Mobile

Recenzja smartfona GOCLEVER Fone 500. Ogromny Dual SIM, który jednak nie porywa

Tomasz Popielarczyk
Recenzja smartfona GOCLEVER Fone 500. Ogromny Dual SIM, który jednak nie porywa
Reklama

Jesienią ubiegłego roku polska firma GOCLEVER zapowiedziała wejście w świat smartfonów. Decyzja ta była tym bardziej interesująca, gdyż wśród rodzimyc...

Jesienią ubiegłego roku polska firma GOCLEVER zapowiedziała wejście w świat smartfonów. Decyzja ta była tym bardziej interesująca, gdyż wśród rodzimych producentów próżno szukać takiego, który zdołałby osiągnąć na tym polu cokolwiek więcej. Czy tym razem będzie inaczej? Pierwsze ujawnione parametry wskazywały, że modele Fone 500 i 450 nie będą wcale takimi niewartymi uwagi słabiakami. Jak to zwykle jednak bywa, diabeł tkwi w szczegółach (i w jakości wykonania). Miałem okazję przez ostatnie dwa tygodnie przekonać się o tym osobiście.

Reklama

GOCLEVER do tej pory w segmencie mobilnym znany był głównie z tabletów (choć nie rezygnuje też z produkowania niedrogich nawigacji). Efekty tego zaangażowania mogliście zobaczyć kilka tygodni temu, gdy na AW publikowałem recenzję modelu M703G. Podobnie wygląda zresztą cała oferta firmy - niedrogie urządzenia z dolnej półki cenowej, które nie zachwycają, ale raczej zaspokoją podstawowe potrzeby Kowalskiego. Nie powinno zatem dziwić, że z takim właśnie nastawieniem przystąpiłem do testów smartfona Fone 500, który jest pierwszym urządzeniem tego typu w ofercie GOCLEVER.


Urządzenie zapakowano bardzo solidnie i estetycznie. W pudełku poza smartfonem znalazłem standardowy pakiet makulatury, bardzo tandetnie wyglądające (i niewiele lepiej grające) słuchawki douszne z mikrofonem oraz dwuczęściową ładowarkę z kablem USB. Chyba największym plusem jest tutaj ten ostatni element. W droższych urządzeniach to właściwie standard, ale wśród low-endów ciągle zdarza mi się trafić na jednoczęściową ładowarkę, co nie jest ani wygodne, ani ekonomiczne.

 

Plastik, który lubił odciski palców

Przejdźmy do samego smartfona. Urządzenie wyposażono w obudowę w dwóch kontrastujących ze sobą kolorach: czerni i bieli. Nie da się jednak ukryć, że nie jest to szczególnie ładny gadżet. O ile tył od strony wizualnej przypomina trochę niektóre smartfony z wyższej półki cenowej, to przód wygląda strasznie surowo i prostacko. Przód stanowi w przeważającej mierze szklana powłoka. Niestety nie udało się całkowicie zrezygnować z przycisków, co by znacznie zmniejszyło rozmiary ogromnej obudowy. Przy dolnej krawędzi znajdziemy zatem fizyczny guzik home oraz dotykowe: menu i back. Muszę przyznać, że czułość tych ostatnich pozostawia wiele do życzenia. Bardzo często musiałem ponawiać polecenia, bo smartfon nie reagował na dotyk w tym miejscu. Nad 5-calowym wyświetlaczem umieszczono podłużny głośnik rozmów (dźwięk, który się stamtąd wydobywa stoi na przyzwoitym poziomie) oraz kamerę do wideorozmów 0,3 Mpix. Znajdziemy tutaj również czujniki światła i zbliżeniowy. Tutaj również mam kilka zastrzeżeń. O ile bowiem automatyczne dostosowywanie podświetlenia wyświetlacza do natężenia światła działa w porządku, to wygaszanie wyświetlacza po przyłożeniu telefonu do ucha już nie. Wystarczy lekko drgnąć słuchawką, żeby ekran znów stał się aktywny. Nie wiem czy jest to spowodowane złym umiejscowieniem tego czujnika, czy może niepoprawnym działaniem - w każdym razie problem istnieje.


Tył smartfona wykonano z białego, lakierowanego plastiku. W dolnej części umieszczono logo producenta, a pod nim, po prawej stronie głośnik multimedialny. Gra on dość głośno, ale czystość dźwięku robi przeciętne wrażenie. W górnej części znajdziemy obiektyw aparatu 8 Mpix oraz diodę doświetlającą. Tylna klapka dość dobrze przylega do reszty obudowy i ze względu na dużą liczbę ząbków ciężko ją zdjąć. Niestety zastosowany plastik jest bardzo cienki i ugina się pod uciskiem dłoni. Szczególnie jest to widoczne w okolicach obiektywu aparatu.

Reklama


Krawędzie pokryto chromowanym plastikiem, który wydaje się być nieszczególnie odporny na zarysowania. Jest to tym bardziej niepokojące, gdyż właśnie tą częścią urządzenia w coś uderzamy. Na dolnej krawędzi producent umieścił port Micro USB, a na przeciwległej stronie gniazdo słuchawkowe minijack. Niestety zostało ono dość dziwnie zabudowane, przez co nie mogłem włożyć do końca niektórych wtyczek. Na lewym boku znajdziemy dwustopniowy przycisk do regulacji głośności, a na prawym power służący również do wybudzania i usypiania urządzenia.

Reklama


Ogólnie rzecz biorąc Fone 500 nie jest zbyt solidnym urządzeniem. Część elementów jest kiepsko spasowana, a obudowa w niemalże każdym miejscu ugina się w mniej lub bardziej widoczny sposób. Komfort korzystania z urządzenia pogarsza też strasznie palcujący się wyświetlacz oraz plastik, czego nie udało mi się (po części celowo) do końca zatuszować na jednym ze zdjęć. Sytuacji nie ułatwiają też rozmiary smartfona (143 x 80 x 10 mm). Choć da się na nim pracować przy użyciu jednej dłoni, nie jest to wygodne. Na szczęście gadżet jest stosunkowo lekki (188 g), więc nie męczy szybko dłoni.

 

Zmarnowany potencjał wyświetlacza

Zastosowany w smartfonie wyświetlacz ma przekątną 5 cali. Nie jest to niestety matryca IPS, tylko zwykła TFT LCD, choć cechuje się bardzo intensywnym podświetleniem. Rewelacji próżno szukać też w rozdzielczości - 800 x 480 px to trochę za mało, jak na tak duży ekran, w rezultacie gęstość pikseli wynosi zaledwie 186 PPI. Pewnie już domyślacie się, jaki jest tego skutek? Owszem, wyświetlany tekst jest nieostry - podobnie jak wiele innych elementów interfejsu. Niska rozdzielczość sprawia również, że aplikacje i gry właściwie wygląda podobnie, jak na smartfonach z ekranami nawet i 3,5-calowymi - obraz jest tylko rozciągnięty na 5 cali. Efekt jest mierny. Niewiele dobrego można również napisać o odwzorowaniu kolorów, które są dość blade i wyblakłe. Kąty widzenia na pierwszy rzut oka wydały mi się w porządku, ale gdy spojrzałem na ekran od góry, zobaczyłem jedynie kilka zniekształconych plam - już moja kilkuletnia Xperia X10 wypada pod tym względem lepiej. Wydaje mi się, że GOCLEVER zmarnował trochę potencjał tego urządzenia, bo jeżeli mam korzystać z 5-calowego potwora, to oczekuję, że zobaczę na ekranie znacznie więcej treści, a tymczasem widzę to samo, co na 3,5-calowym odpowiedniku - tylko rozciągnięte.


Reklama

Wbudowany akumulator ma pojemność 2000 mAh, co spokojnie wystarcza na około 2 dni średnio intensywnej pracy bez ładowania. To dobry wynik, który bije wiele konkurencyjny (i nierzadko droższych) urządzeń. Pod tym względem z całą pewnością będziemy z modelu Fone 500 zadowoleni.

 

Łączność

Od tej strony testowany smartfon zaprezentował się bardzo dobrze. W modelu Fone 500 znajdziemy nie tylko moduł WLAN (802.11 b/g/n), ale też Bluetooth, Radio FM i GPS (z A-GPS). Spisują się one relatywnie dobrze. Nie zaobserwowałem żadnych odchyleń od normy, które by mogły obniżyć komfort użytkowania urządzenia. Widać (chociażby po zasięgu), że nie są to topowe podzespoły, ale w tej półce cenowej trudno oczekiwać czegokolwiek więcej.

Największym atutem urządzenia jest oczywiście obsługa dwóch kart SIM. Fone 500 został wyposażony w specjalny interfejs, który pozwala przełączać się między nimi na bieżąco oraz skonfigurować korzystanie z danej karty w danych momentach. Fajną funkcją jest możliwość przypisania koloru do każdej karty, a więc w razie wypełnienia po brzegi skrzynki z wiadomościami albo rejestru połączeń, nie będziemy mieli problemów z orientacją. Ogólnie obecność tego dodatku w żadnym stopniu nie ogranicza możliwości zarządzania siecią. Możemy zatem ciągle decydować o preferowanym typie połączenia (2G/3G) oraz korzystać z roamingu krajowego. Bez względu na to, z której karty korzystamy, urządzenie działa stabilnie, a nawiązywanie połączeń nie stanowi najmniejszego problemu. Oczywiście na obsługę kart Aero2 nie ma co liczyć, bo Fone 500 nie obsługuje częstotliwości 900 MHz UMTS.

Zauważyłem tutaj niestety jeszcze jeden problem. Słuchawka bardzo szybko się nagrzewała podczas prowadzenia rozmów. Najgorsze jest jednak to, że szczególnie efekt ten odczuwa się w miejscu głośnika rozmów, a więc nie będziemy chcieli zbyt często przykładać Fone'a 500 do ucha. To zjawisko niedopuszczalne - bez względu na to z jakim urządzeniem mamy do czynienia

 

Android ten sam, choć trochę obcy

Bynajmniej obcy w tym wypadku wcale nie oznacza, ze producent pokusił się o jakąkolwiek nakładkę graficzną. Fone 500 jest bowiem oparty na niemalże czystej wersji systemu Android 4.0.4 IceCream Sandwich. Problem stanowią niespolszczone pozycje w menu oraz na pasku statusu. Są to właściwie wszystkie te funkcje, które GOCLEVER dodało od siebie. Dziwi to tym bardziej, że mamy do czynienia ze smartfonem polskiego producenta.


O samym systemie nie będę się rozpisywał zbyt długo, bo właściwie większych nowości tutaj nie znajdziemy. Ciekawym dodatkiem jest funkcja automatycznego włączania i wyłączania się urządzenia o określonych porach. Pozwala to m.in. zaoszczędzić baterię (i zadbać o spokojny sen) w porach nocnych. Producent dodał też od siebie przeglądarkę gier z nieco bajkowym interfejsem. Nie robi ona właściwie nic poza wskazywaniem nam interesujących pozycji z Google Play.


Wydajnościowo całość spisuje się całkiem przyzwoicie. Dwurdzeniowy procesor MediaTek MT6577 Cortex-A9 o taktowaniu 1 GHz daje sobie radę z aplikacjami oraz zapewnia płynne działanie systemu. Podczas przeglądania internetu opóźnienia oraz chwilowe zacięcia zdarzały się sporadycznie tylko na stronach, które nie miały wersji mobilnej. Za działanie gier odpowiadać ma GPU PowerVR SGX531, do którego również trudno mieć większe zastrzeżenia. Oczywiście musimy być świadomi tego, że zastosowany chip MediaTek to najtańsze z możliwych rozwiązań dwurdzeniowych, więc nie należy spodziewać się po nim cudów. Spora liczba gier 3D działała na smartfonie bez zająknięcia, ale w przypadku tych bardziej wymagających dało się odczuć dość częste "chrupnięcia" animacji. Fone 500 raczej sprzętem dla graczy nie jest, a potwierdzeniem moich słów niech będzie chociażby 512 MB pamięci RAM, w które wyposażono urządzenie.

Wydajność po części ukazują wyniki benchmarków. W AnTuTu uzyskałem 6,5 tys. punktów, zaś w Quadrancie 2,6 tys. pkt. Jak na smartfon za 600 zł wyniki są całkiem przyzwoite.

 

Jakość wykonywanych zdjęć?

Teoretycznie GOCLEVER Fone w tym aspekcie nie ma się czego wstydzić, bo wyposażono go w aparat 8 Mpix z możliwością nagrywania filmów w jakości 720p. W praktyce jakość fotografii nie jest zachwycająca, wręcz przeciwnie. O ile przy dobrym świetle jest to może i jakiś ekwiwalent taniej cyfrówki, to po zapadnięciu zmroku niewiele daje nawet wbudowana dioda LED. Kolory są nieco wyblakłe, a czasami trudno złapać odpowiednią ostrość.

Co ciekawe, wbudowana aplikacja obsługująca aparat posiada tryb wykonywania fotografii panoramicznych oraz HDR (!). Szczególnie interesująco wygląda ostatnia opcja, bo dotąd w tej półce cenowej raczej próżno było jej szukać. Prócz tego znajdziemy tutaj standardowe funkcje, jak geotagi, dodatkowe efekty, możliwość dostosowania kontrastu czy balansu bieli.



Podsumowując...

Zanim zabrałem się do pisania recenzji, rozejrzałem się na Allegro, w poszukiwaniu alternatyw dla testowanego Fone'a 500. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy znalazłem tam niemalże identyczne urządzenia w podobnej cenie ze zbliżonymi (a nawet miejscami trochę lepszymi) parametrami. Nawet ich wygląd był bardzo zbliżony do produktu GOCLEVER. Muszę z przykrością stwierdzić, że rodzimy producent nie popisał się.

Model Fone 500 nie jest szczególnie atrakcyjną propozycją. Właściwie trudno wskazać grupę użytkowników, której został dedykowany. Atuty dużego wyświetlacza skutecznie zmarnowano niską rozdzielczością, a przyzwoite parametry przyćmiewa kiepskie wykonanie. Dokładając 100-200 zł znajdziemy pewnie znacznie lepsze urządzenia.

Nie zapominajmy jednak, że jest to debiut polskiego producenta na rynku smartfonów. Fone 500 może nie porywa, ale ma wiele zalet, które z pewnością docenią miłośnicy dużych ekranów oraz przyzwoitych baterii. Urządzenie dobrze prezentuje się również pod względem wydajności. Mam nadzieję, że ten pierwszy krok nie będzie ostatnim i po zapowiadanym modelu Fone 450 zobaczymy też kolejne, pozbawione wad poprzedników urządzenia. W segmencie low-end na rynku smartfonów jest jeszcze trochę miejsca, które można wypełnić. Potrzebne są do tego jednak nietuzinkowe i śmiałe pomysły oraz inicjatywy. Tutaj trochę tego zabrakło, a gwoździem do trumny było mierne wykonanie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama