Internet i media społecznościowe to narzędzia, z których trzeba korzystać odpowiedzialnie. Zwłaszcza jeśli prowadzi się duży biznes z poważnymi partnerami. Przekonał się o tym PZPN, który za sprawą fatalnego oświadczenia ma poważne problemy wizerunkowe. A mogą nadejść finansowe.
Mecz piłki nożnej między reprezentacjami Polski i Mołdawii zapisał wyjątkowo niechlubną kartę w historii Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przegrana 3:2 mimo prowadzenia 0:2 w pierwszej połowie to całkowita kompromitacja drużyny, a to i tak bardzo łagodne określenie. Teraz okazało się, że wynik sportowy to wcale nie koniec problemów PZPN. Na trybunach stadionu znalazła się bowiem osoba bezpośrednio związana ze skandalem korupcyjnym w polskiej piłce. Jak do tego doszło? PZPN próbował się tłumaczyć. A zrobił to tak, że wpędził się w jeszcze większe kłopoty. Sponsorzy reprezentacji dosłownie się wściekli i wcale nie bez powodu.
Polecamy na Geekweek: Oszustwo na parkomat. Nie skanuj kodu QR z naklejek na urządzeniu
Kompromitujące oświadczenie PZPN
13 lipca na stronie internetowej Polskiego Związku Piłki Nożnej pojawiło się oświadczenie. Znalazł się w nim między innymi ten fragment:
W nawiązaniu do publikacji na temat uczestników wyjazdu do Kiszyniowa na mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, informujemy, że za każdym razem przekazujemy naszym partnerom biznesowym określoną pulę miejsc. Mirosław Stasiak był uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów (ze względu na zasady poufności, nie możemy informować, którego z nich).
Jak to interpretować? PZPN wywiązał się z obowiązku przekazania biletów partnerom biznesowym, a jeden z nich zaprosił na mecz Mirosława Stasiaka. Oznacza to, że PZPN zrzuca z siebie winę, a tłumaczyć powinni się sponsorzy. Jak łatwo się spodziewać, ci po prostu się wściekli. Zarzuty o współpracę z osobami zaangażowanymi w proceder korupcyjny są bowiem wielką plamą na wizerunku. Obecnie kolejni partnerzy wydają oświadczenia, w których odcinają się od stanowiska PZPN i grożą zmianą podejścia do współpracy.
Najpierw inPost, a zaraz po nim pozostali
Serię słusznych skądinąd zarzutów wobec PZPN rozpoczął prezes inPostu Rafał Brzoska. Oto co ma do powiedzenia w tej sprawie:
Tuż po stanowisku inPostu dowiedzieliśmy się, że pogląd Rafała Brzoski podzielają również zarządcy innego sponsora kadry – STS:
jak donosi Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski, w ślad za operatorem Paczkomatów i bukmacherem podążyli kolejni sponsorzy kadry. Swoje oburzenie wyrazili przedstawiciele marek Orlen, Tymbark, Leroy Merlin, Biedronka, Fakro i Nike. Najmocniejszą reakcją było jednak oświadczenie Jacka Tarczyńskiego, prezesa zarządu Tarczyński S.A.
Tarczyński: kończymy współpracę z PZPN
W oświadczeniu przekazanym Wirtualnej Polsce prezes Jacek Tarczyński ogłosił co następuje:
Traktujemy aktualną sytuację bardzo poważnie, dlatego podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z PZPN w obecnej formule. Nie przedłużymy umowy, którą podpisaliśmy we wrześniu 2022 roku, a nasz dział prawny aktualnie analizuje możliwości jej wypowiedzenia w trybie natychmiastowym w obliczu zaistniałych sytuacji.
Reklama
W obecnej sytuacji jedynym rozwiązaniem, które mogłoby zakończyć kryzys medialny jest ujawnienie sponsora, który zaprosił na mecz człowieka umoczonego w łapówkarstwo. Na to jednak potrzebna jest zgoda samego sponsora. Do momentu publikacji niniejszego materiału nie została ona wyrażona.
Obecna sytuacja, niezależnie od ewidentnej winy jednego ze sponsorów, to całkowita kompromitacja wizerunkowa PZPN. Relacje biznesowe związku zapewne legną w gruzach. Kto będzie chciał współpracować z ludźmi, którzy mogą tak mocno zaszkodzić?
Źródło: Wirtualna Polska
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu