Sklepy Retro w Japonii
Prawdopodobnie wszyscy których zapytacie o sklep ze starymi grami nie rzucą wam popularnych sieciówek typu Traders czy Bookoff. Zamiast tego na pierwszym planie pojawia się Super Potato, w którym faktycznie — jest co robić. Jednak przy mojej zeszłorocznej wizycie w Tokio wyszedłem z niego… dość rozczarowany. Owszem, na brak towaru nie można tam narzekać, jednak spodziewałem się czegoś więcej. Dlatego powracając w tym roku do Kraju Kwitnącej Wiśni postanowiłem w wolnej chwili sprawdzić dwa inne sklepy. Nie byłem specjalnie oryginalny, wybrałem Akihabarę. Oba znajdowały się nieopodal słynnego Super Potato i oba… miały dużo więcej do zaoferowania. Nie przedłużając już jednak — przejdźmy do zdjęć, bo to one są dzisiaj głównymi bohaterami wpisu!
Surugaya Specialty Store
Najpierw zachęcony standem z mieniącym się napisem Retro-Game wszedłem do Surugaya Specialty Store. Nie będę ukrywał, że sklep zrobił na mnie piorunujące wrażenie — pomijając przemiłą i pomocną obsługę, półki (dosłownie) uginały się od najrozmaitszych tytułów na wszelkiej maści platformy. Były 8-bitowe sprzęty, były 16-bitowce, było od groma gier na pierwsze PlayStation i Saturna. Nie zabrakło też pakietu Gameboyowego, DSowego czy dla PS Vita. A przede wszystkim — każdy kąt wypchany był po brzegi szeroko rozumianym retro. Bo to nie tylko gry, ale także masa sprzętu (i nietypowych dodatków!), archiwalnych magazynów i poradników. Ceny? Cóż — z pewnością jest drożej niż na tamtejszych aukcjach internetowych, ale trudno mówić o jakimkolwiek zdzierstwie. To nie to samo, na co musimy być przygotowani w starciu z rodzimymi handlarzami.























































@Beep
Idąc kawałek dalej tą samą uliczką trafiłem na uroczę reklamę, no i umówmy się — trudno oprzeć się zajrzeniu do sklepu @Beep, przed którym słychać wpadające w ucho chiptune’owe dźwięki. Tym razem wybór był dużo mniejszy niż poprzednio, ale sklep nadrabia ekspozycją starych komputerów, których… prawdopodobnie nigdy wcześniej nie widzieliście. Nie przejmujcie się, ja też nie — dlatego tak bardzo przypadły mi do gustu. A co poza nimi? Znalazło się miejsce dla automatu, sporego pakietu sprzętów, dodatków, gier i poradników. Retro chleb powszedni, można by powiedzieć.










































Może nareszcie coś się zmieni na polskim rynku?
To sklepy, których w Polsce — niestety — nie uświadczymy. A przecież nie jest żadną tajemnicą, że kolekcjonerów u nas nie brakuje. Z zakupami jednak jest dość duży kłopot, o czym szerzej pisałem we wpisie Radzimy gdzie tanio kupić stare gry. Wszystko wskazuje jednak na to, że coś się w tej kwestii zacznie wkrótce dziać — autor Joypad Monsters przygotowuje się do otwarcia swojego kramu retro. I jak udało mi się dowiedzieć — sklep miałby ruszyć jeszcze w październiku, a w ofercie mają znaleźć się dziesiątki ciekawych pozycji. Jak twierdzi właściciel — będzie to miejsce, w którym ceny nie będą windowane w górę, jak ma to miejsce wśród handlarzy. Trzymam mocno kciuki, bo może nareszcie doczekamy się sklepu, dzięki któremu zainteresowani nie będą musieli regularnie udawać się na zagraniczne portale aukcyjne…
Więcej z kategorii Moje przemyślenia:
- iPhone 12 Mini, czyli cenowy falstart kontrrewolucji
- Tego jednego inni producenci mogą się uczyć od NVIDII
- Jaka jest (moim zdaniem) najlepsza muzyka do pracy?
- Wkrótce miną cztery lata, odkąd Nintendo nie raczy naprawić największego problemu swojej konsoli
- Tytus, Romek i A'Tomek - bohaterowie kilku pokoleń, których niedługo będziemy kojarzyć głównie z reklam Media Markt