Felietony

Wczoraj największą wadą VivoTaba okazał się... Windows 8. Dla kogo zatem są tablety z tym systemem?

Tomasz Popielarczyk
Wczoraj największą wadą VivoTaba okazał się... Windows 8. Dla kogo zatem są tablety z tym systemem?
Reklama

Rynek tabletów puchnie, a coraz większa liczba rodzin chce mieć te urządzenia u siebie w domu. Pamiętam jak w okresie przedświątecznym przechadzałem s...

Rynek tabletów puchnie, a coraz większa liczba rodzin chce mieć te urządzenia u siebie w domu. Pamiętam jak w okresie przedświątecznym przechadzałem się po jednym z marketów zobaczyłem dział komputerowy oblegany przez zdesperowane małżeństwa szukające gadżetów dla 10-, 12- 16- latków. O tablety z Windowsem nie pytał nikt, mimo że tuż obok stała wielka reklama nowego systemu MS.

Reklama

Nie twierdzę oczywiście, że owi rodzice wykazali się nietuzinkową wiedzą i przewidzieli, że Windows 8 na tablecie to nie to, czego potrzebują (najprawdopodobniej w ogóle nie wiedzieli, że mogą kupić tablet z Windowsem). W ogóle trudno wyciągać jakiekolwiek wnioski na podstawie mojej 30-minutowej wizyty w tym miejscu. Chcę jednak pokazać pewien punkt widzenia, w którym utwierdziła mnie wczorajsza recenzja tabletu VivoTab Smart autorstwa Jana Rybczyńskiego, a wcześniej moje osobiste testy modelu VivoTab TF810. Na tej podstawie pozwoliłem sobie postawić tezę, ze Windows 8 nie umywa się do zaprawionego w bojach Androida na tabletach.

Zanim podniesie się lament o kiepskiej optymalizacji Androida, beznadziejnym i wtórnym interfejsie oraz braku milionów innych rozwiązań, trzeba zaznaczyć, że jest to system, który gości na smartfonach, a potem na tabletach już od bitych kilku lat i nieustannie zwiększa swój udział. Google ucz się na błędach i po wpadce, jaką było wydanie 3.0 Honeycomb zunifikował swoje oprogramowanie mobilne, co przynosi pożądane skutki. A co z Microsoftem?


Miało być tak pięknie. Windows 8 (oraz RT) w założeniu był systemem uniwersalnym, który wprowadzi powiew świeżości na desktopy oraz będzie wygodny w użytkowaniu na urządzeniach z panelami dotykowymi. Tyle teorii. Praktyka okazała się trochę mniej korzystna dla giganta z Redmond. Owszem, powiew świeżości się udał, ale odpowiedź ze strony użytkowników już nie brzmiała tak fajnie. Można to zrzucić na karb psychologii mainstreamu, który na każde, nawet symboliczne, zmiany reaguje rozpaczliwym "NIEEE!!!111". Z drugiej jednak strony dla wielu interfejs Modern UI jest granicą nie do przejścia, co zapewne przełoży się na jeszcze bardzo długi okres życia siódemki. Powiedzmy sobie szczerze - Windows 8 na desktopie nie jest dla każdego. Pomijam już tutaj nieszczęsny Modern UI. Weźmy chociażby dwa panele sterowania systemem - klasyczny i "tabletowy". Dostępne tam funkcje po części się dublują, co wprowadza tylko niepotrzebny zamęt. Podobnie sytuacja wygląda z aktualizacjami. Producent nie zadał sobie trudu by stworzyć jedno, uniwersalne centrum dla systemu i aplikacji tylko rozbił to na aż trzy miejsca: programy aktualizujemy w Windows Store, a system na ekranie ustawień lub w aplecie Windows Update w Panelu Sterowania. Nie wspomnę o podstawowych poleceniach, jak zamykanie systemu czy interfejsie wstążki, który na małych ekranach pożera połowę okienka z zawartością folderu. To nie jest system przygotowany z myślą o tylko desktopach i dlatego użytkownicy tychże cierpią.

A jak wygląda sytuacja od strony tabletów? Tutaj teoretycznie również wszystko miało wyglądać świetnie - przejrzysty i funkcjonalny interfejs Modern UI, praktyczne wysuwane panele z ustawieniami i przełączanie okien za pomocą przeciągnięć palcem. Problem polega na tym, że kiedy już skończymy się "bawić" tymi funkcjami, to Modern UI nie ma nam zbyt wiele do zaoferowania. Wartościowe pozycje w sklepie z aplikacjami można policzyć na palcach jednej ręki. Jak Jan wspominał w swoim tekście, brakuje szeregu elementarnych pozycji, jak chociażby usługi Google'a czy innych popularnych koncernów internetowych. A jeżeli już znajdziemy coś praktycznego - vide Dropbox - to okazuje się jedynie marną, niedorobioną namiastką tego, co otrzymujemy na tabletach z Androidem. Ale przecież jest jeszcze tryb pulpitu! I tutaj Windows 8 powinien bić na głowę wszystkie Androidy, bo przecież daje nam te same możliwości, co domowy pecet. Dawałby, gdyby nie ograniczona moc obliczeniowa i kompletnie nieprzystosowanie klasycznego trybu pulpitu do sterowania dotykiem. Da się to robić bez rzucania tabletem o ścianę, ale komfort pracy jest daleki od oczekiwań i sytuacji nie ratuje nawet bardzo solidny rysik, który VivoTab TF810 ma w zestawie. A to jeszcze nie wszystko, bo mimo najszczerszych chęci, trudno uznać Windows 8 systemem wydajnym i zoptymalizowanym pod kątem urządzeń mobilnych. Może na parametrach Surface Pro będzie działać to zupełnie inaczej, ale tymczasem klasyczny tryb pulpitu to ciągłe opóźnienia i klatkujące animacje...


Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dostaliśmy oprogramowanie przystosowane do wszystkiego po trochu, a w gruncie rzeczy nie będące intuicyjnym i praktycznym rozwiązaniem dla żadnego z urządzeń. Unifikacja jest dobra, co pokazał przykład Androida ICS działającego tak na tabletach jak i smartfonach. Filozofia MS jest jednak inna - w ich mniemaniu tabletowi bliżej do peceta niż telefonu, a więc nie było nawet mowy o "utabletowieniu" Windows Phone'a. Efekt jaki jest, każdy widzi. Dostaliśmy dwa systemy upchane w jeden, co przełożyło się na kompletny brak spójności i ogrom zdublowanych funkcji. Microsoft zapomniał o elementarnej zasadzie - jeżeli coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego.

Reklama

W tej perspektywie trudno się spodziewać, żeby Windows RT mógł namieszać na rynku w najbliższym czasie (czy kogokolwiek dziwi jeszcze opóźnienie wejścia na rynek kolejnych gadżetów z tych systemem?). Microsoft musiałby rozdawać developerom złoto, żeby zapewnić odpowiednio dynamiczny przyrost aplikacji, ale to i tak nie wystarczy, bo na nowy system wypięli się giganci, tacy jak Google chociażby. Bez ich wsparcia trudno będzie przyciągnąć użytkowników. A najwięksi (i nie tylko oni zresztą) nie mają zamiaru inwestować w platformy bez użytkowników. Koło się zatem zatacza.

Windows 8 wzbudził we mnie wiele pozytywnych emocji tuż po zainstalowaniu. Nie zraziły mnie nowości oraz Modern UI, który da się polubić. Im dłużej się jednak korzysta z tego systemu, widać, że nie jest to rozwiązanie spójne. Te wszystkie elementy wydają się być do siebie dopasowane na siłę, co odbija się na intuicyjności. W rezultacie nikt nie może być zadowolony - ani uszczęśliwiani na siłę "dotykiem" użytkownicy desktopów, ani tabletowcy, dla których klasyczny tryb pulpitu wiąże się jedynie z morderczym używaniem palca zamiast myszki. W testowanych tabletach ASUS-a jest to na szczęście łatwo rozwiązać, bo stacje dokujące z portami USB mogą spokojnie obsłużyć mysz. Pytanie tylko, czy właśnie tego oczekujemy, wydając 2,2 tys. zł (lub 3,8 tys. zł w przypadku VivoTaba TF810) na (teoretycznie) funkcjonalną i wszechstronną hybrydę.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama