Gry

Recenzja Age of Wonders III - graj bezbłędnie albo giń

Kamil Ostrowski
Recenzja Age of Wonders III - graj bezbłędnie albo giń
1

Nie jestem już pierwszej świeżości. Mam suchą cerę i powinienem używać kremu. Włosy rosną mi już prawie wszędzie, nie tylko na głowie, na tej ostatniej zresztą pewnie niedługo przestaną. Ciężko znoszę nieprzespane noce. Układam sobie plan dnia, a cele wyznaczam sobie nie na najbliższy weekend, a rac...

Nie jestem już pierwszej świeżości. Mam suchą cerę i powinienem używać kremu. Włosy rosną mi już prawie wszędzie, nie tylko na głowie, na tej ostatniej zresztą pewnie niedługo przestaną. Ciężko znoszę nieprzespane noce. Układam sobie plan dnia, a cele wyznaczam sobie nie na najbliższy weekend, a raczej na najbliższy rok. W związku z powyższymi raczej nie cierpię na nadmiar wolnego czasu, w związku z czym Age of Wonders III nie jest ewidentnie grą dla mnie. Okej, wyspowiadałem się, tylko dlaczego Ciebie, drogi czytelniku, powinno to obchodzić?

Wbrew pozorom, co napisałem powyżej ma związek z tym, co chcę powiedzieć o tytule stworzonym przez Triumph Studios. Otóż, mimo że Age of Wonders III nie jest grą dla mnie, bawiłem się przy niej przednio. Gdybym był parę lat młodszy, byłbym wręcz zachwycony.

Wróćmy jednak do klasycznego biegu recenzji i poświęćmy jeden akapit, aby opisać czym właściwie jest produkcja, o której mowa. Age of Wonders III to mariaż Heroes of Might & Magic i Cywilizacji. Tak w skrócie można dosyć dobrze opisać ten tytuł. Pojawiają się herosi, elementy RPG, jest mapa strategiczna, są armie, tury i tym podobne. Z serii Sida Meiera natomiast zaczerpnięto dyplomację i zamiłowanie do kreowania naszego państwa jako skomplikowanej struktury, opartej na stosunkowo prostych założeniach.

Mamy więc kilka płaszczyzn, na których musimy poznać Age of Wonders III. Lepiej jest przykładać się do kwestii zrozumienia zasad rządzących grą, ponieważ jak okaże się później, niewiele jest w tej produkcji miejsca dla bezmyślności i działania „na pałę”.

Po pierwsze, jest mapa strategiczna, po której poruszają się armie, na których znajdują się miasta i przyległe do nich struktury, takie jak kopalnie złota, ekstraktory many, itp. Możemy oczywiście nasze miasto rozbudowywać, co w pewien sposób wpłynie na jego funkcjonowanie, ale w stopniu mniejszym niż np. w Heroes of Might & Magic. Jeżeli wybudujemy metropolię po środku niczego, to nie ma zmiłuj – nie rozrośnie się i nie będzie przynosić profitów, jak zbiorowisko osadzone w korzystnej lokalizacji.

Idąc dalej mamy bitwy, które bardzo mocno przypominają te ze wspomnianego już HoMM. Mapa podzielona jest na heksy (podobnie jak mapa strategiczna), po których rozstawiamy swoje wojska, starając się oflankować wroga, jednocześnie przeciwstawiając jego armiom odpowiednią kompozycję własnych jednostek. Ostatecznie często okazuje się, że ten system działa tylko do pewnego momentu. Kiedy liczba wykonanych tur idzie już w setki, ścierają się armie złożone po prostu z najdroższych i najpotężniejszych wojsk.

Ostatni aspekt, to bohaterowie, których wzorem znanym z gier RPG możemy rozwijać, awansować, a nawet wyposażać w przedmioty. Rozwój bohaterów jest zróżnicowany, w zależności od klasy jaką prezentują. Tutaj obowiązuje klasyczny podział na postaci walczące wręcz, bronią dystansową i magów. Jednakże w praktyce i tak będziemy zawsze trzymać naszego wodza w odwodzie – jeżeli zginie, nici z rzucania zaklęć. Na pastwę losu możemy go rzucić dopiero kiedy skończą nam się punkty czarowania (inna rzecz niż mana, którą wykorzystuje się też do rekrutowania jednostek).

Jak to wygląda w praktyce? Po paru godzinach orientujemy się, że wpadliśmy w hardkorową pułapkę. Age of Wonders III jest bowiem tytułem, którego urok drzemie prawie w stu procentach w wyśrubowanym poziomie trudności i kompleksowości. Jeżeli chcemy sprawnie radzić sobie w grze, musimy nauczyć się, że mądre wykorzystywanie naszych możliwości, ważenie swoich ruchów i zgromadzenie wiedzy o mechanice, jest kluczem do sukcesu.

Age of Wonders III to przede wszystkim gra piekielnie trudna. Zapomnijcie o dokonywaniu losowych wyborów. Jeżeli nie skupicie się i nie postaracie możliwie najlepiej wykorzystać kolejnych tur, szybko okaże się, że zostaliście przytłoczeni przez wroga. Misje w kampanii wcale nie są traktowane szczególnie – AI działa wedle pewnych wytycznych, ale kombinuje, działa i ani myśli grzeczne czekać na druzgoczący cios. Co gorsza, zazwyczaj jesteśmy okrutnie przytłoczeni liczebnie. Po parunastu godzinach bólu i cierpienia przełączyłem poziom trudności na "łatwy".

Wszystko dzieje się jednak dosyć powoli. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie zacząłem się nudzić. Niespieszny perfekcjonizm, wykorzystywanie wszystkich mechanizmów, które pozwolą nam wycisnąć z naszego wojska i ekonomii ostatnią kroplę. Zwłaszcza gdy zostaniemy zaszachowani i nie będziemy widzieli żadnych postępów. Powtórzę tutaj to, o czym wspominałem już w poprzednim akapicie - jeżeli nie macie cierpliwości świętego i zmysłu planowania projektanta układów scalonych, to nie próbujcie zgrywać kozaków i grać na wyższych poziomach trudności. Tylko się zniechęcicie, a nawet na łatwiejszych ustawieniach Age of Wonders III pozostaje wyzwaniem.

W kampanii jest jakaś fabuła, ale szczerze mówiąc, niespecjalnie mnie zainteresowała. Świat przedstawiony jest dosyć ciekawy, bo łączy w sobie elementy klasycznego fantasy z elementami steampunkowymi (trochę jak w Divinity: Dragon Commander). Niestety, drętwota głównych bohaterów i nieatrakcyjny sposób podania kolejnych zdarzeń, w połączeniu z ciągnącymi się misjami, które sprawiają, że przestaje mieć znaczenie powód, dla którego działamy, sprawiły że nie wciągnąłem się w opowiadaną historię.

Z dużym trudem przychodzi mi ocenianie Age of Wonders III. Z jednej strony, jestem zdania, że recenzent ma prawo być subiektywny – w takim przypadku powinienem grę ocenić na „poczekaj na przecenę”. Dla mnie osobiście, jest to bowiem produkt, który mógłbym wymęczyć w długie wakacje, podczas bolesnego sezonu ogórkowego. Zdaję sobie jednak sprawę, że AoW III jest grą wybitną w swoim gatunku, a dla osób, które przepadają za takim rodzajem zabawy, osób którym niestraszne kolejne mijające godziny, to tytuł wyśmienity. Pojawia się jednak argument, że chociaż Age of Wonders III nie jest zupełnie dla mnie, to dobrze się przy nim bawiłem. Przy całym swoim zamiłowaniu do dopasowywania świata pod moje własne „widzimisię” muszę więc docenić kunszt twórców, którzy stworzyli kompleksową, hardkorową produkcję, głęboką, przemyślaną i arcybogatą w zawartość. To tytuł perfekcyjny dla tych z Was, którzy mają na zbyciu setki godzin. Poza dwiema kampaniami są przecież jeszcze pojedyncze scenariusze, tryb dla wielu graczy i opcja rozegrania mapy generowanej losowo. Gra do zabrania na bezludną wyspę.

Podsumowując – gra może być świetna i warta każdej ceny, ale nie dla każdego. Jeżeli więc po przeczytaniu recenzji macie wątpliwości, to lepiej się wstrzymajcie. Ocena skierowana jest do osób, które lubią tego typu zabawę i czekały na AoE III. Bierzcie, tym bardziej, że w polskiej dystrybucji gra jest tania, bo wyceniono ją na 80 złotych (a da się dorwać i parę groszy taniej).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu