Są urządzenia i rozwiązania, których nie doceniamy, dopóki nie mamy okazji wypróbować ich w praktyce. Najwięcej przeciwników dotykowych ekranów jest w...
Są urządzenia i rozwiązania, których nie doceniamy, dopóki nie mamy okazji wypróbować ich w praktyce. Najwięcej przeciwników dotykowych ekranów jest wśród osób, które nigdy go nie używały. Cyfrowa dystrybucja gryzie osoby, które nie doświadczyły promocji na Steamie. A do rysika w tablecie nie są przekonani ci, którzy nie notowali na nich w czasie zajęć na studiach.
Samsung robi całą masę produktów, różnych gabarytów, wedle różnych pomysłów i, niestety, z różnym skutkiem. Niedawno trochę oberwało się Samsungowi Galaxy S4 Zoom. Na szczęście w przypadku Note 8.0 nie muszę się pastwić. Chociaż nie wszystko zagrało i daleko temu urządzeniu do miana tabletu idealnego.
Ładny i powabny
Tablet prezentuje się godnie. Samsung jak zawsze stawia na plastik, ale na szczęście w tym konkretnym przypadku daje radę. Stylistyka jest nienaganna i chociaż nie jestem fanem tego typu materiałów, ani przesadnie zaokrąglonych krawędzi, muszę powiedzieć, że Note 8.0 to ładny kawałek technologii. Jedynym mankamentem, który nieco uprzykrzał mi korzystanie z urządzenia były dosyć śliskie plecki, przez które miałem czasami wrażenie, że sprzęt może mi wypaść z ręki. To akurat powszechna wada w przypadku produktów Koreańczyków (z tej konkretnej firmy).
Jeżeli chodzi o wagę i wyważenie urządzenia, to jest dobrze, nazwałbym nawet Samsunga Note 8.0 lekkim – ciężar sprzętu to 345g w przypadku wersji z modułem 3G. Użytkowanie tabletu Samsunga to przyjemność, co ważne, daje się go utrzymać jedną ręką. Nie byłem pewien czy będzie to możliwe, ponieważ sprzęt jest nieco większy, niż na co dzień używany przeze mnie Nexus 7, a mam raczej małe dłonie.
Nowoczesny notatnik
Sercem Note 8.0 jest czterordzeniowy procesor Samsung Exynos, taktowany z częstotliwością 1,6GHz, oparty na znanym i lubianym rdzeniu Cortex A9. W połączeniu z dużą ilością RAMu (którego jest aż 2GB), zapewnia stabilność i bezproblemowe działanie. Oczywiście benchmarków sprzęt nie zwojuje, ale dla praktycznie wszystkich zastosowań będzie w zupełności wystarczający. Nie miałem najmniejszych problemów z codziennym użytkowaniem, nawet kiedy zapomniałem się i zostawiałem włączone aplikacje - to zasługa tych 2GB pamięci, które pozwalają na jednoczesne podtrzymywanie wielu procesów w tle. Sprzęt działa pod kontrolą systemu Android 4.2.2, z zainstalowaną nakładką Samsunga. Przy okazji wspominanej już recenzji Galaxy S4 Zoom wspominałem o niej, ale powtórzę się – o ile w przypadku urządzeń ze stosunkowo małymi ekranami wydaje mi się nieczytelna i przepakowana, tak w tabletach sprawdza się bardzo ładnie. Tak jest i tutaj.
Skoro już o grach mowa, to Note 8.0 z raczej na pewno jeszcze przez długi czas będzie sobie radził z nimi poprawnie. Tutaj jednak leży pies pogrzebany – będzie dobrze, bo tablet ma ekran o niezbyt porywającej rozdzielczości. 1280x800 pikseli nie robi już dzisiaj na nikim wrażenia – zwłaszcza jeżeli wcześniej mieliście przyjemność czytania na urządzeniach z ppi powyżej w okolicach 250. W przypadku Note 8.0 jest to 189 ppi. Natomiast jasność, kąty widzenia i odwzorowanie kolorów jest w Note 8.0 świetne – zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że nie zastosowano tutaj żadnych fikuśnych technologii, takich jak IPS, a ekran jest „zwykłym” LCD.
Note 8.0 trzyma na baterii tyle co inne tablety – po dwóch dniach bezpiecznie jest go naładować, chociaż prawdopodobnie i trzeci przetrzyma - pod warunkiem, że nie szalejecie z transmisją komórkową. 4600 mAh nie robi specjalnego wrażenia, nawet biorąc pod uwagę stosunek wielkości ekranu i „spokojne” parametry.
Z tyłu znajduje się aparat 5 megapikseli, a z przodu 1,3 megapiksela. Szału zdjęcia nie robią - znajdziecie dwa z nich na końcu galerii. Warto też wspomnieć o obecności GPS, gnieździe dla kart microSD (wbudowana pamięć to 16/32GB) i, niestety, braku technologii zbliżeniowej NFC.
nowoczesne pióro
Do tej pory mogliście odnieść wrażenie, że sprzęt Samsunga to kolejny sprzęt, który #nikogo. Tutaj jednak zaczyna robić się ciekawie. Wyjmujemy rysik i dzieje się... no, może „magia” to zbyt duże słowo, ale na pewno jest się czym pobawić.
S-Pen to coś więcej, niż zwykły wskaźnik, wyręczający opuszki naszego palca. Urządzenie wykrywa jego obecność i zaczyna zachowywać się nieco inaczej. Przede wszystkim, kiedy zbliżymy końcówkę rysika do ekranu, pojawia się na nim kropka, będąca swego rodzaju kursorem, co pozwala nam lepiej i dokładniej wycelować w obiekt, który chcemy nacisnąć.
Dodatkowym bajerem jest rozpoznawanie pisma, które działa bezbłędnie. Po wyjęciu rysika ekran klawiatury automatycznie przełączy się na powierzchnię imitującą kartkę papieru, na której możemy zwyczajnie pisać. Nie mam najpiękniejszego pisma na świecie, ale nie miałem większych problemów. Owszem, trzeba się przyzwyczaić – w moim przypadku często myliła się literka „r” z „v”, innym razem miałem problem z postawieniem myślnika, bo trzeba to zrobić od razu po napisaniu słowa (w innym wypadku postawiona zostanie spacja), ale są to rzeczy, które szybko wejdą nam w krew. Dałem Note’a do zabawy paru innym osobom i pod warunkiem, że nie bazgrały jak kura pazurem, tak że same nie mogły się rozczytać, było świetnie - rozpoznawanie pisma bardzo dobrze działa, nawet kiedy stawiamy małe litery. Ciekawe rozwiązanie, do tego dobrze zrealizowane, otwierające zupełnie nowe możliwości, zwłaszcza w kwestii notowania. Szybkość pisania była porównywalna do standardowego sposobu, ale na naukę obsługi rysika miałem parę dni, podczas gdy na klawiaturze ekranowej piszę od paru lat.
Ostatnią funkcjonalnością, o której na pewno warto wspomnieć są gesty. Po naciśnięciu przycisku na rysiku możemy wykonywać kilka czynności, które znowu – mogą znacząco ułatwić sposób, w jaki korzystamy z tabletu, pod warunkiem, że będziemy chcieli z nich korzystać. Przeglądając Internet z łatwością zaznaczymy czytany fragment, albo obrazek, zakreślając obrys, a następnie jednym kliknięciem skopiujemy na swojego Evernote, do Galerii czy na Dropboxa (albo czegokolwiek innego używacie). Rysując strzałkę w górę otworzymy małe okienko, w którym możemy wydawać proste komendy – np. rysując znak zapytania i pisząc hasło, wyszukamy daną frazę. Tych opcji jest kilka i warto się nauczyć chociażby paru, po wejściu w krew bardzo się przydają. Podobnie jak funkcja multiwindow, pozwalająca nam na uruchomienie kilku aplikacji na jednym ekranie – na górze i na dole. Tworzenie okien jest proste, chociaż domyślam się, że jest to wygodniejsze na większej matrycy. Niemniej, działa i czasami możemy zechcieć tego bajeru użyć.
Którego nie musicie, ale możecie mieć
Zadając sobie pytanie „czy chcę kupić Note 8.0”, należy wziąć pod uwagę, że ten tablet rysikiem stoi. Jeżeli nie macie zamiaru go używać, albo nie macie pewności czy chcecie go używać, odpuśćcie. Gdyby nie S-Pen sprzęt ten z pewnością nie dostałby takiej wysokiej noty, ponieważ sprzętowo nie robi wrażenia, brakuje już chociażby aktualizacji do Androida 4.3 (o 4.4 pewnie nie ma co marzyć), poza tym jest droższy niż inne urządzenia tej klasy – najtańsze wersje, bez 3G zaczynają się od 1300zł. To jednak idealny sprzęt dla osób, które lubią notować ręcznie, wręcz wymarzony dla studentów, ludzi kreatywnych. O ile więc tablety i urządzenia mobilne są raczej urządzeniami do odbioru treści, tak koncepcja Note’a 8.0 przybliża go o krok w kierunku bycia sprzętem kreowania treści. Trzeba jednak umieć i chcieć. Tak jak ze wszystkim w sumie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu