VOD

Problem trzech ciał - recenzja. Netflix ma nowy hit, który trzeba obejrzeć!

Konrad Kozłowski
Problem trzech ciał - recenzja. Netflix ma nowy hit, który trzeba obejrzeć!
Reklama

Nowy serial sci-fi od twórców "Gry o tron" ma szansę stać się jednym z większych hitów Netfliksa. Jak wypada adaptacja książki "Problem trzech ciał"?

"Problem trzech ciał" to jedna z najciekawszych książek science-fiction i pierwszy tom serii napisanej przez Cixin Liu. To pierwsza część trylogii "Wspomnienie o przeszłości Ziemi", która przez niektórych przyrównywana jest do "Diuny" i "Fundacji". To naprawdę intrygujące zestawienie, prawda? Za nami przecież znakomicie odebrana druga część filmowej "Diuny" i dobrze oceniany serial "Fundacja" na Apple TV+. Na rynku nie brakuje też innych świetnych seriali sci-fi, więc czy przy takiej konkurencji "Problem trzech ciał" okaże się być czymś nowym, świeżym, ciekawym?

Reklama

Problem trzech ciał - fabuła

W pierwszej kolejności naszą uwagę skupia seria zagadkowych zgonów, do których dochodzi w bardzo krótkim czasie. Tylko, że do śmierci naukowców nie doszło z ręki innych osób. Na miejscu, gdzie znaleziono ciała znajdują się za to nieznane nikomu oznaczenia lub zwroty, których nie sposób wyjaśnić. Prowadzący dochodzenie metodycznie i spokojnie próbuje poznać kolejne fakty, które pozwolą mu dotrzeć do prawdy, ale z początku nie udaje mu się ustalić nic konkretnego.

Jako widzowie mamy wgląd w społeczność naukowców, wśród których panuje strach. Kolejne osoby wycofują się ze swoich projektów, ale dopóki nie dotknie to jednej z głównych bohaterek, także i my nie jesteśmy w stanie połączyć kropek. Dość szybko jednak odsłonięta zostaje prawda, ale to rodzi kolejne pytania i wątpliwości. Po pewnym czasie docieramy także do tajemniczej gry, w którą zaangażowani są co poniektórzy naukowcy, ale i tutaj jest więcej niewiadomych, niż konkretów.

Najwięcej emocji wzbudziła u mnie jednak podróż w czasie, to znaczy cofnięcie się o wiele lat, by poznać początek całej sprawy. Genezą historii są wydarzenia z czasów Mao, gdy prowadzono tajny projekt. Chińscy naukowcy nie zdawali sobie sprawy, jakie konsekwencje mogą wywołać ich działania, ale jedna z nich, mimo znanej tylko jej przesłanek co do potencjalnego zagrożenia, decyduje się na kontynuowanie eksperymentu.

Tajemnice, sekrety, nauka

Zdaję sobie sprawę, że powyższy opis jest dość lakoniczny, ale im mniej będziecie wiedzieć na temat fabuły i sekretów tej historii, tym lepiej. "Problem trzech ciał" stoi właśnie tymi tajemnicami, a scenarzystom udało się zaprojektować skutecznie wciągającą narrację. Tak jak pisałem, nawet gdy odkrywamy nową informację, to chwilę później pojawia się jeszcze więcej pytań, co skłania do kontynuowania seansu. Mnóstwo to fiction, ale i strona naukowa nie odbiega ciekawych zagadnień, które poruszono w książce, a w serialu miło patrzy się na nie już w zwizualizowanej formie.

W obsadzie serialu znalazło się kilka znajomych twarzy, w tym m. in. Benedict Wong, Mike Evans czy John Bradley-West. Nie brakuje debiutantów, w tym odgrywającą główną rolę Jess Hong. Aktorzy są silnym punktem produkcji i sprawiają, że przejmujemy się losami postaci. Dynamika i tempo serialu też są na tyle dobrze wyważone, że nie popadamy w marazm, ale we właściwych momentach zwalniają, by przyjrzeć się poszczególnym kwestiom.

Problem trzech ciał - zalety i wady serialu

Netflix stał przed bardzo dużym wyzwaniem, ponieważ zaprezentowanie na ekranie tego, co było opisane w książce, wymagało pokaźniejszych zasobów finansowych i nie tylko. Gra, w której uczestniczą naukowcy, potrzebuje dużej ilości CGI, ponieważ zastosowanie efektów praktycznych byłoby tu niemożliwe i/lub jeszcze droższe. Dlatego pierwsze odcinki budziły u mnie obawę o oprawę wizualną w tych decydujących momentach. I choć użycie grafiki komputerowej jest niepodważalne - każdy zauważy wygenerowane z jej użyciem plenery czy postacie - to nie wpływa to negatywnie na odbiór serialu.

I dopóki tkwimy w mikroświecie, to będziemy bawić się świetnie. Nawet jeżeli nie będziecie próbować samemu rozwikłać zagadek i potraktujecie tę historię dość powierzchownie, to "Problem trzech ciał" jest na tyle rozrywkowy, wciągający i emocjonujący, że seans będzie niezwykle przyjemny.

Reklama

Nie sposób jednak nie dostrzec pewnych potknięć w nowej produkcji twórców "Gry o tron", Davida Benioffa i D. B. Weissa oraz Alexandra Woo, który odpowiada za "Terror", ponieważ relacje i rozterki części bohaterów wypadają blado na tle głównego wątku. Zamiast angażującego cały świat problemu, śledzimy zmagania garstki osób, których los może mieć żadnego znaczenia z ogólnej perspektywy. Doceniam starania zbudowania więzi i mocniejszego przywiązania widzów do postaci, ale to nie zawsze działa.

Problem trzech ciał - binge'ować czy nie?

Długo zastanawiałem się, czy serial lepiej oglądałoby mi się z podziałem na odcinki pojawiające się co tydzień, czy wolałbym pozostać przy binge'owaniu całości. Ostatecznie chyba lepszym wyjściem będzie oglądanie bez przerw, by nie wypaść z rytmu i regularnie odkrywać kolejne niespodzianki przyszykowane przez twórców, zamiast głowić się nad rozwiązaniami problemów poszczególnych epizodów. "Problem trzech ciał" może stać się nowym fenomenem Netfliksa, odrodzić zainteresowanie książkami i wciągnąć widzów w skrzętnie uknutą intrygę. Po seansie wydaje mi się, że szanse są na to naprawdę spore.

Reklama

"Problem trzech ciał" debiutuje na 21 marca na Netflix.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama