Militaria

Półautomat czy automat w armatohaubicy? Amerykanie sprawdzą ramię robotyczne

Krzysztof Kurdyła
Półautomat czy automat w armatohaubicy? Amerykanie sprawdzą ramię robotyczne
Reklama

Wojna na Ukrainie wywołała dyskusję dotyczącą tego, jak powinno wyglądać ładowanie amunicji w nowoczesnej armatohaubicy. Przed wojną za wzór stawiano PzH 2000 z prawie pełnym automatem, ale w czasie wojny jej skomplikowana budowa okazała się problematyczna. Amerykanie sprawdzą inny pomysł.

Robotyczny ładowniczy

Amerykanie, którzy pracują dziś między innymi nad nową armatohaubicą XM1299, rozważają różne rozwiązania wspomagające ładowanie coraz cięższej amunicji do swoich dział. Najbardziej znaną inicjatywą w tym zakresie jest program „SPARTN Fire Faster ” stworzony przez US Army Applications Laboratory, którego jednak głównym celem było zwiększenie szybkostrzelności działa.

Reklama

Wydaje się, że ten problem (szybkostrzelność) wojna na Ukrainie wykreśliła już z listy priorytetów, a coraz większe znaczenie przykłada się po prostu do zwiększenia komfortu pracy i bezpieczeństwa załogi. I właśnie z takim uzasadnieniem US Army przyznała kontrakt wartości 1 mln dolarów firmie Sacros Defence, która zaproponowała ładowanie amunicji przy pomocy robotycznego ramienia.

W ramach umowy wykonanych zostanie szereg testów sprawdzających, jak tego typu urządzenie sprawdzi się w warunkach bojowych. Firma i wojsko zweryfikują odporność ramienia na wstrząsy, jakich doświadcza armatohaubica w terenie oraz niezawodność po wystawieniu go na działanie ekstremalnych temperatur, wilgoci czy zapylenia.

Na papierze taki sposób ładowania ma szereg zalet, robotyczne ramiona powinny być mniej skomplikowane w obsłudze, łatwiejsze w serwisie, zajmować mniej miejsca w od najbardziej zaawansowanych rozwiązań, takich jak te stosowane w PzH 2000 czy planowanym przez Koreańczyków w K9 A2. Jednocześnie jako rozwiązanie, którego nikt dotychczas nie testował, nie do końca wiadomo, jakie może mieć słabe punkty.

Inne rozwiązania

W istniejących obecnie haubicach temat ładowania jest rozwiązany generalnie na dwa sposoby. Najprostsze jest oczywiście ładowanie ręczne, ale przy dzisiejszych kalibrach to niezbyt ergonomiczne rozwiązanie. W nowoczesnych haubicach samobieżnych stosuje się różne rozwiązania półautomatyczne, z których za najbardziej zaawansowane (przez niektórych uznawane nawet za pełny automat) uważa się to z PzH 2000.

Uzasadnieniem do wprowadzenia tego skomplikowanego rozwiązania była chęć mocnego podniesienia szybkostrzelności działa. Jednak na wojnie w Ukrainie okazało się, że szybkostrzelność prostego półautomatu Kraba jest zupełnie wystarczająca, za to nasze AHS są dzięki niemu o wiele mniej awaryjne od skomplikowanego mechanizmu PzH 2000.

Miałem okazję rozmawiać z obsługą Kraba i temat jeszcze większej szybkostrzelności w ogóle ich nie wzruszał. Pomijając kwestię tego, że nie bardzo widzieli potrzebę śrubowania tego parametru i obawiali się o awaryjność samego mechanizmu, zwracali też uwagę na to, że prowadzenie zbyt intensywnego ognia może być bardzo szkodliwe dla żywotności luf i innych elementów działa. Doświadczenia z Ukrainy w pełni potwierdziły te spostrzeżenia.

Nie da się jednak ukryć, że ciężkie ładunku i pociski są pewną uciążliwością. Nie jest więc wykluczone, że amerykańska koncepcja może okazać się złotym środkiem. Szczególnie że w porównaniu do stosowanych obecnie zaawansowanych półautomatów również powinna pozwolić na pozbycie się jednego członka załogi, a w razie awarii nie wymaga żadnego awaryjnego systemu ładowania ręcznego, robota zastąpi wtedy po prostu jeden z członków załogi.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama