Dla wielu osób zmiana przeglądarki to bardzo istotna decyzja, gdyż w dużym stopniu wpłynie ona na to, jak wykonywane będą obowiązki zawodowe, czynności powtarzane setki, może tysiące razy dziennie. Musi więc być dopracowanym i spełniającym osobiste oczekiwania oraz potrzeby użytkownika produktem. Wśród nich nadal moim numer jeden pozostaje Chrome, ale propozycja pod nazwą Vivaldi urasta do roli solidnego konkurenta.
Przeglądarka Vivaldi już z drugą betą - tempo prac napawa optymizmem
Całkiem niedawno, bo na początku listopada informowałem Was o publicznym wydaniu pierwszej bety przeglądarki Vivaldi. Pierwszy raz pisałem o niej w styczniu, więc mając taką perspektywę czasową, możemy ocenić jak wiele udało się osiągnąć zespołowi odpowiedzialnemu za rozwój przeglądarki. Gdy wydawało się, że ostatnie słowo na rok 2015 zostało już powiedziane, ekipa powraca ze świątecznym prezentem dla swoich sympatyków i niezdecydowanych użytkowników - druga beta Vivaldi jest już oficjalnie dostępna.
Nie będę powtarzał wymienianych już przez nas cech Vivaldi, dlatego zachęcam do zapoznania się z naszymi poprzednimi tekstami na jej temat. Przejdę od razu do rzeczy i przybliżę Wam nowości z najświeższego wydania. Jako pierwsza na liście obecna jest funkcja wyciszania kart, która dodana została u konkurencyjnych produktów pewien czas temu. Wyraźnie więc widać, że oprócz intensywnych prac nad podstawowymi oraz zupełnie nowymi funkcjami, pod uwagę brane są również pomysły, które spodobały się użytkownikom innych przeglądarek.
Do tej samej kategorii przypiszemy opcję obsługi powiadomień opartych o HTML5. Miłym dodatkiem jest Kosz, który będzie zawierał usunięte przez nas zakładki z naszej kolekcji - ustrzeże to wiele osób przed niepotrzebnymi nerwami, na przykład przy okazji omylnego usunięcia pozycji. Z kolejnej nowości nie nacieszymy się, jako użytkownicy z Polski, ponieważ chodzi o pojawienie się wsparcia dla serwisu Netflix, na którego debiut nad Wisłą wciąż czekamy.
Moje zdanie na temat Vivaldi pokrywa się z opinią wielu naszych czytelników. Przeglądarka ma spory potencjał i może stać się drugim Firefoxem. Czy to stwierdzenie na wyrost? Odrobinę na pewno, gdy weźmiemy pod uwagę niedociągnięcia, na które wciąż natrafiamy korzystając z Vivaldi na porządku dziennym. Należy jednak wziąć poprawkę na fakt, że jest to wciąż wersja rozwojowa i właśnie taka powinna być. O wszystkich brakach i problemach najlepiej bezpośrednio informować zespół Vivaldi, by miał on jak największe szanse poradzić sobie z nimi w możliwie najkrótszym czasie. Jeśli jesteście ciekawi możliwości Vivaldi i zechcecie pomóc przy jej powstawaniu odsyłam do oficjalnej strony przeglądarki, gdzie pobrać można najnowszy instalator dla wersji beta 2.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu