Jest na telefonach, tabletach, zegarkach, a od niedawna również w samochodach i telewizorach. W NAS-ach Androida jeszcze nie było. Pierwszy przełamał ...
QNAP wprowadza na rynek NAS z Androidem. Zapomniał niestety o konkretnych podzespołach
Jest na telefonach, tabletach, zegarkach, a od niedawna również w samochodach i telewizorach. W NAS-ach Androida jeszcze nie było. Pierwszy przełamał się QNAP, który właśnie wprowadza na rynek serię serwerów wyposażonych w dwa systemy operacyjne. Czy to w ogóle ma sens?
NAS z wyjściem HDMI to skarb. Sam taki posiadam i bardzo cenię sobie możliwość błyskawicznego odtwarzania multimediów, a także uruchamiania aplikacji z poziomu serwera na ekranie telewizora. To wygodne i praktyczne. Dotąd producenci bazowali w tym przypadku na autorskich rozwiązaniach. Zarówno w modelach ASUSTOR jak i QNAP, które miałem w domu mogliśmy instalować aplikacje takie, jak Kodi, Spotify, Chrome i im podobne. Po podłączeniu HDMI do telewizora oglądaliśmy specjalnie przystosowany interfejs i mogliśmy nim sterować za pomocą myszy i klawiatury lub specjalnie dedykowanego pilota (do osobnego zakupu oczywiście). Jest jeszcze kwestia wirtualizacji, a więc możliwość postawienia Windowsa, który zapewni nam doświadczenia porównywalne z pełnowartościowym pecetem. Być może na rynku istnieją jeszcze inne rozwiązania tego typu, ale ja z nimi do czynienia (jeszcze) nie miałem.
Wiem natomiast, że bardzo chętnie sprawdzę nową serię NAS-ów QNAP. Modele TAS-168 oraz TAS-268 (różnią się jedynie liczbą zatok na dyski) poza standardowym oprogramowaniem QTS mają na pokładzie również Androida. Niestety nie jest to najnowszy Marshmallow ani nawet starszy Lollipop. Otrzymujemy KitKata 4.4.4, który jednak w wielu zastosowaniach będzie sobie dawał radę względnie nieźle. Niemniej szkoda, że nie jest to np. Android TV, który w tym przypadku nadawałby się doskonale. Google niestety nie daje już w tak prosty sposób dostępu do niego, bo sam odpowiada za aktualizacje. Siłą rzeczy dostajemy wersję starszą. NAS-y posiadają wyjście HDMI, więc w dalszym ciągu mogą pełnić rolę przystawki telewizyjnej. Pod tym względem biją klasyczne przystawki na głowę, bo zamiast 16 czy 32 GB przestrzeni na multimedia mamy 1 albo 2 TB (wszystko zależy od dysków, jakie tam umieścimy).
Przede wszystkim jednak NAS ma dostęp do sklepu Google Play, a to oznacza, że możemy korzystać właściwie z pełnego potencjału Androida i instalować gry, aplikacje biurowe, odtwarzacze multimediów, galerie i wiele, wiele innych. Podłączając mysz i klawiaturę możemy przekształcić nasz NAS w narzędzie do pracy biurowej albo nawet prostą konsolkę do gier. Dotąd oczywiście NAS-y z HDMI również posiadały gry, ale nie tyle, ile otrzymujemy do dyspozycji teraz. Możliwości są zatem niemalże nieograniczone.
No dobrze, z tym nieograniczone lekko przesadziłem. Sercem urządzeń są bowiem dwurdzeniowe procesory ARMv7 o taktowaniu 1,1 GHz. Do tego otrzymujemy jeszcze 2 GB pamięci RAM i 4 GB wbudowanej pamięci Flash. Na niej prawdopodobnie znajduje się sam system. Pytanie, czy producent zadbał o możliwość bezproblemowego przechowywania aplikacji na dyskach twardych. Od tego właściwie będzie zależało wszystko - z tymi 4 gigabajtami nie poszalejemy. Mimo dość słabej specyfikacji serwery mają radzić sobie z wideo 4K2K (H.265 oraz H.264). To bardzo interesująca i odważna obietnica. Niestety aktualnie nie mogę tego w żaden sposób zweryfikować.
Oczywiście oprócz Androida otrzymujemy również dostęp do platformy QTS i wszystkich dobrodziejstw z nią związanych. Bardziej szczegółowo opisywałem ją w ostatniej recenzji NAS-a QNAP, gdzie odsyłam wszystkich zainteresowanych.
Nowe NAS-y QNAP mają lada moment pojawić się na rynku. Za model TAS-168 zapłacimy ok. 835 złotych, natomiast za TAS-268 – ok 940 złotych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu