Opisy produktu, który zaraz przedstawię, przywodzą mi na myśl gry komputerowe. Konkretnie strzelanki, w których używało się apteczek uzdrawiających po...
Produkt niczym z gry komputerowej: XSTAT 30 to strzykawka z opatrunkiem
Opisy produktu, który zaraz przedstawię, przywodzą mi na myśl gry komputerowe. Konkretnie strzelanki, w których używało się apteczek uzdrawiających postać albo opatrunków działających natychmiast. Okazuje się, że rzeczywistość zbliża się do tych elementów wirtualnego świata. Póki co nie potrafimy jeszcze uzdrawiać niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale "magiczne" sposoby na tamowanie krwotoków zawitały na rynek. To kolejny wynalazek, który powstał na potrzeby wojska, a następnie trafia do szerszego grona odbiorców.
Rzecz nazywa się XSTAT 30, a zrobiło się o niej głośno, ponieważ amerykańska FDA, czyli Agencja Żywności i Leków (Food and Drug Administration) dopuściła produkt do użytku na rynku cywilnym. Pod pewnymi warunkami, z ograniczeniami, ale jednak. W tym przypadku upowszechnienie rozwiązania, które powstało z myślą o wojsku, trwało stosunkowo krótko - to raptem kilka kwartałów. Dochodzę jednak do wniosku, że to nie powinno nas dziwić - strzelaniny (czasem wręcz masakry) stały się w Stanach Zjednoczonych codziennością, giną od nich rzesze ludzi, a spora część ofiar umiera z powodu utraty zbyt dużej ilości krwi. Może doszli do wniosku, że zmniejszą skalę problemu wprowadzając do sprzedaży XSTAT 30?
Jak działa wspomniany produkt? Na załączonych grafikach widać, że mamy do czynienia z dużą strzykawką. Znajduje się w niej kilkadziesiąt małych gąbek, które bardzo szybko wchłaniają krew. Po kontakcie z cieczą zwiększają swoją objętość i w ten sposób tamują krwotok. To po prostu szybki opatrunek. Został pomyślany tak, by można z niego skorzystać na polu bitwy, gdy czasu na reakcję jest niewiele. Działa w 15 sekund, przez cztery godziny tamuje krwotok - jest czas, by zagwarantować rannemu fachową opiekę medyczną. W tym przypadku liczą się przecież minuty.
Gąbki zawierają specjalne markery, dzięki którym są one widoczne na zdjęciach rentgenowskich. To sprawia, że resztki "zastrzyku" nie pozostaną w ciele operowanej osoby. Warto także zaznaczyć, że strzykawka z gąbkami nie jest rozwiązaniem, które powinno się stosować przy każdej ranie - chodzi przede wszystkim o trudno dostepne miejsca, części ciała, gdzie ciężko założyć opatrunek. To np. pacha czy pachwina. Zakładam przy tym, że jeżeli sprzęt jest skuteczny, rana poważna, a przy postrzelonym nie ma człowieka, który byłby w stanie go fachowo opatrzyć, to strzykawka zostanie użyta. Lepsza taka pomoc niż żadna.
Jestem ciekaw, jak rozwiązanie sprawdzało się w warunkach bojowych? Gdyby były z nim jakieś problemy, to FDA pewnie nie wydałaby pozwolenia na stosowanie strzykawki na amerykańskim rynku. Nie świadczy to jeszcze o skuteczności produktu, ale zakładam, że ta szybko zostanie zweryfikowana. Intryguje mnie przy tym, jakim zainteresowaniem będzie się cieszyć XSTAT 30 i gdzie się pojawi. Przecież popyt może być ogromny: szkoły, urzędy, sklepy, kina, restauracje, kampusy uniwersyteckie... Producent, firma RevMedX, może na tym zbić fortunę. Wystarczy jeden przykład osoby, której zastrzyk z gąbek (dziwnie to brzmi) uratował życie.
Rozwiązaniem problemu częstych postrzałów, przynajmniej częściowym, na rynku cywilnym byłoby ograniczenie dostępu do broni, ale wiele osób stwierdzi, że to zamach na wolność obywateli. Powstają zatem produkty, które nie tyle niwelują problem, co zmniejszają negatywne skutki jego bagatelizowania. Przykładem m.in. kuloodporny kocyk przeznaczony dla dzieci. Na wypadek, gdyby w szkole pojawił się starszy kolega z karabinem i torbą amunicji. Oby w szkolnych szafkach znalazła się także wspomniana strzykawka...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu