnałów, że planowane obecnie komercyjne stacje amerykańskie mogą nie być gotowe na 2030 r. Jeśli Rosja chciałaby więc uderzyć Amerykanów tak, aby ich to faktycznie zabolało, to zdestabilizowanie pracy ISS jest chyba ostatnią okazją. Zresztą, wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby za taki ruch nie mieli obiecanego czegoś od Chin.

Dla których ostatnich przyśpieszony koniec ISS niósłby szereg korzyści. Po pierwsze, przez jakiś czas to Chińska Stacja Kosmiczna stałaby się najgorętszym naukowo miejscem na orbicie. Kraj Środka przypomnę, stara się na nią przyciągnąć także zachodnich naukowców i instytucje badawcze. Po drugie, konieczność łatania dziury po ISS mogłaby wpłynąć destabilizująco na program Artemis, a to wygranie wyścigu na Księżyc jest strategicznym celem Chin.

...czy wciąż gra?

Czy jest coś, co mogłoby świadczyć o tym, że jest to jednak tylko kolejna próba gry? Nowy szef Roskosmosu ma jednak na zachodzie inną pozycję od clowna Rogozina i być może Rosja chce sprawdzić, co jest w stanie w taki sposób ugrać. Ostatnio zawarto też z tym krajem kompromisowe porozumienie dotyczące możliwości wysyłania drogą morską ukraińskiego zboża. To też apetyty Rosji na jakiś opłacalny deal mogło zaostrzyć.

Wreszcie mamy wypowiedź Borysowa, mówiąca o gotowości po 2024 r. do budowy własnej, narodowej stacji kosmicznej. W obliczu rosyjskich problemów z nowoczesnymi technologiami, nie brzmi realistycznie i szef Roskosmosu musi mieć tego świadomość. Chyba, że planują wysłać na orbitę jakiś skansen podobny do tego, jaki obecnie wysyłają na front... Z drugiej strony, ta wypowiedź może być wrzutką na potrzeby propagandy krajowej.

Reklama

Kosmiczny rozwód

Na razie nie wiemy, jak Rosja chce tę współpracę zakończyć. Czy zażądają rozłączenia modułów i zrzucą swój w atmosferę? Kto wie, jeśli w tym procesie swój udział mają Chiny, może to w ten sposób wyglądać. A może zaoferują NASA pozostawienie swoich „zabawek”, w zamian za odpowiednią gratyfikację,  czy to finansową, czy co bardziej prawdopodobne polityczną?

Ten ostatni scenariusz byłby dla NASA i przyjaciół na pewno korzystniejsza, ale należy pamiętać o kilku rzeczach. Rosyjski segment jest w gorszym stanie niż amerykański, to raz. Dwa, bez serwisowania Roskosmosu ciężko będzie go przez dłuższy czas utrzymać w działaniu. Po trzecie, czy ktoś wykluczy możliwość rosyjskiego sabotażu?

Reklama

NASA na razie milczy. Dotychczasowa polityka agencji sprawiała wrażenie, jakby dla przedłużenia współpracy z Rosją i rozciągnięcia jej do początku lat 30-tych nie było alternatyw. Mam jednak ogromną nadzieję, że były to tylko pozory, a prace nad scenariuszem B, o którym pisałem, że nie będzie łatwy jednak intensywnie trwały.

Tak czy inaczej, jeśli Rosja nie blefuje, NASA kluczowe decyzje dotyczące ISS musi podjąć w ciągu najbliższych paru miesięcy, a kluczem do utrzymania amerykańskiego segmentu na orbicie będą zapewne firmy SpaceX oraz Axiom Space.

Aktualizacja. Amerykańska administracja poinformowała, że na tę chwilę nie otrzymała oficjalnego powiadomienia o tym fakcie od strony rosyjskiej. Widzieli oświadczenie na stronie Roskosmosu, ale czekają na oficjalne dokumenty.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama