Preordery na najnowszą konsolę Nintendo kuszą już każdego, kto przez ostatnie lata uwielbiał japońską hybrydę, a także i nowe osoby, które wcześniej się nie dały skusić. Dzień premiery już za miesiąc z hakiem, czego zatem spodziewać po włączeniu konsoli?

Kwiecień był miesiącem pełnym emocji dla każdego fana Nintendo. Firma zorganizowała weekendowe okazje do świętowania nadchodzącej premiery na szerokości całego globu. Od Dallas, przez Berlin w piątek, aż po sobotę w Tokio. Okazji do zobaczenia na własną rękę Nintendo Switcha 2 nie brakowało. Dało to także przedsmak tego, czego się można spodziewać w czerwcu po pierwszym uruchomieniu.
Nintendo Switch 2 bezwzględnie udowadnia, kto miał rację. W końcu nie ma dyskusji
Wciąż trudno się do tego przyzwyczaić, lecz w końcu po wielu, długich latach oczekiwania, można swobodnie mówić o premierze pierwszej wersji Switcha. Co prawda na drugą jeszcze trzeba chwilę poczekać, lecz już teraz trudno się jest pozbyć uczucia rozluźnienia i satysfakcji, że w końcu do tego dojdzie. Z drugiej strony, można także zaryzykować stwierdzeniem, że nie każdemu jest do śmiechu, przynajmniej jeszcze nie. Bowiem ostatnie lata mogły użytkowników Switcha dosłownie naładować negatywną energią, której nie jest tak łatwo dać upustu. Osobiście bardziej się opowiadam właśnie po stronie tego drugiego obozu, a moja obecność na londyńskim pokazie Switcha 2, upewniła mnie, że słusznie.
Koniec dyskusji, mieliśmy rację
Na pokazie można było zagrać w dość solidną ilość gier, które będą dostępne już od pierwszego dnia nowej konsoli Nintendo na rynku. Wśród nich, nie zabrakło odświeżonych edycji z pierwszej konsoli, to właśnie przetestowanie tych gier, pozostawiło nieprzyjemną gorycz w moich ustach. Myślę, że wielu odczułoby dokładnie to samo co ja, bo trochę wydaje mnie się to naturalną reakcją. Z mieszanymi uczuciami muszę poinformować, że ulepszone wersje gier o podtytule "Nintendo Switch 2 Edition" działają fantastycznie!
Skąd zatem niesmak? Wszystko jest spowodowane zachłannością i dobrą reklamą Nintendo. Ich konsola zadebiutowała już z trochę nieaktualnymi podzespołami w 2017 roku! Sporo czasu, ale sprzedawała się jak szalona. Z tego powodu, japoński producent zrobił to, w czym jest szalenie dobry – doił fanów, ile wlezie. Skala tej chciwości była na tyle duża, że już od kilku lat czuć potrzebę nowego sprzętu. Sprzętu, który w końcu będzie miał premierę w czerwcu, lecz niewłaściwego roku.
Po zagraniu w Zeldę Breath of the Wild, Kirby'ego i inne tytuły, nie mam żadnej wątpliwości. Każdy, kto czuł frustrację spowodowaną żenującą wydajnością Switcha, miał po prostu rację. Na przykład w Zeldzie udało mi się pograć w miejscach powodujących problemy wydajności już od samego początku. Gra ma teraz nie tylko więcej klatek na sekundę, lecz też się po prostu nie zacina jak szalona. Sprawia to, że można się poczuć jak baran, bo okazuje się, że niezależnie od ilości nowych gier w dniu premiery, Nintendo Switcha 2 warto kupić, tylko po to, aby w końcu grać jak człowiek w starsze gry.
To zaś spowoduje, że w pierwszej chwili zostanie odebrana radość z włączenia nowej konsoli. Bądźcie na to gotowi, że pierwszą reakcją może nie być w ogóle"wow!", tylko uczucie żalu, że trzeba było się latami męczyć i jeszcze zapłacić ponad 2 tysiące złotych.
Czy to naprawdę wszystko? Nintendo Switch 2 tym cię może srogo zawieść
Ono zaś sprawia, że całkowicie się zmienia nasz odbiór wszystkiego, co zobaczymy na ekranie. Wydaje mi się, że po takim nakręceniu atmosfery, jaki widzimy, Nintendo kroczy po kruchym lodzie. Szczególnie że przez cały miniony tydzień – jak mogliście czytać na łamach Antywebu – japoński gigant stale informował o tym jak bardzo nie przewidzieli zainteresowania konsolą. Już teraz prawdopodobnie idą po jakiś rekord, więc balon oczekiwań jest stale nadmuchiwany.
Pierwsze wrażenie może nie być najlepsze
W takim stanie łatwo jest zapomnieć, że to wcale nie musi być dobra sprawa. Wręcz przeciwnie, może się nagromadzić cała seria nieszczęść. Wspominając moje wrażenie, jestem bardzo ciekaw pierwszych recenzji nie tylko mediów, lecz najbardziej zwykłych użytkowników. Świat konsol jest bowiem w dziwnym punkcie, takim trochę jak smartfony czy tablety. Jakość grafiki i wydajności jest tak wysoka, że z każdą kolejną wersją widać coraz mniej zmian, a w efekcie mniej zaskoczeń.
Co prawda pierwszy Switch nie jest graficzną i wydajnościową potęgą, ale gracze raczej nie żyją w bańce i dobre wiedzą co się dzieje wokół. Ba, nawet nie muszą wiedzieć, co się dzieje w obozie Sony czy Microsoftu. Wystarczy, że grają w coś na swoich telefonach, ot, w Genshin Impact czy Infinity Nikki. Za sprawą właśnie tych innych źródeł gier, po włączeniu Nintendo Switcha 2, nikt, absolutnie nikt o zdrowych zmysłach nie westchnie z wrażenia nad niesamowitą jakością graficzną gier działających na tej konsoli.
Grosz do grosza i będzie... Katastrofa
Jest to szczególnie niebezpieczne, gdy się weźmie okoliczności pod uwagę. Oczekiwania są już ponad przeciętne, Nintendo się nie przygotowało na aż takie duże zainteresowanie, plus te nieszczęsne cła prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. To oznacza, że może powstać całkiem solidna luka czasowa, dająca wiele miejsca na narzekanie. W końcu, co więcej ma Switch 2 do zaoferowania?
Wszystkim się w tej chwili wydaje, że nie ma innej opcji niż sukces. W końcu nie można spaść z piedestału po takim sukcesie, jakim była pierwsza wersja. Jednakże Nintendo już pokazało, że potrafi popsuć sukces (daleko nie trzeba szukać, era WiiU i 3DSa po Wii i DSie), a tak skromnymi zmianami jak teraz prosi się o narzekanie gorsze od mojego.
Grafiką na pewno nikogo nie powali, a cała reszta rzeczy to nie jest powód do zachwytu, lecz chłodnego skwitowania, że niczego innego od nich nie oczekiwano. Ulepszona stópka do postawienia Switcha na stole? Jest i to niemalże idealna. Czy Joy-Cony 2 są większe i wygodniejsze? Tak, jak najbardziej! Sama zmiana wielkości kontrolerów, umożliwiła wsadzenie rozsądnych gałek i przycisków, dzięki czemu klika się je na równi z padami normalnej wielkości. Co dalej? Większy i ładniejszy ekran – jest. Lepsza stacja dokująca z chłodzeniem i 4k – obecna. Solidniejsza obudowa i lepsza bateria – obecne. Nintendo nie miało prawa tych rzeczy nie dostarczyć.
Efekt: nie ma się czym w pierwszym dniu ekscytować. Tym bardziej że gier jest jak na lekarstwo (Donkey Kong dopiero nadejdzie miesiąc później! Pozostaje więc Mario Kart World, tylko)
Warto się zastanowić, czy złożyć preorder
Sezon składania preorderów trwa w najlepsze, lecz to nie oznacza, że trzeba od razu się na nie rzucać. Sam dobrze wiem, jak trudno jest się oprzeć wpływowi otoczenia w przypadku tak dużych premier. Jednak zdrowy rozsądek podpowiada, że na tę chwilę warto jest wziąć powyższe pod uwagę i zastanowić, czy w ogóle jest sens być z Nintendo pierwszego dnia po premierze, jeżeli się przechodzi z pierwszego Switcha.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu