Google

Reklamy-krzykacze w Asystencie Google niczym w radiu? Czarny scenariusz coraz bliżej

Konrad Kozłowski
Reklamy-krzykacze w Asystencie Google niczym w radiu? Czarny scenariusz coraz bliżej
32

Na czym zarabia Google? Gdy odpowiecie sobie na to pytanie, zrozumiecie dlaczego niektóre z najfajniejszych usług tej firmy można uznać za zagrożone. Asystent Google, niestety, właśnie trafił na tę listę.

Będę z Wami zupełnie szczery - do tej pory ani razu przez głowę nie przeszła mi myśl o pojawieniu się reklam w Asystencie Google. W żadnej formie. Bo przecież przywykliśmy, że gdy go o coś pytamy, to w odpowiedzi podawane nam są możliwie najbardziej konkretne informacje lub nawet ogólniki, ale mogące w czymś pomóc. Jeśli pośród oczekiwanych rezultatów ujrzałbym reklamy, to zacząłbym wątpić w powodzenie całego projektu.

Zobacz też: Asystent Google oficjalnie w Polsce – ten koniec oczekiwań to zaledwie początek

Tak, myślę aż tak krytycznie, bo Asystent Google nie jest wyszukiwarką, serwisem z klipami wideo czy nawet kalendarzem. W każdym z tych miejsc przywykłbym do obecności materiałów sponsorowanych (Kalendarz jak na razie się opiera, ale kto wie...), natomiast Asystenta Google rzeczywiście traktuję, jako kawałek technologii mające pracować tylko dla mnie, dokładnie tak, jak bym sobie tego życzył. Jeśli zapytam go o godzinę, to nie chcę ujrzeć listy zegarmistrzów i sklepów w mojej okolicym podobnie w przypadku jakichkolwiek innych poszukiwań. Sytuacja delikatnie ulega zmianie, gdy poprosimy o najlepsze lokale dookoła nas, ale nawet i wtedy zadawałbym sobie pytanie, czy Asystent Google w ogóle jest mi potrzebny, skoro dokładnie to samo otrzymam w wyszukiwarce Google.

Całe to zamieszanie spowodowane jest zrzutami ekranu, które przedostały się do Sieci (AndroidPolice), a które mają pokazywać wczesne testy implementacji materiałów reklamowych w odpowiedziach Asystenta. Prezentują się dokładnie tak, jak moglibyśmy się spodziewać - są oznaczone jako reklamy "Ad" i przypominają wyniki z wyszukiwarki Google. Użyteczność takiego rozwiązania? Niestety żadna.

Asystenci głosowi, tacy jak Alexa, Google, Cortana czy Siri mieli być ludzką twarzą technologii. Serwować te wybrane i spersonalizowane treści, które będą bardziej opowiadać naszym potrzebom i oczekiwaniom, a tymczasem decydować o tym, co zobaczymy, będzie pojemność kieszeni reklamodawców. To znaczy, decydowałaby, bo Google nie wprowadziło reklam na szeroką skalę, tym bardziej na głośnikach Google Home.

Ale wyobraźmy sobie taki scenariusz: pytam Asystenta Google o godziny otwarcia najbliższej apteki, a przed wygłoszeniem komunikatu na konkretny temat usłyszę kilku(nasto)sekundową reklamę środków do leczenia... czegokolwiek. Przyjemnie? Na pewno nie, niezależnie od tego, czego dotyczyłaby reklama. I prawdę mówiąc jestem coraz bardziej skłonny uwierzyć, że Google będzie stać na wdrożenie takich zmian.

Polecamy: Kulisy powstawania polskiego Asystenta Google

Jako użytkownik kilku urządzeń Apple coraz bardziej doceniam przeniesienie działań sztucznej inteligencji na same urządzenia bez wykorzystywania mocy chmury obliczeniowej do przetwarzania naszych danych. Przed tym, do pewnego stopnia, nie da się już uciec będąc użytkownikiem Internetu, ale nie potrafię sobie wyobrazić, by Apple czy Microsoft wycięli taki numer swoim użytkownikom. Amazon? Już to robi - przed odtworzeniem nowego odcinka serialu emituje spoty własnych produkcji serialowo-filmowych, wciskając je w czas trwania samego filmu czy odcinka. Totalny absurd.

Google może się wycofać z tego pomysłu i tak z całą pewnością byłoby najlepiej dla użytkowników. Nie oznacza to jednak, że idea nie powróciłaby w innej formie. Jakiej? Kto wie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu