Cotygodniowa lub codwutygodniowa porcja informacji, recenzji, opinii i poradników. Do tego comiesięczna dawka bardziej zaawansowanej wiedzy, jeszcze w...
O czasach, gdy to prasa komputerowa edukowała pasjonatów
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Cotygodniowa lub codwutygodniowa porcja informacji, recenzji, opinii i poradników. Do tego comiesięczna dawka bardziej zaawansowanej wiedzy, jeszcze więcej poradników i testów sprzętu. Oprócz tego tygodnik poświęcony grom, do którego zawsze załączano płytę z mniej lub bardziej znanymi tytułami.
No i oczywiście biblioteczka niewielkich książeczek pełnych podsumowań informacji na temat najnowszego systemu operacyjnego lub poświęconych konkretnym zagadnieniom. Właśnie tak prezentowały się pewien czas temu najlepsze źródła informacji dla każdego początkującego pasjonata komputerów i nowych technologii. Dziś to wszystko poukrywane jest pod zlepkiem słów w adresie internetowym, do którego dostęp mam niemal zawsze i wszędzie, kiedyś wymagana była dedykowana półka i mnóstwo miejsca.
Częstotliwość wydawania każdego z czasopism ulegała zmianie, dlatego przy każdym wydłużeniu oczekiwania na kolejny numer przeglądało się kilka poprzednich, licząc na znalezienie choćby skrawka informacji, którą przeoczyło się wcześniej. Czasami tak bywało, czasami nie, ale wiem, że powracanie do starszych wydań miało w sobie to coś. Dzięki temu można było popatrzeć na wiele rzeczy z większym dystansem, z szerszą perspektywą, bardziej dostrzegalne stawały się zmiany, których byliśmy świadkami. Mogłoby się wydawać, że jeszcze te 10 czy 15 lat temu nie następowały one tak szybko, jedynie z powodu odrobinę zwolnionego tempa docierania informacji o nich w formie papierowej. Naturalnie z czasem i Internet zaczął stawać się źródłem wiedzy, lecz udzielona listownie(!) odpowiedź redakcji czasopisma była najbardziej cenioną pomocą nie tylko dla pytającego, ale i jego znajomych.
Najlepiej zainwestowane 20 złotych kieszonkowego, gdy w domu nareszcie pojawił się komputer? Nie potrafię sobie teraz dokładnie przypomnieć zestawu, który nabyłem, ale jestem pewien, że jedną ze składowych była książeczka Biblioteczki Komputer Świata ze zbiorem najlepszych “tricków” w Windows XP. Nieco wcześniej w moje ręce wpadł numer, który na okładce obiecywał szybki sposób na reinstalację oraz przywrócenie systemu operacyjnego do pełni sprawności. Szary pasek zadań, szare Menu Start oraz charakterystyczny domyślny kolor tła pulpitu gościły na większości komputerów, a przeprowadzenie świeżej instalacji Windows 98 nie było wcale tak łatwym zadaniem. Oczywiście po kilku próbach, którym towarzyszyło więcej stresu niż podczas szkolnego sprawdzianu, nabierało się wprawy, a wstrzymywanie oddechu podczas pierwszego wczytywania się systemu i obawa przed przykrymi konsekwencjami odchodziły w zapomnienie.
Nie można też zapomnieć o zestawieniu najlepszych adresów www, kompletnym poradniku do pakietu Office oraz kurs HTML od podstaw. Liczba zajmowanych półek przez regularnie nabywane wydawnictwa wciąż rosła, aż do momentu, gdy okazało się, że już nawet tygodniowe opóźnienie w dostępie do informacji jest zbyt duże, a odnalezienie i pobranie instalatora poszukiwanego programu nie jest już takim wyzwaniem. Do czasopism wciąż dodawane były pełne wersje programów oraz gier i był to chyba najpopularniejszy na tamten moment sposób nabywania legalnego oprogramowania. Nie sposób nie wspomnieć o wydaniach specjalnych traktujących o całej serii ulubionych gier, a płytka załączona do gazety okrążała osiedle, bo o takiej ilości dodatków nikt wcześniej nawet nie marzył. Nie trwało to długo, za co oczywiście odpowiada tempo wzrostu prędkości łącz internetowych w domach.
Przechadzając się dziś po dziale z prasą czy zaglądając do saloniku prasowego spoglądam na regał z pozycjami technologicznymi i zdarza mi się dłuższą chwilę obserwować, czy ktokolwiek z młodszych osób sięgnie po tytuł, który dla mnie był kiedyś czymś naprawdę istotnym. Nie jest to oczywiście żadnym wyznacznikiem sytuacji na rynku prasy komputerowej, ale mało kto wydawał się zaintrygowany tym, co zawiera ostatni numer któregokolwiek z czasopism. Czy istnieją nadal powody, dla których warto sięgnąć po takie tytuły? Nie będę ukrywał, że sam dokonałem takiego zakupu bardzo dawno - nie miałoby to większego sensu biorąc pod uwagę wydania dotyczące tematyki, którą poruszam w swoich tekstach każdego dnia i śledzę opisywane tam wydarzenia niemal w czasie rzeczywistym na smartfonie czy komputerze. Jeśli jednak o gry i konsole chodzi, to comiesięczne podsumowanie informacji i pełno recenzji w PSX Extreme jest czymś w sam raz dla mnie.
Zaobserwowałem jednak pewną prawidłowość, którą potwierdziło w rozmowie wielu znajomych - urządzenia traktuje się dziś tak powierzchownie, że czynności, której niegdyś były nieodłącznym elementem posiadania np. komputera, obecnie świadczyłyby o niewłaściwym traktowaniu klienta przez producenta. Jeżeli coś po prostu nie działa, to zostało niewłaściwe skonstruowane lub oprogramowane. Z jednej strony jest to oczywiście postęp, do którego dążyliśmy od samego początku, ale z drugiej strony można odnieść wrażenie, że brakuje dziś wyzwań przed tymi, którzy sięgają po taki sprzęt.
Cała seria wydawnictw Komputer Świata przyczyniła się do tego, czym zajmuje się dzisiaj i czym mogłem pasjonować się od chwili, gdy zagościł pod mym biurkiem pierwszy komputer. Wiele podstawowych informacji przyswoiłem czytając zawarte właśnie w tygodniku czy miesięczniku KŚ: Ekspert artykuły, a do załączonej gry Emergency do jednego z numerów KŚ Gry powracam do dzisiaj. Nie chcę umniejszać roli innych wydawnictw, które kształtowały w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych domorosłych informatyków, ale właśnie wymienione powyżej pozycje odegrały w moim przypadku najważniejszą rolę. Więc napiszę krótkie, ale pełne emocji i wdzięczności: dziękuję.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu