Od kwietnia bieżącego roku Toyota testowała w porcie w Los Angeles ciężarówkę. Pomijając już fakt, że chyba mało kto kojarzy tę markę z ciągnikami siodłowymi, to jakby tego było mało, jeździła ona na... wodór. W czasie testów pokonanych zostało ponad 4000 mil i teraz przyszła pora aby włączyć testowy projekt oficjalnie do eksploatacji. Od 23 października ciężarówka Toyoty będzie już na stałe kursowała na krótkich trasach w Los Angeles.
Projekt Portal to pełnowymiarowy ciągnik siodłowy, który jest w stanie poruszyć masę 40 ton. Za dostarczanie energii odpowiadają dwa zestawy ogniw paliwowych, takich samych jak te montowane w modelu Mirai. Tutaj zasilają one baterię o pojemności 12 kWh, która to przekazuje energię do dwóch silników umieszczonych na tylnej osi. Dysponują one mocą 670 KM oraz blisko 1800 Nm momentu obrotowego.
Wartości te robią spore wrażenie, tym bardziej jeśli powiążemy je z możliwością transportu 40 tonowego zestawu na odległość nawet 320 km. To wszystko na jednym tankowaniu, które w odróżnieniu od całkowicie elektrycznych samochodów, trwa mniej więcej tyle co wlanie ropy/benzyny do baku. Ciężarówka Toyoty jest przy tym obojętna dla środowiska. Jedynym skutkiem ubocznym produkcji energii z wodoru jest... woda.
Tesla Semi ma mocnego konkurenta?
Swoją ciężarówkę o podobnym przeznaczeniu ma zaprezentować niedługo Tesla. Ostatnio premiera została jednak kolejny raz przesunięta z października na połowę listopada więc tak naprawdę nie wiemy jeszcze co zaoferuje Elon Musk. Projekt Toyoty poza tym, że jest już zrealizowany i gotowy do produkcji, to przy tym doskonale spełnia swoje zadanie. Jego teoretycznie niewielki zasięg nie jest problemem. Ciężarówka przeznaczona jest do transportu towarów z portów na bocznice kolejowe, czyli głównie na niewielkie dystanse. Ponadto uzupełnienie wodoru w "baku" nie trwa tyle co wielogodzinne ładowanie baterii.
Najważniejszy jest jednak fakt, że nie produkuje żadnych zanieczyszczeń, co szczególnie w obszarach miejskich jest bardzo ważne. Coraz więcej miast planuje zakazać pojazdów z silnikami spalinowymi, więc popyt na takie pojazdy z pewnością będzie. Popularyzacja aut napędzanych ogniwami paliwowymi nie będzie jednak łatwa. W tej chwili tylko Toyota i Hyundai (dzięki Krzysztof!) oferuje "masowo" produkowany pojazd korzystający z takiego napędu. A skoro rynek jest niewielki to nie ma co liczyć, że stacje do tankowania wodoru pojawią się jak grzyby po deszczu. Czeka nas długa droga do popularyzacji tego napędu, ale z pewnością jest to bardzo ciekawa alternatywa dla typowych "elektryków".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu