AirPods - kontrowersyjne słuchawki od Apple. Nie przypuszczałem, że tak mały sprzęt może mieć takie problemy jeszcze na etapie produkcji. Przekładana data premiery, bo Apple nie daje sobie rady z podstawowymi kwestiami technicznymi. Emejzing!
Kuba, to nie perfekcjonizm Apple. AirPods to po prostu projektowy bubel
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
To nie jest perfekcjonizm, tylko bubel projektowy. Jeśli w przededniu premiery wychodzą problemy natury technicznej, to nie świadczy to dobrze o projekcie. Perfekcjonizmem można by nazwać, gdyby okazało się, że biel tworzywa była w złym odcieniu bieli. Ale tutaj wstrzymali produkcję z uwagi na niedziałające prawidłowo urządzenie.
To cię zainteresuje Tylko Apple może sobie pozwolić na taki perfekcjonizm. To dlatego tak długo czekamy na AirPodsFilm w sieci dwa tygodnie po premierze kinowej - już kibicuję AppleReklama
- takimi słowami skomentował pod wpisem Kuby temat problemów słuchawek AirPods Wiesław Juskowiak.
Z tym, że niewypuszczone jeszcze słuchawki Apple wyglądają futurystycznie dyskutować raczej nie ma co. Takiego sprzętu nie ma jeszcze na rynku i chociażby dlatego Apple należy się choć trochę uznania - próbuje stworzyć coś zupełnie nowego nie oglądając się na konkurencję. Okazuje się jednak że to, co fajnie wygląda na konferencji i pokazuje jak bardzo amerykańska firma wybiega w przyszłość, nie musi mieć wcale przełożenia na rzeczywistość.
Usunięcie portu jack z nowych iPhonów było pomysłem kontrowersyjnym, który zgromadził wokół siebie zarówno przeciwników, jak i zwolenników. Sam należę do tej pierwszej grupy, mam w domu za dużo przewodowych słuchawek, by teraz chować je do szuflady tylko dlatego, że twórcy iPhona nie potrafili w inny sposób zapewnić swojemu telefonowi wodoszczelności. Jakby odporność na wodę była jakiś skokiem w przyszłość, no dajcie spokój - konkurencja ma to od dawna i nie musiała uciekać się do aż tak drastycznych zmian. No ale ok, nie ma portu, nie ma też dramatu - na rynku jest sporo bardzo fajnych słuchawek, które można do nowych iPhonów śmiało podłączyć.
Tymczasem flagowe (bo można już chyba tak powiedzieć) słuchawki Apple, te same słuchawki które miały wprowadzić bezprzewodowe słuchanie muzyki na nowy poziom, to nie tyle problem, co wtopa już od pierwszej prezentacji. Można się śmiać z memów czy artykułów o zgubieniu jednej ze słuchawek - ale pomyślcie, przecież to będzie konkretny problem. No bo co ma zrobić klient, który zgubi jedną słuchawkę? Apple da mu drugą, sprzeda mu drugą? Czy w ogóle pomieszane pary będą dobrze działać? Tego nie wiedzą ani potencjalni klienci, ani sama firma. No a kiedy wyczerpie się bateria w jednej ze słuchawek, co wtedy? Nawet jeśli już na etapie projektowania te problemy zostały w jakiś sposób rozwiązane, to Apple powinno dołożyć wszelkich starań by odpowiednie komunikaty poszły w świat. A nie przypominam sobie, by było to gdzieś wyjaśnione.
Teoretycznie słuchawki miały się pojawić jeszcze w październiku, potem w okresie przedświątecznym - to najlepsze okno do sprzedaży, poza tym nowe iPhony są już na rynku i zwlekanie z premierą dedykowanych im słuchawek nie wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Chociażby dlatego, że część klientów nie bardzo wie co ma zrobić - recenzowałem niedawno na naszym kanale bardzo fajne bezprzewodowe słuchawki sportowe Bose. Jeden z widzów napisał mi wprost, że albo one, albo AirPody. Ciekawe co ostatecznie zrobi, sam nie wiedziałbym czy jest w ogóle sens czekać na produkt Apple.
No i najważniejsza sprawa - ta cała innowacyjność wychodzi póki co Apple bokiem. AirPods to słuchawki, z których każda łączy się z urządzeniem niezależnie i przez brak bezpośredniego kontaktu obu słuchawek, pojawiają się problemy, które na tym etapie prac występować nie mają prawa. Brak synchronizacji dźwięku między słuchawkami - to jest jakiś żart? Apple walczy z podstawową funkcją urządzenia, jaką jest słuchanie muzyki, z takimi problemami jest to przecież niemożliwe.
Nie jestem die-hard-fanem Apple, choć nie wyobrażam sobie przesiadki z MacBooka. Nowa linia przenośnych komputerów z magicznym panelem dotykowym kompletnie jednak do mnie nie przemawia. W dodatku zasmuca mnie nie tylko odejście od idei mobilnych PRO, ale również brak wsparcia najmocniejszych komputerów Apple - druga generacja stacjonarnych Mac Pro ma już na karku 3 lata i kompletnie się nie dziwię, że część osób profesjonalnie związana z komputerami amerykańskiej firmy przeszła na PC-ty. 3 lata to w świecie technologii wieczność i nie da się cały czas zasłaniać świetną kombinacją komputer+system. Apple ma w nosie profesjonalistów i ładuje pieniądze albo w telefony, albo w modne pierdoły typu dotykowy pasek z emoji.
Mam za sobą kilkuletni epizod z iOS i bardzo dobrze go wspominam, nie ma już jednam przepaści jeśli chodzi o przyjemność i prostotę używania obu systemów więc i ewentualny powrót do iOS traktuję raczej w ramach ciekawostki niż tego co kiedyś, czyli zmiany mniej intuicyjnego, gorszego systemu na lepszy. Pozycja lidera jeśli chodzi o innowacje już dawno została przez Apple stracona (choć wiem, że część z Was w ogóle nigdy ich tak nie traktowała) i piszemy o tym już od jakiegoś czasu. A teraz takie wtopy z nowymi produktami.
Nie możemy Wam jeszcze sprzedaż naszych emejzing słuchawek, bo rozjeżdża nam się w nich dźwięk.
Rozjechał to Wam się chyba ich projekt. A poza nim pomysł na całokształt działalności.
Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu