Korporacja Apple i jej nowe smartfony ostatnio pojawiają się w branżowych doniesieniach w kontekście afery bendgate (pojawiło się także coś nowego: ha...
Korporacja Apple i jej nowe smartfony ostatnio pojawiają się w branżowych doniesieniach w kontekście afery bendgate (pojawiło się także coś nowego: hairgate), testów urządzeń oraz porównywania ich z ofertą konkurencji. Nie należy jednak zapominać o innej ważnej kwestii: wynikach sprzedaży. Z amerykańskiego giganta można drwić i krytykować jego nowe produkty, ale ostatecznie zapewne z uznaniem trzeba będzie przywitać ich raport kwartalny.
Kilkanaście dni temu Konrad pisał o pierwszym rekordzie sprzedaży nowych smartfonów Apple. W ciągu weekendu firmie udało się sprzedać 10 mln sztuk inteligentnych telefonów z numerem 6. Piorunujący wynik? Nie do końca - nie było to wyraźne przebicie zeszłorocznego rezultatu, choć trzeba mieć na uwadze, że okoliczności były inne (dotyczy to np. liczy rynków, na które wprowadzono iPhone'a). To jednak pierwszy rekord, za nim powinny się pojawić kolejne. Zakładam, że zrobią większe wrażenie, a pomogą w tym przede wszystkim klienci z Chin.
W ostatnich dniach w Sieci pojawiło się sporo doniesień z chińskiego rynku. Sprzedaż iPhone'ów 6 rozpocznie się tam 17 października, później niż zakładano w Cupertino - zmiany wynikają z kwestii administracyjnych. Wokół smartfonów już teraz robi się jednak gorąco. Media informują o milionach iPhone'ów zamówionych w Państwie Środka. Trzech największych operatorów telefonii komórkowej z tego państwa oraz niektóre sklepy już zacierają ręce na myśl o wynikach, jakie pozwolą im zanotować iPhone 6 oraz iPhone 6 Plus. Należy jednak mieć na uwadze pewien istotny szczegół: wspomniane miliony smartfonów nie rozeszły się w ramach przedsprzedaży. Na razie je zarezerwowano. Nie wiąże się to z wydaniem kilkuset (tysiąca) dolarów na sprzęt. To raczej wpisanie się na listę w komitecie kolejkowym.
Skoro mowa o liczbie modeli zarezerwowanych, a nie kupionych, to czy Apple faktycznie uda się osiągnąć w Chinach dobre wyniki? Tak, jestem o tym przekonany. Korporacja z Cupertino dostarczyła w końcu na chiński rynek coś, co cieszy się w Azji wielkim zainteresowaniem: fablet. Smartfon z dużym ekranem i nadgryzionym jabłkiem w logo był tam wyczekiwany i Apple odpowiedziało na te potrzeby. Tim Cook lata temu powiedział, że priorytetem jest dla niego silna pozycja na rynku chińskim, ponieważ tam można się rozwijać naprawdę prężnie ("sky is the limit"). Premiera smartfonów z chińskim lektorem w tle potwierdziła, w którym kierunku spogląda Apple.
Paradoksalnie opóźnienia w Państwie Środka mogą wyjść Apple na dobre - wcześniej informowano, że korporacja ma problem z realizacją zamówień, pojawiło się ich po prostu zbyt dużo. Firma prawdopodobnie zdążyła już opanować sytuację, jednocześnie wie, jakim zainteresowaniem iPhone będzie się cieszył w Chinach. Być może najważniejszym już rynku dla amerykańskiego gracza. Z pewnością jednym z najważniejszych. Chociaż zazwyczaj piszemy o tym państwie w kontekście dużej liczby klientów zainteresowanych tanim sprzętem, to nie można zapominać, że żyją w nim także miliony osób, dla których wydanie tysiąca dolarów na nowy telefon nie jest czymś nadzwyczajnym. Cook i analitycy doskonale o tym wiedzą i z pewnością będą wypatrywać wieści z tego regionu - to od nich ostatecznie może zależeć, jak mocno Apple uda się przebić zeszłoroczne rezultaty sprzedaży.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu