VOD

Rebel Moon 2 - recenzja. Lepiej obejrzeć Star Wars setny raz

Konrad Kozłowski
Rebel Moon 2 - recenzja. Lepiej obejrzeć Star Wars setny raz
Reklama

Druga część "Rebel Moon" właśnie wchodzi na Netflix i niektórzy na pewno mieli nadzieje, że kontynuacja okaże się lepsza. Jak wypada drugi film Zacka Snydera w tym uniwersum?

Założenia uniwersum Rebel Moon nie są niewłaściwe. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się tu być na swoim miejscu, bo mamy do czynienia z klasyczną opowieścią o walce dobra ze złem. Na dodatek, główna bohaterka wcale nie jest tak szlachetna i krystalicznie czysta, jak mogłoby się wydawać, bo ma na swoim sumieniu służbę w Macierzy i wiele straconych istnień. To miła odmiana od cichych, spokojnych i w pełni ułożonych bohaterów, którzy przewodzili rebeliantom w innych filmach.

Reklama

Recenzja Rebel Moon - Część 2: Zadająca rany

Kora (Sofia Boutella) nie jest jednak na tyle ciekawą postacią, byśmy rzeczywiście byli mocno zaintrygowani jej przeszłością i wyborami. Pierwszy film nie ujawnił zbyt wiele, drugi delikatnie to poprawia, ale wcale nie upatrywałbym w niej kogoś, kto byłby magnesem na widzów w tej historii. Swoje poszukiwania rozpocząłem więc ochoczo przy seansie drugiej części "Rebel Moon", ale trudno było mi nawiązać jakąkolwiek relację choćby z jednym z bohaterów. Dodatkowo, nawet gdybym nie wiedział, że obydwie odsłony kręcono jednocześnie, to pierwsze kilka minut wystarczy, by się w tym przekonaniu utwierdzić. To jednocześnie poważna wada i zaleta "Rebel Moon: Część 2 - Zadająca rany".

Polecamy: Ambitny serial z doskonałym aktorstwem. Zachwyca, zaskakuje i... męczy

Problemem filmu pozostaje w dalszym ciągu niebagatelnie poważny ton. Połączenie scen w zwolnionym tempie, patetycznej muzyki i podniosłych haseł w ustach bohaterów przywodzi mi na myśl "Batman V Superman", gdzie także tylko częściowo zdawało to egzamin. Są chwile, gdy faktycznie dociera do mnie tragiczne położenie, w jakim znajdują się farmerzy z Veldt, którzy szykują się do obrony przed inwazją Macierzy, ale Zack Snyder nie potrafił utrzymać na wodzy swoich zapędów i zbyt często przeszarżowuje. Wtedy przynosi to same niekorzyści, ponieważ przesyt slow-mo i nabzdyczonego tonu sprawia, że wpatrując się w ekran każdy będzie przewracać oczami.

Czy potrzebne były dwa filmy Rebel Moon?

Reżyser "300" i "Człowieka ze stali" pokazał, że umie kręcić dobre filmy, ale obydwu filmom "Rebel Moon" brakuje odpowiedniego balansu. Będąc zupełnie szczerym, przygotowując recenzję drugiej części mógłbym skopiować tu sporą część tekstu z recenzji Patryka, który oceniał pierwszą odsłonę i wystarczyłoby zmienić we właściwych miejscach tytuł filmu.

Jeśli dla kogoś będzie to dobra wiadomość, to tak - obydwie produkcje są spójne wizualnie i epatują tym samym klimatem. Rozłożenie tej historii na dwa pełnometrażowe filmy wcale nie musiało być dobrą decyzją, bo być może przy ograniczeniu do dwóch godzin, Snyder zdołałby uniknąć kilku niepotrzebnych dłużyzn i opowiedziałby bardziej skutecznie swoją historię. Dobitnie pokazuje to trzeci akt drugiej części, który jest naprawdę udany, ale zanim do niego dotrzemy, część widzów odpuści sobie seans. Niektórzy będą sądzić, że bez odpowiednich fundamentów finał nie byłby tak imponujący, ale pozostanę przy opinii, że tym razem lepiej sprawdziłby się jeden film trwający 2:30, niż dwie pełnometrażowe produkcje.

Momentami odnosiłem też wrażenie, że ponownie przeżywam te same zdarzenia, ale w ogólnym rozrachunku film zdołał rozbudować uniwersum nieco bardziej niż poprzednik, szczególnie dzięki wątkom poświęconym poszczególnym bohaterom. "Rebel Moon: Część 2 - Zadająca rany" nie wnosi jednak tak wiele do uniwersum Zacka Snydera, na ile liczyłem, więc przez większość seansu nie mogłem przestać zadawać sobie tego samego pytania: czy wersja reżyserska, podobnie jak przy "Lidze sprawiedliwości", będzie potrafiła wybrzmieć znacznie lepiej i naprawdę mnie wciągnie.

Co dalej z uniwersum Rebel Moon?

Zakładając, że dwie części "Rebel Moon" otrzymają rozszerzone i bardziej brutalne wersje, istnieje pewna szansa, że świat ten nabierze więcej kolorytu i pozwoli widzom wykroczyć poza sztywne ramy dostępnych teraz filmów. Byłaby to mile widziana szansa, ponieważ wizualnie "Rebel Moon" potrafi dostarczyć dobrych wrażeń - niektóre sekwencje są widowiskowe i miłe dla oka, nawet jeśli tam również ostro przesadzono z ilością zwolnionego tempa. To samo tyczyło się pierwszej części, ale w drugiej odsłonie główna bitwa i ostatni akt dają mnóstwo frajdy i zostawiają nawet niezłe wrażenie.

Reklama

Mimo to, podobnie jak "Gray Man" Netfliksa nie dorównał Jamesowi Bondowi, tak "Rebel Moon" nawet nie zachwieje pozycją "Gwiezdnych Wojen". Pytanie, czy po tych dwóch premierach w drodze są nadal te wszystkie spin-offy, seriale, animacje i gry, o których mówił Zack Snyder?


Reklama

W świecie pełnym serialowych hitów i filmowych arcydzieł, znaczenie ma nie tylko to, co widzimy, ale i to, co słyszymy. Dlatego właśnie, jako wymagający miłośnik doskonałej jakości dźwięku, warto zainwestować w sprzęt audio, który odda każdy niuans ścieżki dźwiękowej, potęgując wrażenia z oglądania. Na tophifi.pl znajdziesz szeroką gamę urządzeń audio, które spełnią oczekiwania nawet najbardziej wymagających odbiorców. Zaproś niepowtarzalną głębię i czystość dźwięku do swojego domowego kina. Przekonaj się, jak wielką różnicę może wprowadzić w Twoje filmowe doświadczenia wysokiej klasy sprzęt audio, który pozwoli Ci usłyszeć każdy szczegół i poczuć pełnię emocji płynących z ekranu.

Tekst zawiera linki partnerów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama