Recenzja

Przy Cities: Skylines zapominam o całym świecie

Tomasz Popielarczyk
Przy Cities: Skylines zapominam o całym świecie
Reklama

Jeżeli czytacie moje recenzje gier na Antywebie, zapewne doskonale wiecie, że jestem zapalonym fanem rozbudowanych strategii, gier ekonomicznych i wsz...

Jeżeli czytacie moje recenzje gier na Antywebie, zapewne doskonale wiecie, że jestem zapalonym fanem rozbudowanych strategii, gier ekonomicznych i wszystkiego, co jest złożone na tyle, by zasługiwało na etykietkę "dla hardkorów". W Cities: Skylines pokładałem zatem ogromne nadzieje. Czy się spełniły?

Reklama

Symulatory budowy miasta podupadły mocno na zdrowiu. Na SimCity nie ma za bardzo już co liczyć, bo seria poszła w kierunku rozwiązań casualowych, a jej najnowsza odsłona nie była tak rozbudowana jakby sobie tego życzyli fani. Rozczarowała też mocno Cities XXL, która jest właściwie kopią poprzedniej części z tymi samymi błędami i wadami. Odsiecz przyszła z innej strony. Studio Colossal Order w pewnych kręgach (rzeczonych "hardkorów") zdobyło już uznanie dość złożoną serią Cities in Motion 2. W Cities: Skylines miało być więcej, lepiej i fajniej. Jestem po kolejnej nieprzespanej nocy budowania mojego wymarzonego miasta, więc chyba się udało.

Rewolucja? Zapomnijcie

Cities: Skylines nie wywraca gatunku do góry nogami. Po uruchomieniu gry mamy dość przewidywalne możliwości rozpoczęcia zabawy. Zrezygnowano z wszelkich udziwnień związanych zabawą wieloosobową i postawiono na sprawdzone rozwiązania. Mamy zatem kilka dostępnych typów map, a także dołączony kreator, za pomocą którego stworzymy własne. Całość została zintegrowana ze Steam Workshop oraz zoptymalizowana pod kątem tworzenia modów. Już dziś daje to nam dostęp do setek różnego rodzaju dodatkowych treści: nowych budynków, tworzonych przez społeczność map itp. Powinno to bardzo skutecznie wydłużyć życie temu tytułowi i sprawić, że stale będzie nam oferował coś nowego.

Rozgrywkę zaczynamy od budowy ulic oraz zakreślania wokół nich stref przeznaczonych na mieszkania, handel oraz przemysł. Zaskakiwać może początkowo bardzo niewielka liczba możliwości. Szybko jednak otrzymujemy kolejne, bo twórcy postawili na rozwój oparty na kamieniach milowych. Po przekroczeniu pewnej liczby mieszkańców otrzymujemy zastrzyk gotówki oraz dostęp do nowych struktur, polityki oraz opcji rozwoju. To świetne rozwiązanie, bo dzięki niemu gra nie przytłacza ogromem możliwości tylko stopniowo odkrywa przed nami swoje oblicze.

Budowa miasta przebiega w sposób bardzo klasyczny. Musimy zatem zadbać o dostarczenie wody oraz kanalizacji, doprowadzić elektryczność, a potem skupić się na innych potrzebach naszych mieszkańców. Tych jest stosunkowo sporo, bo na naszej głowie jest m.in. opieka zdrowotna, policja, straż pożarna, wywóz śmieci, edukacja, a z czasem również ochrona środowiska i transport publiczny. Każda z tych gałęzi ma kilka dedykowanych struktur i każda może być wspierana odpowiednią polityką. Przykładowo, jeśli postawiliśmy na elektronie wiatrowe i zaczyna nam brakować energii, możemy zdecydować się na promowanie oszczędzania energii, co zwiększy koszty utrzymania budynków ale jednocześnie zmniejszy ich zapotrzebowania na prąd. Takich możliwości jest tutaj stosunkowo sporo: recykling, większe podatki dla nowych mieszkańców, darmowy transport publiczny, przymusowe detektory dymu w domach itd. Z czasem dostajemy też dostęp do nowych stref, dzięki którym nad naszym miastem zaczynają się wznosić bloki mieszkalne i ogromne, oszklone biurowce.

Detale! detale miażdżą!

Diabeł tkwi w szczegółach i powinniśmy zwracać na to uwagę podczas każdej swojej decyzji. Weźmy chociażby transport publiczny, który odgrywa tutaj niebagatelną rolę. Jeżeli źle poprowadzimy poszczególne linie autobusowe i zbagatelizujemy rolę metra, to szybko połowa miasta stanie w płomieniach, bo straż pożarna utknie w korkach. Takich smaczków jest sporo, a nierzadko będziemy musieli wybierać między mniejszym a większym złem. Żyzne ziemie na przedmieściach wykorzystane pod budowę farm spotkają się z falą krytyki ze strony nowoczesnych mieszkańców, a budowa spalarni śmieci, choć da nam dodatkową energię, drastycznie też podniesie współczynnik zanieczyszczenia.

Nacisk na elementy mikro jest tutaj widoczny zresztą na każdym kroku. Każdy mieszkaniec ma swoje życie i możemy go sobie podejrzeć, przybliżając maksymalnie widok, co daje niesamowitą satysfakcję. Każdy samochód, budynek i dzielnicę możemy też nazwać i kreować w ten sposób swoje miasto marzeń. A skoro o dzielnicach mowa, jest to bardzo ważny element rozgrywki, bo pozwalają nam na stosowanie różnej polityki względem wybranych regionów miasta. Mocno zakorkowane części miasta mogą zatem cieszyć się darmowymi autobusami, a mieszkańcy tych najbardziej zanieczyszczonych stawiać na recykling. Nad tym wszystkim unosi się panel serwisu społecznościowego zrobionego na modłę Twittera, gdzie obywatele wrzucają posty. Obserwując je możemy szybko reagować na różnego rodzaju awarie i niedogodności. Szkoda tylko, że nie ma tego tutaj więcej, a informacje o problemach nie są przedstawiane w sposób bardziej szczegółowy. Na przykład moje miasto w pewnym momencie prawie całkowicie wymarło, co było spowodowane epidemią. Podpowiedzi sugerowały zanieczyszczoną wodę, a ja nie potrafiłem zlokalizować przyczyny, bo wszystkie wodociągi i oczyszczalnie działały w sposób właściwy.

Zarządzanie w skali makro mimo to daje sporo satysfakcji. Możemy bowiem określać wysokość podatków dla poszczególnych stref, a także zarządzać budżetami. Więcej pieniędzy na elektrownie pozwoli nam uniknąć braku energii bez potrzeby budowania dodatkowych struktur, a redukując koszty utrzymania policji, utrzymamy równowagę między budżetem a wskaźnikiem przestępczości.

Reklama

... ale nie te graficzne detale

Graficznie niestety Cities: Skylines na kolana nie rzuca. Zarówno patrząc z daleka jak i przybliżając oglądamy dość proste modele budynków i postaci, które często się dublują. Brak szczegółowości na tym polu szybko daje się we znaki, ale też sprawia, że gra może działać w miarę nieźle nawet na nieco słabszym sprzęcie. Niemniej, chętnie zobaczyłbym tutaj zjawiska pogodowe, które by urozmaiciły rozgrywkę (a także idące za tym dodatkowe wyzwania jak odśnieżanie miasta czy powodzie). Pozostaje liczyć na moderów, którzy już teraz odwalają kawał solidnej roboty, dodając to, o czym twórcy zapomnieli. To samo można napisać o sceneriach, w których budujemy - są bardzo jednolite i po pewnym czasie wręcz nudne. Większe zróżnicowanie byłoby tutaj bardzo mile widziane.

Dźwiękowo nie mam Cities: Skylines zbyt wiele do zarzucenia, ale to tylko i wyłącznie ze względu na fakt, że od tego typu gier raczej nie oczekuje się jakiś szczególnie wyszukanych efektów audio. Miasto żyje, samochody jeżdżą, a na osiedlach rozlega się nieprzerwany gwar. Co i rusz w tle poleci jakaś spokojna melodia, która jest ukoronowaniem ładu w naszej metropolii (niestety nie ma niespokojnej melodii na niespokojne czasy). Nie ukrywam, że szybko zrezygnowałem z udźwiękowienia w grze i uruchomiłem w tle Spotify. Grało się o wiele przyjemniej.

Reklama

Gratka dla hardkorów? Nie tylko

Cities: Skylines jest grą o tworzeniu masta, na którą tak długo czekałem od momentu rozczarowania SimCity. Jest tutaj dokładnie wszystko to, co tego typu produkcja posiadać powinna. Możliwość tworzenia modów sprawia natomiast, że mamy dostęp do wręcz nieograniczonej liczby dodatków, nowości i smaczków. Dzięki temu gra nie powinna się nam zbyt szybko znudzić.

Niestety z czasem mocno daje się we znaki sielska atmosfera i stosunkowo niski poziom trudności. Jeżeli już pobudujemy nasze miasto, zadbamy o jego problemy i zapewnimy mieszkańcom niezbędne dobra, rozpoczynamy niekończący się okres ładu i spokoju. Pieniądze spływają na konto, słupki zadowolenia nie spadają a metropolia prężnie się rozwija - słowem, wkrada się monotonia. Brakuje mi tutaj pewnych nieprzewidywalnych czynników, które by tę harmonię regularnie zaburzały. Nie mówię tutaj o skrajnych rozwiązaniach jak tornada czy UFO. Preferowałbym raczej przyziemne problemy: śnieżyce, intensywne opady deszczu, susze, a także różnego rodzaju awarie, korupcję itp. Być może sytuację uratowałby jakiś zintegrowany system losowych wydarzeń, który by stale zapewniał nam nowe "atrakcje". Niestety niczego takiego tutaj nie ma. Szkoda.

Jeżeli jesteście fanami gatunku, nie możecie pominąć tego tytułu. Jeżeli nigdy wcześniej nie mieliście z nim styczności, Cities: Skylines jest świetną okazją do rozpoczęcia tej przygody. Gra świetnie wprowadza początkującego gracza w mechanizmy rozgrywki, a stopniowe odblokowywanie nowych możliwości czyni ją przystępną oraz stosunkowo prostą do rozgryzienia. Myślę, że twórcom udało się tutaj znaleźć złoty środek między złożonością a intuicyjnością rozgrywki. To sprawia, że w Cities: Skylines zdecydowanie warto zagrać.

Trzeba też zauważyć, że jak na tego typu produkt, nie jest on tani. W większości sklepów ceny sięgają 100 złotych. Najtaniej prawdopodobnie w Polsce ma ją w swojej ofercie CDP.pl (79 zł). Biorąc pod uwagę prawdopodobną długość życia Cities: Skylines, na pewno nie będą do pieniądze wyrzucone w błoto.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama