Mam jakiś sentyment do WD, jeśli chodzi o dyski twarde. Właściwie przez całe życie nie miałem modeli innej marki - raz przypadkiem znalazł się u mnie ...
Na co komu jeszcze dziś może się przydać 1 TB przestrzeni okuty w aluminium?
Mam jakiś sentyment do WD, jeśli chodzi o dyski twarde. Właściwie przez całe życie nie miałem modeli innej marki - raz przypadkiem znalazł się u mnie w laptopie z marketu Seagate (to było bardzo dawno temu). I muszę przyznać, że jak dotąd żadne nieprzyjemne niespodzianki nie przytrafiły mi się. Dlatego też bez marudzenia dałem się namówić na sprawdzenie zewnętrznego twardziela tej marki - My Passport Ultra Metal Edition. Szczególnie, że dziś można mieć już pewne wątpliwości, czy taki dysk na co dzień się przyda.
Ostatni My Passport jakiego miałem to model Edge for Mac z 2012 roku o pojemności 500 GB. Początkowo sprzęt był mocno kapryśny, bo lubił się bez powodu rozłączać podczas transferu plików po USB 3.0. Pomogła jednak aktualizacja firmware'u. Od tamtej pory nie miałem z nim żadnych problemów. Dlaczego to piszę? WD chwali się, że produkowane przez nich dyski My Passport cechują się nadzwyczajną niezawodnością i żywotnością. Jak na razie trudno mi to co prawda zweryfikować, ale 3 lata intensywnej pracy bez problemów napawają optymizmem. Zresztą nie mogłoby być inaczej, bo właśnie trwa okres ochrony gwarancyjnej w tym przypadku.
Czasy jednak się zmieniają i coraz więcej danych trzymamy w chmurze. W domach pojawiają się NAS-y i inne dyski sieciowe (chociażby takie, jak MyCloud od WD), a desktopy same mają przynajmniej ten 1 TB dostępnego miejsca. Czy w takich okolicznościach posiadanie zewnętrznego dysku twardego ma jeszcze jakikolwiek sens?
Konstrukcja
Testowany dziś WD My Passport Ultra to zupełnie nowa rewizja. Urządzenie trafia na rynek w wersjach 1 TB i 2 TB oraz trzech wersjach kolorystycznych: srebrnym, granatowym i złotym. Do mnie trafiła pierwsza wersja, co widać zresztą na zdjęciach. Obudowę wykonano z dwóch elementów. Wierzch i boczne krawędzie to aluminium. Na górze widać logo WD oraz logotyp serii My Passport. Powierzchnia jest tutaj szczotkowana w taki sposób, by padające promienie światła sprawiały wrażenie odbijających się od znaczka producenta. Efekt jest niesamowity. Jak dla mnie to najładniejszy dysk zewnętrzny, z jakim dotąd miałem do czynienia. A biorąc pod uwagę mobilność tego sprzętu, to ważne.
Spód wykonano już z matowego plastiku. Producent umieścił tutaj również tabliczkę znamionową. Szkoda, że nie pomyślano o jakiś malutkich stopkach, które by utrzymywały dysk w stabilniejszej pozycji na blacie biurka lub stołu. Nie będzie on jednak pewnie w ten sposób zbyt często wykorzystywany, zatem decyzja o rezygnacji z nich wydaje się uzasadniona.
Krawędzie obudowy są całkowicie gładkie. Na jednej z nich umieszczono złącze Micro USB 3.0, a także malutką diodę LED świecącą na biało. To właściwie wszystko, co tutaj mamy - żadnych zbędnych dodatków w postaci fizycznych przycisków do backupu itp. Całość mierzy 11 x 8 x 1,7 cm, co czyni ten dysk całkiem zgrabnym i smukłym.
Oprogramowanie
Po wyjęciu z pudełka, jak w każdym dysku WD, na pokładzie znajdziemy pliki instalacyjne oprogramowania. Składa się na nie kilka aplikacji, które pozwalają na zarządzanie dyskiem, szyfrowanie zamieszczonych tutaj danych (sprzętowym 256-bitowym kluczem), a także wykonywanie kopii zapasowych.
WD Drive Utilities to pakiet podręcznych narzędzi, które służą do diagnozowania, wymazywania i usypiania dysku. WD Security natomiast odpowiada za zabezpieczanie plików. Nad nimi góruje WD SmartWare, która działa w systemowym zasobniku i potrafi np. automatycznie wykonywać kopie zapasowe naszych danych. Za jej pomocą dokonamy również przywrócenia skasowanych plików lub prześlemy część z nich do chmury. SmartWare integruje się bowiem z Dropboksem. Co ciekawe, tutaj też można planować harmonogram kopii zapasowych. Możemy zatem skonfigurować SmartWare tak, by co jakiś czas wysyłał pewne dane na nasze dropboksowe konto.
Osiągi
Jak wspomniałem, w ofercie WD znajdują się dwie wersje tego modelu: 1 Tb oraz 2 TB. Ja sprawdzałem pierwszą z nich. Wykonałem jedynie dwa benchmarki, które powinny doskonale pokazać to, na co ten sprzęt stać. W CrystalDisk Mark udało mi się wyciągnąć stabilne 115 MB/s przy odczycie oraz 114 MB/s przy zapisie (wyniki powtarzałem kilkukrotnie). Testy w ATTO Disk Benchmark potwierdziły te wartości. Oczywiście prędkość spadała przy testach mniejszego kalibru, co jest zupełnie normalne. Jak dla mnie takie transfery są zdecydowanie zadowalające.
Dysk użytkowałem na wiele sposobów. Tuż po otrzymaniu go do testów, wrzuciłem tutaj zalegającą na dysku laptopa kolekcję kilkudziesięciu GB zdjęć, które potem przenosiłem na NAS. Później dysk był stale podłączony do konsoli Xbox One, gdzie trzymałem na nim gry. Spisywał się w tej roli również zadowalająco, choć nie ukrywam, że przykro było trzymać go z daleka od oczu. Taki design zasługuje na to, żeby go pokazywać.
Na co komu 1 TB w takiej formie?
Dyski zewnętrzne dziś generalnie już "nikogo"? Niekoniecznie. Chciałem sprawdzić My Passport Ultra własnie pod tym kątem - gdzie znajdę dla niego zastosowanie. Zacząłem zatem od przenoszenia zdjęć z komputera na NAS, co bez dysku trwałoby o wiele dłużej. Potem podłączyłem twardziela do Xboksa, co zwiększyło marne 500 GB wbudowane w konsolę o dodatkowy 1 TB i znacznie poszerzyło jej możliwości. W międzyczasie wykorzystywałem również dysk do dzielenia się multimediami ze znajomymi oraz backupu. W każdym z tych scenariuszy dawał sobie radę. Rozszerzenie pojemności konsoli, backup czy transfer zdjęć to tylko przykłady. Jestem przekonany, że w każdym domu znajdzie się zastosowanie dla zewnętrznego dysku - może niekoniecznie dwóch czy trzech, ale jeden "powinien robić robotę", nawet w dzisiejszych, nastawionych na internet realiach. Pomijam tutaj już zastosowania profesjonalne (grafikę, montaż wideo, projektowanie 3D itp.), gdzie taki dysk jest prawdopodobnie nieoceniony.
Plusem tego rozwiązania jest na pewno oprogramowanie, które zawsze w dyskach mi tylko przeszkadzało. Tutaj jest inaczej, bo SmartWare to solidny kawał praktycznego i użytecznego kodu - chociażby dzięki integracji z chmurą Dropbox. Chyba nie przesadzę, jeśli napiszę, że WD ma aktualnie najlepszy soft tego typu na rynku.
Z drugiej strony, testując metalową wersję WD My Passport Ultra spodziewałem się jakiegoś powiewu świeżości - czegoś, co mnie zaskoczy i będzie dowodem na to, że ten segment nie stoi w miejscu. Niestety niczego takiego nie znalazłem. Prawdę powiedziawszy nie wiem nawet, co to mogłoby być. Sęk w tym, ze testowany model nie różni się właściwie w ogóle od mojego My Passporta Edge sprzed trzech lat. Różnice sprowadzają się właściwie na innego designu i pojemności. Widać dobitnie, że przez minione kilka lat nie dokonała się tutaj żadna rewolucja. Zresztą, czy musiała?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu