Testy samochodów

Klasyk powrócił z przytupem. Pierwsza jazda Renault 4 E-Tech

Tomasz Szwast
Klasyk powrócił z przytupem. Pierwsza jazda Renault 4 E-Tech
Reklama

Czy samochody elektryczne mogą być fajne? Zwolennicy klasycznej, spalinowej motoryzacji powiedzą, że zdecydowanie nie. Co na to Renault? Zaprezentowało samochód, który z jednej strony czerpie z minionych lat całymi garściami, z drugiej zachwyca nowoczesnością. Oto Renault 4 E-Tech i moje wrażenia z pierwszych jazd testowych po portugalskich drogach.

Renault oszalało, ale w tym szaleństwie jest metoda

Przez długie lata istnienia firma Renault udowadniała, że jest w stanie produkować świetne samochody dla każdego. Takie modele, jak Renault 4 czy Renault 5 stały się ikonami motoryzacji. Klasykami, do których wielu wraca z rozrzewnieniem. Co na to Francuzi? Postanowili zagrać na strunach nostalgii i zaprezentować samochody, w których inspiracja kultowymi modelami widoczna jest gołym okiem. Najpierw do sprzedaży trafił Renault 5 E-Tech, który został przyjęty z nieskrywanym entuzjazmem. Premierze Renault 4 E-Tech nie towarzyszył już jednak entuzjazm, bowiem zdołał przerodzić się w zachwyt. Patrzyliśmy na samochód, który stylistyką zachwycał od pierwszego wejrzenia. Teraz wiemy już, co potrafi.

Reklama

Jeśli zwłaszcza nasi młodsi czytelnicy nie wiedzą, jak wygląda model, którym inspirowali się Francuzi przy projektowaniu Renault 4 E-Tech, oto oryginalna Czwórka:


Przesympatyczny, niewielki samochód, który zdołał wjechać do historii europejskiej motoryzacji i zapisać się w niej jako jedna z ikon. Projektanci Renault postanowili skopiować tyle, ile tylko się da, łącznie z charakterystycznym grillem czy opcjonalnym rozsuwanym dachem. Co z tego wyszło? Tylko spójrzcie.


Widać inspirację? Moim zdaniem gołym okiem. O tym, jak udanym zabiegiem okazało się zaczerpnięcie z klasycznego wzornictwa niech świadczą reakcję przechodniów i innych kierowców, którzy mijali mnie podczas jazd testowych. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spotkałem tyle zaciekawionych spojrzeń. Zdarzyły się również uniesione w geście aprobaty kciuki, co nie wymaga dalszego komentarza. Renault 4 E-Tech na żywo prezentuje się znacznie lepiej, niż na zdjęciach czy wizualizacjach. Po prostu.


Samochody znów mogą być praktyczne!

Współcześnie rynek przesiąknięty jest samochodami, które ciężko nazwać dobrze zaprojektowanymi. Wielkie z zewnątrz, za to niewielkie i mało ustawne wewnątrz. Widać to zwłaszcza po segmencie SUVów, gdzie auto z zewnątrz jest wręcz ogromne, a wnętrze potrafi niemiło zaskoczyć niedostateczną ilością miejsca. W przypadku Renault 4 E-Tech projektanci odrobili lekcję wręcz wzorowo. Samochód imponuje przestrzenią wewnątrz, mimo stosunkowo niewielkich wymiarów. Dla przypomnienia, Renault 4 E-Tech mierzy sobie 4,14 m. Mimo tego zarówno za kierownicą, jak i na tylnej kanapie po prostu nie mogłem narzekać na brak przestrzeni.

Reklama


Czy stało się to kosztem bagażnika? Otóż wcale niekoniecznie. Mierzy sobie 339 litrów, a do linii dachu 420 litrów. W moim odczuciu to zupełnie wystarczająco, by samochodem mogła komfortowo podróżować rodzina z dzieckiem. I to wcale nie tylko po mieście i jego najbliższych okolicach.

Reklama


Renault pamiętało również o dodatkowym schowku pod podłogą bagażnika. Jest niewielki, w sam raz na przewożenie przewodu do ładowania samochodu.

Renault 4 E-Tech: niewielki, ale bardzo komfortowy

Najnowszy samochód w portfolio marki Renault udowadnia, że samochód wcale nie musi być duży, by dało się nim podróżować w komfortowych warunkach. Podczas kilkugodzinnych jazd testowych nie mogłem narzekać właściwie na nic. Fotele są odpowiednio miękkie, dobrze wyprofilowane, przez co całkiem nieźle trzymają w zakrętach i wykonane z przyjemnego w dotyku materiału, który prezentuje się bardzo dobrze. Jako były już posiadacz Tesli cenię sobie to, że Francuzi postanowili pogodzić interfejs dotykowy z klasycznymi przyciskami, przez co najważniejsze opcje dostępne są bez konieczności używania ekranu. To szczególnie istotne zwłaszcza w przypadku panelu sterowania klimatyzacją. Ten nie dość, że jest praktyczny (dzięki fizycznym przyciskom), to jeszcze świetnie wygląda, przez co kokpit z całą pewnością nie jest monotonny.


Co zaś w kwestii ekranu dotykowego, w porównaniu do tabletów, które lądują na wyposażeniu wielu współczesnych samochodów, jest raczej niewielki. Interfejs został podzielony na pięć przydatnych sekcji, a dla tych, którzy wolą typowo smartfonowy widok, zaimplementowano wsparcie Android Auto i Apple CarPlay. Ja jednak, z uwagi na fakt, że jest to system od Google i posiada fabrycznie zainstalowane Mapy Google, nie odczuwałem potrzeby parowania smartfona w innym celu, niż bezprzewodowe przesyłanie muzyki i rozmów telefonicznych. Renault przewidziało miejsce dla smartfona w konsoli centralnej, gdzie znaleźć można ładowarkę indukcyjną.

Reklama

Do czego można się przyczepić we wnętrzu Renault 4 E-Tech? Mam wrażenie, że przede wszystkim do kolumny kierownicy i tego, co producent na niej umieścił. Mam wrażenie, że na pytanie o to, ile dźwigni umieścić za kierownicą, przełożony odpowiedział wszystkie. Oto rezultat:


Po lewej stronie, dźwignia od kierunkowskazów i łopatka do zmiany intensywności rekuperacji. Po prawej stronie selektor kierunku jazdy, dźwignia od wycieraczek, łopatka do zmiany intensywności rekuperacji, sterowanie systemem audio i jeszcze przycisk do zmiany trybu jazdy. Łącznie siedem różnych dźwigni, łopatek i przełączników wokół kierownicy. Kiedy dodamy do tego sterowanie tempomatem po lewej stronie kierownicy i przyciski od asystenta głosowego i rozmów telefonicznych po prawej stronie, powstanie niezły galimatias wymagający dłuższej chwili przyzwyczajenia. Mnie, przez przeszło 5 godzin za kierownicą, do końca przyzwyczaić się nie udało.

Jest jeszcze jeden element wnętrza Renault 4 E-Tech, na który warto zwrócić uwagę. To ten przycisk po lewej stronie od kierownicy, nad którym świeci się żółta lampka. Z reguły, w samochodach spalinowych, znajdziemy w tym miejscu często używany wyłącznik systemu start/stop. Co umieściło tu Renault 4 E-tech? Równie przydatny wyłącznik, dezaktywujący irytujących asystentów, przez co jazda przestaje łączyć się ze słuchaniem piszczenia jednego czy drugiego systemu i można bardziej skupić się na drodze i obserwowaniu otoczenia. Świetny pomysł, który mam nadzieję już wkrótce stanie się branżowym standardem.


Mieszczuch, który lubi weekendowe wypady

Przejdźmy do tego, co w samochodzie najważniejsze. Jak jeździ Renault 4 E-Tech? Zaskakująco dobrze! Mocno trzyma się drogi, chętnie pokonuje kolejne zakręty, ale nie jest przy tym przesadnie sztywne, mimo że to typowy elektryk. To, jak samochód się prowadzi, możemy dostosować poprzez wybór jednego z konfigurowalnych trybów. Można wybrać m.in. czułość reakcji na pedał przyspieszenia, intensywność wspomagania kierownicy czy przełączyć klimatyzację w tryb ekonomiczny.

Na szczególne słowa uznania zasługuje to, w jaki sposób Renault udało się zaimplementować tryb jazdy przy użyciu jednego pedału. Coś, co dla niektórych producentów jest niezwykle trudną do opanowania sztuką, tu po prostu działa. Do tego stopnia, że to właśnie w tym trybie rekuperacji poruszałem się najchętniej. Zwłaszcza, że sprzyjała temu topografia terenu z długimi zjazdami, podczas których samochód mógł odzyskiwać energię. Tryb One Pedal błyszczał również w mieście.


Co zaś w kwestii dynamiki jazdy, jest dokładnie tak, jak na elektryka przystało. Do jazdy testowej otrzymałem samochód z baterią w wersji Comfort, charakteryzującą się pojemnością 52 kWh. Dzięki niej Renault 4 E-Tech legitymuje się 409 km zasięgu (WLTP). Silnik elektryczny, który napędza koła przednie, dysponuje mocą 150 KM i momentem obrotowym 245 Nm. Jak taki napęd sprawdza się w praktyce? Renault 4 E-Tech żwawo zbiera się do sprintu spod świateł czy wyjścia z zakrętu. A to w tego typu samochodzie, przeznaczonym do użytkowania przede wszystkim w ruchu miejskim, zdecydowanie najważniejsze.


O ładowanie martwić się nie trzeba

Jak wcześniej wspomniałem, Renault 4 E-Tech w testowanej przeze mnie wersji dysponował baterią o pojemności 52 kWh. Jak na samochód o tej wielkości i tych osiągach, to w zupełności wystarczająco. Wiadomo, zasięg WLTP niejednokrotnie mocno rozmija się z rzeczywistością, jednak nie w tym przypadku. Z tego, co udało mi się zaobserwować podczas jazd testowych, przejechanie ponad 350 kilometrów bez konieczności podłączania do źródła zasilania powinno być jak najbardziej możliwe.

Zużycie, jakie udało mi się uzyskać jeżdżąc z maksymalną dozwoloną prędkością to 13,1 kW. To bardzo dobry wynik, który mógłby być jeszcze znacznie lepszy, gdyby nie jazda po autostradzie i stromych, górskich podjazdach. Do momentu wyjechania z miasta, komputer raportował zużycie na poziomie niecałych 10 kWh. Finalnie, po przejechaniu trasy o długości 116 kilometrów, uzyskałem średnie zużycie na wspomnianym wyżej poziomie. Pozostały zasięg to 282 kilometry, czyli praktycznie dokładnie tak, jak wykazały testy WLTP.


W kwestii ładowania, Renault 4 E-Tech dysponuje wbudowaną ładowarką na prąd zmienny o maksymalnej mocy 11 kW. Co bardzo istotne, z taką samą mocą może oddawać prąd dzięki wbudowanym technologiom V2L i V2G. W praktyce oznacza to, że przy pomocy Renault 4 E-Tech zasilimy właściwie dowolny sprzęt gospodarstwa domowego, nawet jeśli to piekarnik czy lodówka. Na biwaku, campingu czy po prostu w podróży można wykorzystać to chociażby do podłączenia czajnika, prostownicy do włosów, żelazka itd.


Szybkie ładowanie w trasie działa z mocą do 100 kW, czyli całkiem przeciętnie. Cóż, to samochód, który brylować ma przede wszystkim w mieście i jego najbliższych okolicach. W dłuższą trasę, jak najbardziej, chętnie pojedzie. Trzeba jednak na etapie planowania uwzględnić nieco dłuższe postoje na uzupełnienie energii w baterii.

Ile trzeba zapłacić za Renault 4 E-Tech?

Niestety, precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie jeszcze nie mamy. Jak zapowiedziało Renault, szczegółowe cenniki zostaną opublikowane dopiero w przyszłym miesiącu. Wówczas rozpocznie się zbieranie zamówień na samochód, a pierwsze egzemplarze trafią do salonów i zdecydowanych klientów we wrześniu.

O cenie wiemy tyle, że za podstawowy model zapłacimy mniej, niż obecnie kosztuje w Polsce Fiat 600e, czyli jeden z rywali Renault 4 E-Tech. Dla przypomnienia, mówimy o równych 150 tysiącach złotych. Zakładając, że będzie to około 130 tysięcy złotych, wykorzystując rządowy program dopłat uda się osiągnąć pięciocyfrową cenę. Oczywiście cały czas mówimy o cenach katalogowych, bez uwzględnienia promocji, które z pewnością się pojawią.


Podsumowując, Renault 4 E-Tech udowadnia przynajmniej dwie rzeczy. Po pierwsze to, że Europejczycy zdążyli nauczyć się projektować i produkować elektryki. Po drugie, że samochód elektryczny wcale nie musi być nadęty i przekombinowany. Może być po prostu fajnym, przestronnym samochodem, w którym dobrze poczuje się właściwie każdy. I o to chodzi.

 

 

 

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama