Bezpieczeństwo w sieci

Przestańcie korzystać z publicznych ładowarek USB. To niebezpieczne

Piotr Kurek
Przestańcie korzystać z publicznych ładowarek USB. To niebezpieczne
Reklama

W przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej ładowarek i kabli USB, którymi naładujemy nasze sprzęty elektroniczne - głównie smartfony. Okazuje się jednak, że to szansa dla przestępców i duże zagrożenie dla cyberbezpieczeństwa.

Galeria Handlowa, lotnisko, przystanek, a nawet autobus. Możliwość naładowania telefonu, tabletu, czy laptopa nie wymaga już od nasz szukania gniazdka zasilania. W wielu miejscach w przestrzeni publicznej pojawiają się ładowarki USB, do których wystarczy podłączyć przewód i urządzenie. Są też takie miejsce, w których nie trzeba posiadać własnego "okablowania", przewody z różnymi wtyczkami pozwolą szybko naładować rozładowane urządzenie i ruszyć dalej. Szybko jednak okazuje się, że to wygodne rozwiązanie niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Kuszeni bezproblemowym ładowaniem nie zastanawiamy się, gdzie tak naprawdę podłączamy się do prądu i co się dzieje z ładowanym sprzętem.

Reklama

Polecamy na Geekweek: iMac z czipem M3 jeszcze w tym miesiącu. Co jeszcze pokaże Apple?

Źródło: Depositphotos

Kilka miesięcy temu przed tego typu rozwiązaniami ostrzegało FBI - amerykańska agencja, której nie trzeba nikomu przedstawiać.

Unikaj korzystania z darmowych stacji ładowania na lotniskach, w hotelach czy centrach handlowych. Przestępcy wymyślili sposoby wykorzystania publicznych portów USB do wprowadzenia na urządzenia złośliwego oprogramowania i oprogramowania monitorującego. Zabierz ze sobą własną ładowarkę i przewód USB, a zamiast tego skorzystaj z gniazdka elektrycznego.

- więcej na ten temat przeczytacie w tekście FBI przestrzega: nie korzystaj z publicznych ładowarek. Ten apel popierają również międzynarodowe agencje oraz krajowi regulatorzy. Głos w sprawie zabiera również Rzecznik Praw Obywatelskich, który wzywa Ministerstwo Cyfryzacji do szybkiego zajęcia się problemem tzw. juice jacking. To metoda ataku wykorzystywana przez hakerów, która służy do włamywania się do urządzeń elektronicznych z wykorzystaniem publicznych portów USB. Efektem tego działania może być przejęcie kontroli nad smartfonem czy laptopem.

Uwaga na publiczne gniazdka USB. Lepiej nimi nie ładować

Cyberataki, czyli nieuprawnione próby pozyskiwania danych i informacji lub chęć przejęcia nad nimi kontroli, to jedno z największych zagrożeń XXI wieku. I to nie tylko w skali globalnej. Ofiarą cyberataku może paść każdy z nas.

- tak zaczyna swój komunikat Marcin Wiącek - Rzecznik Praw Obywatelskich, który w swoim wystąpieniu do Ministerstwa Cyfryzacji skupia się na problemach związanych z bezpieczeństwem naszych danych w przestrzeni publicznej.

W smartfonach przechowujemy swoje informacje, w tym te o największej prywatności i delikatności. Wykorzystujemy je do identyfikacji w instytucjach publicznych oraz dokonywania płatności za zakupy. To innowacje o ogromnej użyteczności, niestety jednak przyciągają uwagę cyberprzestępców, którzy interesują się naszymi telefonami. Współcześnie coraz częściej korzystamy z publicznych gniazd USB, do których możemy podłączyć nasze telefony, tablety lub laptopy, aby naładować ich baterie. Waarto zauważyć, że tego rodzaju publiczne porty USB mogą zostać wcześniej przejęte przez hakerów. Po podłączeniu naszego urządzenia, haker może uzyskać pełen dostęp do naszego urządzenia i zainstalować złośliwe oprogramowanie - to właśnie wspomniany wyżej juice jacking.

Reklama

W wyniku takiego ataku haker jest w stanie skopiować nasze wrażliwe dane, monitorować nasze urządzenie oraz nawet dokonać kradzieży naszej tożsamości. Istnieją również sposoby na przeskanowanie smartfona w poszukiwaniu konkretnych informacji, takich jak hasła do kont czy dane związane z bankowością elektroniczną, włączając w to dane z karty płatniczej. Hakerowi wystarcza zaledwie ułamek sekundy, aby zdobyć te informacje. Tego rodzaju cyberatak stanowi ogromne naruszenie prywatności. Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca szczególną uwagę na fakt, że na wielu urządzeniach zainstalowane są rządowe aplikacje, jak na przykład mObywatel.

Obywatele powinni mieć pewność, że dane przechowywane w aplikacjach rządowych są zabezpieczone przed nieuprawnionym dostępem i przejęciem poprzez ataki typu juice jacking. Każdy, kto instaluje na swoich urządzeniach elektronicznych rządowe aplikacje, powinien mieć gwarancję, że jego dane będą odpowiednio chronione.

Reklama

- dodaje Rzecznik Praw Obywatelskich.

Stock image from Depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama