Na początku tygodnia pisałem o maszynie Epson PaperLab - dzięki niej w biurze można dokonać recyklingu papieru. Czy to będzie opłacalne i ekologiczne?...
E-Shower to sposób na długie, tanie i nieszkodliwe dla środowiska kąpiele
Na początku tygodnia pisałem o maszynie Epson PaperLab - dzięki niej w biurze można dokonać recyklingu papieru. Czy to będzie opłacalne i ekologiczne? Przekonamy się za kilka kwartałów. Mniej więcej w tym samym czasie możemy poznać odpowiedź na podobne pytanie dotyczące produktu e-Shower firmy Hamwells. W tym przypadku chodzi o recykling wody: użytkownik może długo korzystać z gorącego, odprężającego prysznica, ale nie zapłaci za to fortuny - system będzie oczyszczał wodę i ponownie ją wykorzystywał.
Kilka miesiecy temu pisałem o startupie Nebia. Zrobiło się o nim głośno, ponieważ stworzyli nową wersję prysznica.
Magia urządzenia sprowadza się do tego, że krople wody są rozbijane na drobiny, a woda jest rozpylana na użytkownika. To kąpiel we mgle. Prysznic ponoć łatwo się instaluje, można to zrobić samemu, nie ma tu masy elektroniki i aplikacji. [źródło]
Twórcy zapewniali, że to rozwiązanie gwarantuje spore oszczędności, rachunki za wodę i energię mają spadać, poprawia się ponoć jakość kąpieli, dba się o środowisko naturalne. Ciekawe jest to, że ten projekt uzyskał wsparcie Tima Cooka i Erica Schmidta - najwyraźniej coś zobaczyli w pomyśle. Zastanawiam się teraz, czy doceniony zostanie kolejny pomysł z "prysznicowej" działki. Ten nawet w nazwie wskazuje na swoją nowoczesność: e-Shower potwierdza, że dzisiaj wszystko musi być smart, podpięte do Sieci, stworzone na nowo.
Urządzenie może działać w dwóch trybach. W pierwszym funkcjonuje normalnie, tradycyjnie. Ciekawsza jest druga opcja. Woda, która spadła na człowieka nie spływa do kanalizacji - jest zatrzymywana i oczyszczana. Najpierw trafia na filtr, który usuwa włosy czy skórę, potem dodawana jest niewielka ilość gorącej świeżej wody, całość system potraktuje jeszcze lampą UV, by zabić niepożądane mikroby. Tak oczyszczona woda (z domieszką świeżej) ponownie trafia na użytkownika. Można zatem dłużej stać pod prysznicem i się zrelaksować, a liczniki w tym czasie nie będą się szybko przekręcać.
Oszczędność wody wynosi ponoć 90%, w przypadku energii można dobić nawet do 80%. Do tych wyników podchodzę sceptycznie, ale wierzę, że faktycznie mogą się pojawić oszczędności. Na stronie producenta znajdziemy kalkulator, dzięki któremu można wyliczyć, po jakim czasie zwróci się zakup urządzenia - istnieje opcja wybrania Polski. Skoro już o zakupie mowa, to trzeba wspomnieć, że sprzęt do tanich nie należy, kosztuje blisko 3 tysiące euro. Potem rachunki spadają, ale to trzeba już wyliczyć. Jeżeli ktoś bierze krótkie prysznice i nie przepada za taką formą spędzania czasu, to zakup jedynie wyczyści mu kieszeń. Warto wspomnieć, że twórcy wspominają o modelu biznesowym, w którym dostarczają prysznic za darmo - klienci spłacają go z uzyskanych oszczędności. Ciekawe, czy to mogłoby się udać?
Mowa oczywiście o sprzęcie z gatunku "connected", a to oznacza, że można sprawdzać zbierane przez niego dane - raporty dotyczące użytkowania i oszczędności trafią np. na tablet właściciela. Czarno na białym widać, jakie poczyniono oszczędności. Przyznam, że to jest ważny element nowych rozwiązań, brzmi sensownie np. w przypadku liczników energii elektrycznej, wodomierzy czy gazomierzy. Nie trzeba siedzieć z kartką i kalkulatorem czy excelem, by obserwować wydatki, sprawdzać, jak zmiany wpływają na ich wzrost czy spadek. Proces jest upraszczany.
E-shower prezentuje się ciekawie. Pytanie czy faktycznie daje to, o czym mówi producent? Na dobrą sprawę, nie ma w tym magii - twórcy skupili się na rozwiązaniach, które są w naszym zasięgu...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu