Już dziś można powiedzieć (napisać), że największym przegranym wśród producentów sprzętu mobilnego będzie tej jesieni RIM. Jest sporo firm, które notu...
Mniej więcej przed tygodniem czytałem kolejny już artykuł o wielkim powrocie RIM i przytaczano w nim słowa Thorstena Heinsa, który wierzy, iż kanadyjska korporacja jest jeszcze w stanie nawiązać walkę z Apple i Samsungiem. Pojawia się jednak pytanie, czy CEO RIM faktycznie w to wierzy, czy tylko robi dobrą minę do złej gry. Z tekstu opublikowanego przez Bloomberga wynika, że Heins rzeczywiście myśli o "wejściu smoka" w wykonaniu swojej firmy (albo jest świetnym aktorem). Warto przy tym zauważyć, że korporacja nie stawia już tylko na własne urządzenia z nowym OS. Producent zamierza licencjonować tę platformę konkurencji.
Logika tego działania jest następująca: BB 10 zbudowano na bazie QNX, a ten ostatni jest już wykorzystywany w samochodach, sprzęcie wojskowym, a nawet w elektrowniach jądrowych. Skoro licencjonowany jest QNX, to dlaczego nie zastosować tego mechanizmu na większą skalę w przypadku BB 10? Niby ma to sens – platforma będzie ponoć rewolucją i zmieni nasze podejście do telekomunikacji oraz urządzeń mobilnych, ale nikt nie może zagwarantować RIM, że klienci przekonają się szybko do ich oprogramowania, a zwłaszcza do nowego sprzętu. Kanadyjczycy wprowadzają sporo zmian do swoich urządzeń (np. dotykowy ekran i bak klawiatury QWERTY) i ciężko stwierdzić, czy nie będą się przypadkiem zmagać w pierwszych urządzeniach z licznymi usterkami i niedociągnięciami. Można sobie zatem zostawić wyjście awaryjne i poszukać wsparcia u innych producentów. Pojawi się jednak pytanie: kto miałby się skusić na ten OS?
Dawno temu spekulowano, że Samsung mógłby przejąć RIM lub przynajmniej skorzystać z ich oprogramowania. Teraz jednak koreańska korporacja stała się hegemonem sektora smartfonów z Androidem i ciężko wskazać firmę, która mogłaby im odebrać pozycję lidera. Jednocześnie zamierzają oni wypuścić smartfony z WP 8, a w zanadrzu maja badę i pracują nad Tizenem (przynajmniej tak twierdzą). Mają zatem tyle opcji, że kolejna raczej nie wchodzi w grę. Nokię można wykreślić nawet przed Samsungiem, bo ta firma zrezygnowała nawet ze swoich OS na korzyść platformy Microsoftu. HTC liczy na to, że jego mariaż z Androidem znów zacznie przynosić zyski, ale nie przeszkadza im to spoglądać zalotnie w stronę Microsoftu. Chińskie koncerny i platforma BB 10? W taki scenariusz po prostu nie mogę uwierzyć i nawet nie ma sensu się na ten remat rozpisywać. Podobnie jest z LG, które poważnie mnie w tym roku rozczarowało. Zostaje nam Sony, próbujace ostatnio uporządkować swój biznes mobilny, a to raczej kłóci się z eksperymentowaniem z nowym OS.
RIM chce zatem licencjonować mobilny system operacyjny, na który niekoniecznie znajdą się chętni. W takich przypadkach można już chyba mówić o desperacji. Kłóci się to jednak z obrazem, jaki ostatnio buduje wokół firmy jej CEO. Ponoć nie zamierza on się zadowalać 3-4 miejscem na rynku mobilnym i chce być liderem tego sektora. Desperat z planem dzierżenia palmy pierwszeństwa w branży? Brzmi to co najmniej dziwnie i nie wiem, czy pan Heins chce nabrać tylko nas, czy robi to także dla uspokojenia samego siebie…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu