Felietony

Podwoili mi prędkość internetu. Ups, nie zauważyłem...

Krzysztof Rojek
Podwoili mi prędkość internetu. Ups, nie zauważyłem...
Reklama

Prędkość internetu jest ważna i teoretycznie - im szybciej tym lepiej. Obawiam się jednak, że chwilowo dotarliśmy do momentu, w którym z tą prędkością nie za bardzo jest już co zrobić.

Jak wielu z was, ja też wychowałem się w czasach, gdy internet w jakiejkolwiek formie był luksusem. Do dziś pamiętam wygląd pierwszego modemu Neostrady marki Sagem. Wiecie - ten z dwiema lampkami z przodu. To, czego nie pamiętam, to prędkość mojego łącza, która chyba z początku musiała oscylować w granicach 128-256 kbps, ponieważ przeskok do 512 kbps po jakimś czasie wydawał mi się skokiem w nadprzestrzeń. Druga prędkość kosmiczna, opuszczamy orbitę.  I oczywiście, dziś takie wartości mogą się wydawać śmieszne, ale wtedy było to coś niesamowitego. Album muzyczny ważący ok. 100 MB można było ściągnąć w mniej niż pół godziny. Kiedy prędkość zwiększyła się do 1 Mbps, można było ściągnąć film w jakości CD (700 MB) w niecałe półtorej. Każde dodatkowe pół Mbps było wtedy na wagę złota. Każda zmiana pozwalała używać internetu na zupełnie nowym poziomie. Wraz z kolejnymi progresami przyszła możliwość oglądania YouTube i robienia przy okazji czegoś na innej karcie, grania w gry on-line czy pobieranie z sieci dużych plików, jak gry.

Reklama

Progres zaprowadził nas aż tutaj, gdzie podaż wyprzedziła popyt

Zapewne osoby, które żyją na obszarach wiejskich albo w mniejszych miasteczkach mnie teraz znienawidzą, ale jestem zdania, że dotarliśmy do momentu, w którym internet osiąga już takie prędkości, że... nie za bardzo jest co z nimi robić. Najmocniej przekonałem się o tym niedawno. Moja narzeczona któregoś dnia przyszła do domu i oznajmiła, że w sumie to zapomniała mi powiedzieć, że od jakiegoś czasu nasz dostawca podniósł nam prędkość internetu, z 300 Mbps do 600 Mbps. Odpaliłem Speedtest - faktycznie, przyspieszyło. Oczywiście, ze względu na to, że w całym domu używamy Wi-Fi faktyczne 600 Mbps nigdy się nie pojawiło, ale licznik przekroczył 400 Mbps potwierdzając, że faktycznie mamy szybszą sieć.


Wtedy właśnie złapała mnie myśl - co można z taką prędkością zrobić. Już dawno weszliśmy bowiem w obszar, w którym pobierane treści musza być naprawdę pokaźnych rozmiarów, by odczuć jakąkolwiek istotną różnicę. Mówimy tu o plikach pokroju 100 GB (!), których przeciętny konsument raczej nie pobiera zbyt często. Tyle mają obecnie najbardziej rozbudowane gry wideo. Pobranie takiej gry zajmie mi dziś nieco ponad pół godziny. Album muzyczny? 3 sekundy. Film 2 GB - niecała minuta. I to jeszcze miałoby sens, gdyby nie fakt, że dziś coraz więcej osób korzysta ze streamingu i takie rzeczy jak pobieranie plików muzycznych/wideo na komputer nie jest już po prostu potrzebne.

Co można zrobić z tak szybkim internetem?

Mam wrażenie, że jeżeli chodzi o prędkości rzędu 1 Gbps i zbliżoną, to obecnie jest naprawdę mała grupka osób, które może to naprawdę wykorzystać. Oczywiście, jeżeli ktoś ma większy dom, w którym dobrze byłoby zapewnić szybki internet wszystkim domowników, to takie wartości wciąż mają sens, jednak mi chodzi o mój, konkretny usecase, gdzie pojedyncza osoba ma dostęp do całej przepustowości. I szczerze? Za dużo zastosowań nie widzę. Bo o ile takie rzeczy jak muzyka czy filmy można było pobierać codziennie i tutaj czas przesyłania mocno dawał się we znaki, o tyle raczej nie pobieramy codziennie gier o wadze 100 GB, bo i nie ma ich tyle, by móc to robić. Takie prędkości są może przydatne dla ludzi, którzy pracują nad gigantycznymi zbiorami danych, bądź przesyłają przez sieć terabajty informacji miesięcznie. Do tej grupy zaliczyłbym profesjonalnych fotografów, twórców treści wideo czy osoby pracujące na olbrzymich bazach danych. Jednak dla normalnego, "casualowego" używania internetu nie za bardzo jest póki co potrzeba łącza szybszego niż te, dajmy na to, 300 Mbps, albo nawet i mniej.


Nie oznacza to, że dostawcy internetu mogą siedzieć z założonymi rękoma. Wciąż jeszcze jest bowiem niesamowicie dużo do poprawienia i to moim zdaniem kwestii ważniejszych niż sama prędkość. Ot chociażby takie rzeczy jak ping i stabilność samej sieci. Nie policzę bowiem ile razy nagła przerwa w dostawie pojawiała się akurat wtedy, gdy najmniej jej potrzebowałem. To jednak niestety nie jest tak "medialnie atrakcyjne" jak prędkość sieci. Nie sądzę więc, żebyśmy w najbliższym czasie zauważyli w tym aspekcie jakieś drastyczne zmiany.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama