Na początku marca poznaliśmy nowego flagowca HTC, teraz czekamy na rozpoczęcie jego sprzedaży. Niektórzy stwierdzą oczywiście, że smartfon trudno nazw...
Na początku marca poznaliśmy nowego flagowca HTC, teraz czekamy na rozpoczęcie jego sprzedaży. Niektórzy stwierdzą oczywiście, że smartfon trudno nazwać nowym, bo to odgrzewany kotlet i czekać nie ma właściwie na co. Trudno stwierdzić, jak duża jest grupa osób, które czekały na ten sprzęt, ale się rozczarowały, ilu jest klientów niezdecydowanych, jaki odsetek użytkowników ponownie wybierze model HTC. Działy projektowe, inżynierskie i designerskie swoje już zrobiły, teraz aktywny musi być marketing. A tu niestety dostrzegam pewien problem.
Kilka lat temu HTC uczyniło twarzą swojej kampanii reklamowej Roberta Downey'a Juniora - firma skorzystała z gwiazdy, to przecież często stosowany motyw. Problem polega na tym, że czasem się sprawdza, a czasem nie. Można wymienić przynajmniej kilka przykładów firm technologicznych, które nie trafiły ze swoimi kampaniami reklamowymi budowanymi na aktorach, piosenkarzach, celebrytach. Downey Junior wielką wtopą nie był, ale też trudno uznać kampanie z jego udziałem za sukces. HTC zdecydowało się potem na współpracę z Garym Oldmanem. Efekt? Podobny - szału nie było.
Nie twierdzę, że reklamy były złe, że to nie miało sensu, ale firma i jej specjaliści chyba nie do końca trafili z nimi do odbiorców. Piszę o tym, ponieważ obejrzałem pakiet filmów promujących nowa słuchawkę HTC. Do współpracy znowu zaproszony został Downey Junior - dowód na to, że z Oldmanem poszło gorzej. Wracają zatem do popularnego dzisiaj Iron Mana i... chyba trochę odpływają. Niektórym nowe reklamy pewnie się spodobają: jest absurd, jest nawiązanie do kultury, niekoniecznie oczywiste i nie tej dzisiaj eksponowanej. Napiszę nawet, że to coś więcej niż tylko reklama. Problem polega na tym, że mówimy o sztuce dla sztuki.
https://youtu.be/Z1L9kLH_H-U?list=PLdExBpcKikOWNQuKPp7ARMn0xhrg6A9zx
Trudno stwierdzić, jaki był zamysł twórców tych filmów. To naprawdę ma być reklama? Chyba tak - ostatecznie bohaterem (cichym, ale jednak) jest One M9. To wokół jego atutów krążymy w filmach. niestety, zdecydowana większość odbiorców może mieć problem ze zrozumieniem przekazu HTC i zaproszonego do współpracy aktora. Jeżeli ta akcja ma pomóc w sprzedaży flagowego modelu (a chyba ma, za to płacą gwieździe), to podejrzewam, że nie przyniesie tajwańskiej firmie sukcesu.
Zabawa formą, nawiązaniami i grą aktorską może i fajna, ale nie dla przeciętnego odbiorcy, który ma się dowiedzieć, że One M9 to towar, na który warto stawiać. Takie proste reklamy pewnie też się pojawią, ale zastanawiam się, czy HTC, które nie ma zbyt dużych środków na marketing (w porównaniu z konkurencją) dobrze robi tworząc serię filmów dla zabawy. Specem od reklamy nie jestem, lecz jednocześnie mogę napisać, że do tej pory ich spece się nie popisywali skoro firma cienko przędzie.
Chciałbym, żeby więcej firm bawiło się w ten sposób i schodziło z utartych szlaków, ale... Ale do tego potrzebne są silne podstawy finansowe i pewność, że produkt i tak się sprzeda. A tu pewności nie ma. HTC igra z ogniem. Wspomniana kampania ich nie wykończy, lecz jednocześnie im nie pomoże. Jak już wspomniałem, sztuka dla sztuki. Problem polega na tym, że tajwańska firma działa na arenie IT, a nie w handlu sztuką.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu