Biznes

Quertes pozwoli zarobić na gotowaniu w domu. Ciekawe, co na to skarbówka i Sanepid?

Maciej Sikorski
Quertes pozwoli zarobić na gotowaniu w domu. Ciekawe, co na to skarbówka i Sanepid?
Reklama

Jeżeli gotujecie w domu i czasem nie wiecie, co robić z nadmiarem przygotowanego jedzenia, ten wpis jest dla Was. Jeśli macie dużo wolnego czasu i lubicie gotować, również powinniście zajrzeć. Ten sam apel do osób, które zjadłyby domowy obiad, bo mają dość kanapek ze sklepu albo jednakowych dań barowych/restauracyjnych. Wszystkich powinna zainteresować aplikacja Quertes. Zastanawiam się przy tym, kiedy uwagę zwrócą na nią skarbówka i Sanepid...

Quertes to kolejny projekt "gastronomiczny" z pola tzw. ekonomii współdzielenia. Piszę "kolejny", bo sam miałem już okazję jeść w czyimś domu za sprawą serwisu łączącego kucharzy i klientów. Nie zdziwię się nawet, jeśli okaże się, że coś bardzo podobnego do tej aplikacji już funkcjonuje - jeżeli znacie przykłady, to zapraszam do dzielenia się nimi. Na razie jednak Quertes, o którym dowiedziałem się z businessinsider.com.pl. Sprawa o tyle ciekawa, że za aplikacją stoją Polacy: skupiają się m.in. na Warszawie, ale swój projekt kierują tez do mieszkańców Londynu i Nowego Jorku. Łącznie daje to miliony potencjalnych klientów.

Reklama

Idea jest dość prosta, chodzi o łączenie ludzi. Z jednej strony osoby gotujące, z drugiej ci, którzy chcą zjeść. Po zainstalowaniu aplikacji (bezpłatna), osoba, która zamierza "dzielić się" jedzeniem, powinna je sfotografować i opisać, zaznaczyć, czy odbiór jest w domu czy też istnieje opcja dostarczenia do klienta. Jedzenie można oferować w dwóch trybach: mogą to być potrawy, które zostały już przygotowane i będą dostępne jeszcze przez parę godzin albo jedzenie, które może być przygotowane. Klient po prostu musi je zamówić.

Aplikacja w założeniu ma rozwiązywać kilka problemów. Po pierwsze, powinna prowadzić do mniejszego marnowania żywności - jeżeli ktoś przygotował zbyt duży posiłek i wie, że sam czy z rodziną nie podoła, to może nakarmić innych. I jeszcze na tym zarobić. Nie jest tajemnicą, że rocznie na śmietnik trafiają w Europie dziesiątki milionów ton jedzenia, nierzadko są to produkty, które bez problemów mogłyby być skonsumowane. Pisałem już o sklepie w Danii, w którym sprzedaje się dobrą, ale przeterminowaną spożywkę. Mam nadzieję, że takich inicjatyw będzie przybywać, może Quertes też coś tu zmieni.

Po drugie, pojawia się szansa na dorabianie: skoro i tak gotujesz, to zrób więcej i zarób. Rozwiązanie sensowne z punktu widzenia osób samotnych czy przebywających w domu (starszych, matek/ojców opiekujących się dziećmi, niepełnosprawnych). Po trzecie, to sposób na urozmaicenie diety np. pracowników biurowców. Ludzi, którzy mają już dość kanapek czy baru ulokowanego na parterze wieżowca. Znają doskonale wszystkie serwowane w nim potrawy i chcieliby od tego odpocząć. A przy czym odpoczywa się lepiej, niż przy domowych pierogach albo gulaszu?

Quertes ma łączyć ludzi na lokalnym rynku. Można wpaść po obiad do człowieka mieszkającego w sąsiednim bloku (o istnieniu którego wcześniej nie wiedzieliśmy). Obie strony nie muszą się przy tym obawiać, że zostaną naciągnięte - aplikacja tak steruje płatnościami, by nie dochodziło do nieporozumień. Oczywiście twórcy apki nie robią tego za darmo: pobierają prowizję wysokości 14% ceny sprzedanego posiłku. Nie za dużo, nie za mało - zdaje się, że w sam raz. Trochę irytuje mnie przy tym podejście na zasadzie "nie robimy tego dla pieniędzy". Biznes zawsze robi się dla pieniędzy. A jeśli się o nie przestaje dbać, to biznes się kończy.

Pomysł idealny? Nie do końca. Pojawia się podobny problem, co w przypadku Ubera czy Airbnb - niektórzy mogą zrobić z tego sposób na życie, sprawnie funkcjonujący interes. Firma cateringowa ukryje się jako domowy kucharz i będzie np. unikać podatków. Druga sprawa to Sanepid. Można zatem zakładać, że i w tym przypadku zaczną się spory, kontrole, "polowania", donosy i wszelkiej maści problemy. Historia Ubera w Polsce najlepszym dowodem.

Osoba, która raz w tygodniu zaoferuje swój obiad czy upiecze tort i skorzysta z aplikacji, prawdopdobnie nie będzie miała problemów, urzędnicy machną ręką. Gorzej, gdy ktoś zechce z tego uczynić stałe, solidne, źródło dochodów. Wtedy musi wziąć odpowiedzialność, nie przerzuci jej na apkę. Trzeba zatem mieć na uwadze, że to stąpanie po kruchym lodzie. Tym bardziej ciekaw jestem, jak biznes sobie poradzi, jaki będzie odzew oraz natężenie kontroli w poszczególnych miastach. Jak Warszawa wypadnie na tle zachodnich metropolii. Pomysł fajny, przekonamy się, czy realny.


Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców
Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama