Felietony

Twitter i Facebook gotowe na kibiców. To może się podobać, ale czekam na więcej

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

0

Krążący ostatnio w sieci żart wyśmiewający opóźnienia w wyświetlaniu treści w strumieniu Facebooka względem Twittera trafia w punkt, ale serwis Marka Zuckerberga nie zamierza rezygnować z potyczki o zaangażowanie użytkowników. Co więcej, jest już teraz popularniejszą platformą właśnie od Twittera i występuje w roli dostarczyciela informacji na wszelkie tematy. Tymczasem Twitter postawił na sportowe transmisje na żywo dzięki współpracy z ESPN.


Wszystko z okazji trwającego właśnie Wimbledonu. Transmisje ruszyły z początkiem turnieju i można je oglądać bezpośrednio na Twitterze. Specjalnie przygotowana strona jest podzielona na pół: po lewej stronie znajdziemy okienko z transmisją, zaś po prawej wyświetlane są wszystkie aktywności użytkowników związane z turniejem (oczywiście na podstawie hashtagów, wspomnień i najpopularniejszych słów kluczowych). Dla fana tenisa jest to więc fantastyczne rozwiązanie, ponieważ możliwe jest jednoczesne śledzenie rozgrywki i komentowanie zdarzeń na korcie z innymi. Niestety, nie w Polsce, ponieważ nam dane jest oglądanie w trakcie meczy wywiadów i obrazów spoza kortu, co wynika z posiadania przez Polsat praw do transmisji na terenie naszego kraju.

Byłbym wniebowzięty, gdyby Twitter zdecydował się na szersze wdrożenie tego projektu. Transmisja z żużlowego Grand Prix pozostaje jak na razie w sferze marzeń, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by w dość nieodległej przyszłości lista dyscyplin transmitowanych na Twitterze się rozszerzyła. Obecnie są one przeprowadzane całkowicie za darmo, lecz w momencie, gdy możliwe stałoby się wykupienie dostępu, to zainteresowanie mogłoby przerosnąć oczekiwania realizatorów transmisji. Rozwiązania pay per view są już powszechnie znane i stosowane, jedynym mankamentem pozostają wysokie ceny. Być może za sprawą pozycji i popularności Twittera oferta mogłaby być nieco bardziej atrakcyjna.


Naprawdę sporo mówi się o tak zwanym "drugim ekranie", który ma być rozszerzeniem i/lub uzupełnieniem dla wrażeń, które czerpiemy z głównego ekranu, lecz poza aktywnościami w sieciach społecznościowych niewiele więcej mają one do zaoferowania. Jestem zdzwiwiony, że transmisje sportowe w dalszym ciągu nie są wydarzeniami w pewien sposób interaktywnymi. Chciałbym dysponować możliwością wywołania powtórki w dowolnej chwili z dowolnej kamery, być może wykorzystując technologię picture in picture lub wyświetlić wspominane aktywności z sieci społecznościowych oraz konkretne statystyki w rogu ekranu. Najbliższe osiągnięcia takiego rezultatu jest Apple, którego zdaniem "przyszłością telewizji są aplikacje". Już teraz zapowiedziano jedną z nich, która pozwoli na jednoczesne śledzenie na podzielonym ekranie do 4 meczy rozgrywanych w tym samym czasie.

Skoro seriale i filmy oglądamy dzisiaj kiedy, gdzie i jak chcemy, to podobnym torem powinien potoczyć się rozwój transmisji sportowych. Oczywiście zbudowanie odpowiedniej infrastruktury jest niemałym wyzwaniem i nie stanie się to z dnia na dzień, ale musicie przyznać, że czekamy już na to naprawdę długo. Sport wkroczył do Internetu, w sposób legalny i w bardzo dobrej jakości możemy oglądać większość dyscyplin, lecz nadal nie są wykonywane choćby niewielkie kroczki ku temu, by to widz mógł dostosować pod siebie oglądane transmisje.

Największym osiągnięciem Facebooka z ostatnich miesięcy jest wprowadzenie wyświetlania aktualnego wyniku meczu piłkarskiego w News Feedzie z opcjonalnymi dodatkowymi informacjami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu