Tesla opublikowała wczoraj po sesji giełdowej swoje wyniki finansowe za drugi kwartał 2018 roku i niestety nie nastrajają one optymistycznie. Firma zanotowała największą stratę w swojej historii, która przekroczyła 717 mln USD, przy przychodach na poziomie 4 mld USD. Nawet Elon Musk zmienił ton swoich wypowiedzi na konferencji prasowej, ale chyba dzięki temu udobruchał akcjonariuszy.
Przyszłość Tesli wisi na włosku, nawet Elon Musk zmienił ton wypowiedzi po wynikach
Strata duża, ale gotówki nie zabraknie
Pomimo niezbyt pozytywnych informacji wynikających z raportu finansowego, inwestorzy uwierzyli chyba w zapewnienia prezesa firmy i w notowaniach posesyjnych akcje Tesli rosną już prawie o 10%, do poziomu 329 USD. Tesla owszem zaliczyła sporą stratę, ale jest ona już tylko nieznacznie większa niż w poprzednim kwartale, a dodatkowo rosnąca sprzedaż poprawiła przepływy finansowe i firma dysponuje obecnie kwotą ponad 2 mld USD w gotówce lub jej ekwiwalentach. Oznacza to, że w tym roku raczej Tesli już nic nie grozi, choć niedługo będzie musiała wykupić spory pakiet obligacji, te jednak zawsze można zrolować.
Elon Musk był też znacznie mniej porywczy niż 3 miesiące temu, kiedy to obraził się na pytania inwestorów i nazwał ich "głupcami", co zaowocowało mocną przeceną akcji Tesli. Tym razem bardzo grzecznie odpowiadał na pytania, zapewniając, że produkcja 5000 sztuk Modelu 3 tygodniowo jest utrzymywana. Obecnie firma wytwarza średnio tygodniowo 7000 pojazdów i jest na dobrej drodze aby do końca sierpnia jeszcze zwiększyć poziom produkcji Modelu 3 do 6000 sztuk. CEO szacuje również, że w przyszłym roku będą w stanie zwiększyć poziom produkcji do 10 000 sztuk, bez inwestycji w nową linię produkcyjną, a tylko optymalizując te obecne.
W drugim kwartale Tesla wyprodukowała 53339 samochodów, a dostarczyła do klientów 40768 pojazdów.
Model 3 jest już dochodowy
Co prawda Elon Musk nie podał żadnej konkretnej wartości, ale stwierdził, że w drugim kwartale udało się produkować Model 3 z niewielkim zyskiem. W kolejnym kwartale marża brutto ma już wynosić około 15%, a docelowo do końca roku wzrosnąć do 20%. Trzeba jednak pamiętać, że obecnie Tesla produkuje tylko najbogatsze wersje wyposażenia i wprowadza kolejną wersję premium z napędem na cztery koła, która kosztuje minimum 64 000 USD. Cały czas otwarte pozostaje pytanie, czy uda się utrzymać poziom zysku przy produkcji najtańszej wersji za 35 000 USD.
W tle jest jeszcze jeden problem, Tesla w lipcu wyprodukowała auto elektryczne nr 200 000, co oznacza, że federalny bonus w wysokości 7500 USD jaki otrzymują nabywcy aut elektrycznych zostanie obcięty o połowę od początku 2019 roku. Po kolejnych 6 miesiącach dopłata spadnie o kolejne 50%, a od 2020 roku zniknie całkiem. Oznacza to, że Tesla będzie musiała zmierzyć się z konkurencją jak np. Jaguar i-Pace, która na takie dopłaty będzie się jeszcze łapać. To będzie prawdziwy test popytu na auta elektryczne. Po zlikwidowaniu bonusów, na przykład w Singapurze sprzedaż aut elektrycznych spadła praktycznie do zera...
Warto też dodać, że Tesla przestała już przyjmować rezerwacje na Model 3, a przeszła na model zamawiania już wstępnie skonfigurowanych samochodów, podobnie jak ma to obecnie miejsce w Modelach S i X. Model 3 trafia też powoli do salonów, gdzie będzie dostępny na jazdy testowe. Już teraz jest podobno 60000 chętnych aby przetestować Model 3. Tesla obecnie posiada niespełna 350 punktów sprzedaży na całym świecie.
Jedno jest pewne, najbliższe 12 miesięcy będzie dla Tesli kluczowe. Jeśli faktycznie Elonowi uda się osiągnąć zakładane cele i wreszcie zacząć zarabiać, to będzie mógł mieć nadzieję, że jest jeszcze szansa na rywalizację z gigantami rynku motoryzacyjnego, którzy coraz śmielej obwieszczają swoje plany elektryfikacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu