Kilka dni temu pisałem o Remix OS - Androidzie zmodyfikowanym w taki sposób, aby przypominał Windowsa. W końcu twórcy udostępnili obraz systemu, który...
Kilka dni temu pisałem o Remix OS - Androidzie zmodyfikowanym w taki sposób, aby przypominał Windowsa. W końcu twórcy udostępnili obraz systemu, który natychmiast zainstalowałem. Efekt?
Remix OS to Android, jakiego jeszcze nie było. System zaprojektowali i stworzyli Chińczycy z Jide. Początkowo miał on jedynie napędzać ich urządzenia, ale ostatecznie został całkowicie bezpłatnie udostępniony jako obraz. Jest to wersja alpha, zatem trudno się spodziewać, że wszystko będzie działało idealnie. Fundament systemu stanowi opensource'owy Android x86 (5.1.1 Lollipop). Reszta to już projekt całkowicie autorski.
Instalujemy
Stworzenie bootowalnego pendrive'a z Remix OS jest banalnie proste. Pobierając obraz z oficjalnej strony projektu, otrzymujemy również mały programik do wykonania całego procesu. Co istotne - nie formatuje on naszego klucza USB, a jedynie kopiuje odpowiednie pliki, więc musimy zrobić to ręcznie. Twórcy rekomendują tutaj pendrive'y USB 3.0, które obsługują system plików FAT32 (i w nim należy je formatować), mają przynajmniej 8 GB pojemności oraz pozwalają na prędkość zapisu z prędkością 20 MB/s. U mnie było to jedynie 13,9 MB/s, a system ruszył, choć potrzebował nieco więcej czasu.
Uruchomienie również może wymagać od nas nieco gimnastyki. Przede wszystkim musimy upewnić się, że mamy aktywny tryb bootowania Legacy. W trybie UEFI niestety pamięć nie jest wykrywana. Warto mieć to na uwadze i nie zniechęcać się zbyt szybko. To samo dotyczy samego procesu uruchamiania. Tutaj najpierw wybieramy, czy chcemy wejść w tryb gościa czy rezydenta. W pierwszym żadne dane nie są zapisywane na kluczu USB, a w drugim - wręcz przeciwnie. Jak łatwo się domyślić, rezydenci poczekają znacznie dłużej na uruchomienie systemu - szczególnie za pierwszym razem. I tu pojawia się kolejny problem, bo system tworzy na naszym nośniku dodatkową partycję na dane niewidoczną z poziomu Windowsa. Nie zdziwcie się zatem, jak po ponownym podłączeniu go do komputera zobaczycie mniejszą niż wcześniej pojemność. Dobrą wiadomością jest na pewno to, że Remix OS uruchomimy nie tylko na PC ale również Macach.
Jak to działa?
Gdy w końcu Remix OS ruszy, zobaczymy na ekranie prosty kreator, za pomocą którego skonfigurujemy język systemu (na liście nie ma polskiego - znajdziemy go dopiero potem w ustawieniach systemu), zaakceptujemy warunki licencji oraz połączymy się z siecią WiFi. Gdy już się z tym uporamy, zobaczymy przyjemnie prezentujący się pulpit rodem z Windowsa.
Przy dolnej krawędzi mamy belkę pełniącą funkcję paska zadań. W lewym dolnym rogu mamy przycisk wywołujący panel z zainstalowanymi aplikacjami. Zaimplementowano tutaj wyszukiwarkę oraz mechanizm sortowania. Nie zabrakło tez przycisku do resetowania, usypiania i wyłączania systemu. Tuż obok przycisku menu znajdziemy ikonki back oraz home, a za nimi listę uruchomionych aplikacji - zupełnie tak, jak w Windows. Przeciwległa strona belki do zasobnik ze wszystkimi swoimi walorami w postaci kalendarza, paneli zarządzania połączeniami WiFi i Bluetooth oraz metodą wprowadzania tekstu, regulacją głośności, a także mechanizmem czyszczenia pamięci RAM oraz przyciskiem wysuwającym panel powiadomień. Ten mocno przypomina swój odpowiednik z Windowsa. Przy jego dolnej krawędzi znajdziemy więcej ikon m.in. aktywowanie trybu bez powiadomień, robienie zrzutów ekranu oraz ukrywanie dolnej belki.
Niestety sam system wiele do zaoferowania nie ma, bo, wbrew zapowiedziom, nie zaimplementowano tutaj jeszcze aplikacji Google'a. Nie znajdziemy zatem tutaj zatem żadnych dodatkowych programów i nie zainstalujemy swoich ulubionych w sposób inny niż za pomocą pliku APK. Możemy jednak też zainstalować Amazon AppStore, gdzie znajduje się cała masa programów. Na starcie dostajemy jedynie podstawowe rozwiązania: przeglądarkę, kalkulator, odtwarzacze muzyki i wideo. Oczywiście to zdecydowanie za mało. Ja zainstalowałem kilka plików APK, jak Google Docs, mobilnego Worda dla Androida, OneNote'a, a nawet kilka gier. Muszę przyznać, że działały zaskakująco dobrze. Okienka są skalowalne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby uruchamiać programy w trybie pełnoekranowym. Wówczas, wzorem Windowsa, u góry mamy wysuwaną zza ekranu belkę z przyciskami zamykania, maksymalizowania i minimalizowania. Z grami jest nieco gorzej, co może wynikać z wielu kwestii - począwszy od zintegrowanego GPU na moim laptopie, a na źle zoptymalizowanych sterownikach skończywszy. Na ogólną płynność i szybkość działania systemu jednak narzekać nie mogę.
Po plikach i katalogach poruszamy się za pomocą wbudowanego menedżera. Jest on bardzo podobny do windowsowego eksploratora (jak wszystko w tym systemie), choć posiada nieco odmienioną strukturę. Znajdziemy tutaj m.in. katalogi dla poszczególnych typów multimediów, a także panel informujący o dostępnej przestrzeni. Niestety z poziomu eksploratora nie uzyskałem dostępu do plików umieszczonych na dysku twardym mojego komputera. Remix OS nie posłuży nam zatem do uratowania danych w razie awarii Windowsa.
Możliwości konfiguracji systemu są bardzo zbliżone do tego, co oferuje standardowy Android. Nie uświadczymy tutaj żadnych udziwnień. Nie znalazłem niestety żadnego bardziej zaawansowanego menedżera zadań, co może stanowić pewien problem. Jestem natomiast mile zaskoczony współpracą z poszczególnymi modułami. Nie miałem żadnych problemów z obsługą myszy, WiFi, Bluetooth, a nawet wbudowanej w laptopa kamerki. Podstawowym problemem klawiatury jest jednak brak wsparcia dla polskich znaków - gdyby nie ten, jakże ważny, szczegół, byłoby idealnie.
Na co mi to?
Remix OS to aktualnie projekt w wersji alpha, więc przed twórcami długa droga, zanim stworzą narzędzie w pełni funkcjonalne i nadające się do codziennej pracy. Czy jednak to ma sens? Na co mi system, który jest farbowanym Androidem i imituje Windowsa? Zastosowań jest kilka. Możemy nosić go zawsze ze sobą, a to już samo w sobie stanowi pewien atut. Pod ręką mamy zatem ulubione programy i niezbędne pliki. To bardziej uniwersalne niż chmura czy aplikacje webowe, bo nie wymaga łączności z siecią. Możemy w dowolnym miejscu podpiąć się do komputera i kontynuować zakończoną pracę. Takie rozwiązanie na pewno znajdzie swoich zwolenników.
Póki co jednak można je traktować głównie w kategoriach ciekawostki. Remix OS musi otrzymać aplikacje Google Play, zacząć lepiej obsługiwać GPU oraz wspierać polskie znaki. Wówczas sam chętnie wrzucę do torby pendrive'a z systemem - może kiedyś będę go potrzebował
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu