Wojna na Ukrainie wywołała dyskusję dotyczącą tego, jak powinno wyglądać ładowanie amunicji w nowoczesnej armatohaubicy. Przed wojną za wzór stawiano PzH 2000 z prawie pełnym automatem, ale w czasie wojny jej skomplikowana budowa okazała się problematyczna. Amerykanie sprawdzą inny pomysł.
Półautomat czy automat w armatohaubicy? Amerykanie sprawdzą ramię robotyczne
Robotyczny ładowniczy
Amerykanie, którzy pracują dziś między innymi nad nową armatohaubicą XM1299, rozważają różne rozwiązania wspomagające ładowanie coraz cięższej amunicji do swoich dział. Najbardziej znaną inicjatywą w tym zakresie jest program „SPARTN Fire Faster ” stworzony przez US Army Applications Laboratory, którego jednak głównym celem było zwiększenie szybkostrzelności działa.
Wydaje się, że ten problem (szybkostrzelność) wojna na Ukrainie wykreśliła już z listy priorytetów, a coraz większe znaczenie przykłada się po prostu do zwiększenia komfortu pracy i bezpieczeństwa załogi. I właśnie z takim uzasadnieniem US Army przyznała kontrakt wartości 1 mln dolarów firmie Sacros Defence, która zaproponowała ładowanie amunicji przy pomocy robotycznego ramienia.
W ramach umowy wykonanych zostanie szereg testów sprawdzających, jak tego typu urządzenie sprawdzi się w warunkach bojowych. Firma i wojsko zweryfikują odporność ramienia na wstrząsy, jakich doświadcza armatohaubica w terenie oraz niezawodność po wystawieniu go na działanie ekstremalnych temperatur, wilgoci czy zapylenia.
Na papierze taki sposób ładowania ma szereg zalet, robotyczne ramiona powinny być mniej skomplikowane w obsłudze, łatwiejsze w serwisie, zajmować mniej miejsca w od najbardziej zaawansowanych rozwiązań, takich jak te stosowane w PzH 2000 czy planowanym przez Koreańczyków w K9 A2. Jednocześnie jako rozwiązanie, którego nikt dotychczas nie testował, nie do końca wiadomo, jakie może mieć słabe punkty.
Inne rozwiązania
W istniejących obecnie haubicach temat ładowania jest rozwiązany generalnie na dwa sposoby. Najprostsze jest oczywiście ładowanie ręczne, ale przy dzisiejszych kalibrach to niezbyt ergonomiczne rozwiązanie. W nowoczesnych haubicach samobieżnych stosuje się różne rozwiązania półautomatyczne, z których za najbardziej zaawansowane (przez niektórych uznawane nawet za pełny automat) uważa się to z PzH 2000.
Uzasadnieniem do wprowadzenia tego skomplikowanego rozwiązania była chęć mocnego podniesienia szybkostrzelności działa. Jednak na wojnie w Ukrainie okazało się, że szybkostrzelność prostego półautomatu Kraba jest zupełnie wystarczająca, za to nasze AHS są dzięki niemu o wiele mniej awaryjne od skomplikowanego mechanizmu PzH 2000.
Miałem okazję rozmawiać z obsługą Kraba i temat jeszcze większej szybkostrzelności w ogóle ich nie wzruszał. Pomijając kwestię tego, że nie bardzo widzieli potrzebę śrubowania tego parametru i obawiali się o awaryjność samego mechanizmu, zwracali też uwagę na to, że prowadzenie zbyt intensywnego ognia może być bardzo szkodliwe dla żywotności luf i innych elementów działa. Doświadczenia z Ukrainy w pełni potwierdziły te spostrzeżenia.
Nie da się jednak ukryć, że ciężkie ładunku i pociski są pewną uciążliwością. Nie jest więc wykluczone, że amerykańska koncepcja może okazać się złotym środkiem. Szczególnie że w porównaniu do stosowanych obecnie zaawansowanych półautomatów również powinna pozwolić na pozbycie się jednego członka załogi, a w razie awarii nie wymaga żadnego awaryjnego systemu ładowania ręcznego, robota zastąpi wtedy po prostu jeden z członków załogi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu