Gry niezależne mają w sobie iskrę geniuszu. Jak inaczej można nazwać fakt, że za pomocą prostej grafiki, prymitywnej mechaniki i ograniczonych środków...
Recenzja Papers, Please - celnik w komunistycznej republice, głód i halucynacje z niedożywienia
Gry niezależne mają w sobie iskrę geniuszu. Jak inaczej można nazwać fakt, że za pomocą prostej grafiki, prymitywnej mechaniki i ograniczonych środków, można opowiedzieć takie historie, jak ta z Papers, Please?
Dzień jak każdy inny. Szare bloki, szare twarze, zmęczenie. Głodu i niedożywienie nie ma, ale zdarza się, że trzeba się zdecydować: lekarstwa dla dziecka czy kolacja. Na utrzymaniu żona, teściowa, wujek, który wiecznie nie może znaleźć pracy. Niedawno aresztowali siostrę, która miała małą córeczkę. Trzeba się nią zająć, ale pensji ledwie starcza do dziesiątego. Witajcie w Arstotzce – komunistycznej republice, gdzieś w bloku wschodnim, jest zima 1982 roku. Praca celnika jest tutaj pożądana, ale życie na styku państw potrafi być niebezpieczne.
Praca na granicy nie jest łatwa. Zaczyna się bezproblemowo – sprawdzamy paszporty, jeżeli podstawowe dane się zgadzają, przepuszczamy. Jednakże kolejne dni po otwarciu się na obywateli innych państw zaczynają przynosić problemy. Częste zamachy terrorystyczne, przemytnicy, oszuści, zawirowania polityczne. Papierkowej roboty jest coraz więcej – zaczynamy się gubić.
Tymczasem trzeba się uwijać, żeby w ciągu dnia sprawdzić jak najwięcej osób. Im więcej obsłużonych petentów, tym większa pensja, która jest i tak bardzo skromna i ledwie starcza na życie. Z drugiej strony – jeżeli będziemy popełniać błędy, czekają na nas kary finansowe. Staramy się więc skupić i analizujemy dane w tempie błyskawicy – paszport, zezwolenie na wstęp, suplement osobowy, pozwolenie o pracę, uchodźcy polityczni, dygnitarze dyplomatyczni. Najłatwiej jest się nauczyć pewnych rzeczy na pamięć i nie sprawdzać w instrukcji dla pracowników, wtedy oszczędamy cenny czas. A czas to pieniądz, bo pensja zależy od ilości petentów, których danego dnia obsłużymy. Tymczasem pieniędzy wiecznie brakuje. Leki czy żywność? Jeżeli nie zapłacimy czynszu, czeka nas więzienie.
Coraz większej komplikacji towarzyszą także czynniki zewnętrzne. Co jakiś czas kontaktuje się z nami tajemnicza organizacja, walcząca z rządem. Przepuścimy agentów, którzy nie mają odpowiednich papierów? Poświęcimy się dla dobra kraju czy będziemy robić swoje?
Jakby tego było mało, decyzje podejmować będziemy także w mikro-skali. Jakim będziemy celnikiem? Miłosiernym i przymykającym oko w przypadku, kiedy uznamy to za słuszne, a może służbistą? Czasami od naszych działań będą zależeć ludzkie życia. Tymczasem tak łatwo jest przecież po prostu robić swoje i zasłaniać się przepisami... Wziąć łapówkę, ale wezwać strażników i zamknąć delikwenta. Więcej kasy w kieszeni, a przecież rodzina musi coś jeść.
Papers, Please to jeden z tych indyków, które musicie sprawdzić. Gra jest zupełnie unikatowa i świetnie zrobiona. Na skraju drogi czeka na nas wiele zakończeń i uwierzcie mi kiedy mówię, że w Arstotzce niewiele jest powodów do szczęścia, więc na końcu drogi raczej nie spodziewajcie się happy endu. Może się wydawać, że 10$ za taką produkcję to dużo, ale nic bardziej mylnego. Papers, Please jest warte każdego centa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu