Europie brakuje programistów, szerzej specjalistów z branży IT - z tym problemem zmagają się zarówno państwa wysokorozwinięte, jak i te, które gonią czołówkę. Trwa walka o pracowników, z biegiem czasu i narastaniem problemu będzie pewnie przybierać na sile. Dlatego firmy i państwa opracowują strategie, które mają im dać przewagę w tym wyścigu. Przykładem Rumunia zwalniająca przywołaną grupę zawodową z podatku dochodowego. Zbytnia rozrzutność czy konieczność?
Programiści mogą póki co liczyć na atrakcyjne warunki pracy i wysoką płacę, tak wynika z większości analiz i artykułów poświęconych sprawie. Zaledwie kilka dni temu pisząc o profesji przyszłości wspominałem, że w naszym kraju brakuje rzeszy specjalistów z tej branży, już w 2015 roku wymieniano liczbę 50 tysięcy osób, zwracano uwagę, że liczba będzie rosnąć. To jedynie problem Polski? Zdecydowanie nie - w skali Unii Europejskiej te wakaty wynoszą kilkaset tysięcy pracowników. Świat szybko się rozwija, branża nowych technologii rośnie, ale podaż specjalistów nie nadąża za popytem.
Rozwiązaniem może być oczywiście ściąganie ludzi z innych państw, w przypadku naszego kraju chodzi m.in. o programistów, informatyków ze Wschodu, głównie z Ukrainy. Ale po jakimś czasie i oni mogą wyjechać. Poważne zwiększenie liczby studentów na tych kierunkach może z kolei negatywnie wpłynąć na jakość nauczania i poziom umiejętności absolwentów. Nie jest sztuką dać każdemu chętnemu dyplom, sytuacji raczej to nie poprawi. Dlatego firmy coraz bardziej starają się przyciągnąć do siebie pracowników i zatrzymać ich na dłużej, w tym kierunku podążają też państwa. Przykładem Rumunia.
Media donoszą, że Rumunia chce zwolnić z płacenia podatku dochodowego wszystkich programistów. Podkreślam słowo "wszystkich" - część z nich korzysta już z tego przywileju:
Obecnie w Rumunii z podatku dochodowego zwolnieni są programiści pracujący dla firm, których roczny przychód ze sprzedaży oprogramowania wynosi przynajmniej 10 tys. dol. na pracownika. Takie reguły obowiązują od 2004 r.[źródło]
Próg 10 tysięcy dolarów ma zniknąć, a to pozwoli np. rozwijać się startupom. Powstają przepisy, których celem jest zatrzymanie programistów w kraju. Ale też ściągnięcie do Rumunii kolejnych firm, ich oddziałów informatycznych: to u nas są specjaliści, tworzymy dla nich solidne warunki, twórzcie biznes IT w naszym kraju. Sensowny ruch, takie działania sprawiają, że szybciej może się rozwijać sektor usług, nastąpić może to, o czym od kilku kwartałów mówi m.in. wicepremier Morawiecki: przejście do gospodarki opartej o nowe technologie, specjalistów, innowacje. Rumuni nie tylko mówią, ale też działają. Zwolennicy eliminowania/obniżania podatków pewnie przyklasną.
Na razie trudno stwierdzić, jak te zmiany podziałają na rynek pracy, czy uda się powstrzymać odpływ specjalistów z Rumunii - może programiści uznają, że to nadal za mało? Trzeba poczekać, by ocenić pomysł. Jednocześnie jednak warto się zastanowić, czy faworyzowanie jednej grupy zawodowej ma sens? Programiści, spece z IT rzeczywiście są potrzebni gospodarce, która chce się opierać o nowe rozwiązania. Ale czy to oznacza, że można ich wywyższać? Przecież przedstawiciele innych profesji też wyjeżdżają, a warto ich zatrzymać: lekarze, spawacze, elektrycy, inżynierowie, mechanicy, graficy. Dlaczego z podatku dochodowego ma być zwolniona jedna grupa?
Dobrze jest wspierać startupy, podejmować realne działania na tym polu, lecz nie można przy tym zapominać o innych: grupa stolarzy budująca firmę meblarską nie jest przecież gorsza od grupy programistów tworzących aplikację. Zwłaszcza, gdy ta aplikacja jest setną kopią popularnego rozwiązania, a ekipa dobrała do swojego zespołu czarodzieja, który będzie przekonywał, że to coś zupełnie świeżego. W takiej sytuacji, będąc w grupie stolarzy, uznałbym, że jestem pokrzywdzony. Dlatego ne mogę napisać "Wow, Rumuni, robicie to dobrze"...
Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu