Z chińskimi producentami elektroniki jest jeden mały problem - są chińscy. Prędzej czy później konkurencja i nie tylko da im do zrozumienia, że to wca...
Z chińskimi producentami elektroniki jest jeden mały problem - są chińscy. Prędzej czy później konkurencja i nie tylko da im do zrozumienia, że to wcale nie jest atutem. Przykładem niech będzie chociażby nagonka na ZTE i Huawei, które były oskarżane przez wywiad amerykański o umieszczanie bacdoorów w swoich routerach. Xiaomi nie chce powtórki z historii, zwłaszcza, że bardzo poważnie myśli o ekspansji na rynki zachodnie.
Działania Xiaomi mają związek z lipcowym odkryciem w sprzedawanym przez nich smartfonie Redmi Note nieautoryzowanej aktywności. Urządzenie miało łączyć się bez wiedzy użytkownika z serwerami jednej z agencji wchodzących w skład chińskiego Ministerstwa zarządzania informacją i przesyłać poufne informacje jak zdjęcia, wiadomości i im podobne. Oczywiście samo Xiaomi szybko wyparło się wszystkiego, tłumacząc, że nie szpieguje dla chińskiego rządu, a wszelka transmisja danych z serwerami w Chinach wynika z tutejszego prawa.
Z tego powodu też podejmowane są konkretne działania mające na celu zapobiegac podobnym sytuacjom w przyszłości. Firma nie chce być kojarzona ze spyware i szpiegowaniem użytkowników. Z tego też powodu wybuduje centrum danych w Indiach, gdzie przechowywane będą wszystkie dane użytkowników pochodzących spoza Chin. A trochę tego jest, bo Xiaomi to nie tylko smartfony ale również usługi z chmurą MiCloud na czele, która działa w sposób analogiczny do Google Drive'a czy Dropboksa.
Xiaomi zmienia też zasady działania swoich usług. Dotąd chmura MiCloud czy usługa Cloud Messaging były aktywowane domyślnie. Wraz z wejściem w życie nowych reguł, użytkownicy będą musieli wyrazić zgodę na ich funkcjonowanie. Ma to zapobiegać podobnym sytuacjom w przyszłości. Xiaomi zarzeka się, że nie będzie przechowywać żadnych danych użytkowników bez ich zgody. A wszystko to, co pojawi się na serwerach firmy będzie szyfrowane 128-bitowym kluczem AES.
Już teraz dane użytkowników smartfonów Xiaomi pochodzących spoza Chin są przesyłane na serwery Amazonu w Singapurze i USA. Proces ten rozpoczął się kilka miesięcy temu i ma zostać zakończony wraz z końcem października. W 2015 roku powstanie wspomniane centrum danych w Indiach, gdzie dane trafią w następnej kolejności. Jednocześnie Chińczycy zlecili firmie zajmującej się bezpieczeństwem (i oprogramowaniem zabezpieczającym) F-Secure zbadanie nowego oprogramowania smartfona Redmi Note pod kątem potencjalnych backdoorówo i nieautoryzowanej transmisji. Wyniki można znaleźć na tej stronie. Oczywiście trudno mieć do nich jakiekolwiek zastrzeżenia.
Chiński rodowód staje się kulą u nogi dla firm, którym marzy się globalna ekspansja. Nie tak dawno problemy miały Huawei i ZTE., Teraz szybko kryzys gasi Xiaomi, dla którego łatka producenta szpiegującego użytkowników swoich urządzeń byłaby prawdopodobnie początkiem końca. Pytanie, na co bardziej uczuleni są użytkownicy. Bo patrząc po reakcjach, można wysnuć teorię, że szpiegowanie przez wywiad amerykański nas nie przeraża, ale już te same doniesienia w kontekście Chin owszem. Czyżby w każdym z nas siedział mały hipokryta?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu