Tablety

Czy to jeszcze tablet czy już konsola? Recenzja Shielda K1

Tomasz Popielarczyk
Czy to jeszcze tablet czy już konsola? Recenzja Shielda K1
30

Idea tabletu do gier nie jest nowa. Nvidia poszła jednak o krok dalej i wraz ze sprzętem wprowadziła na rynek pełnowartościową usługę streamingu gier dostępną wyłącznie dla posiadaczy urządzeń z serii Shield. Na tym nie koniec: na rynek trafił dedykowany gamepad, a desktopowe sterowniki do kart GeFo...

Idea tabletu do gier nie jest nowa. Nvidia poszła jednak o krok dalej i wraz ze sprzętem wprowadziła na rynek pełnowartościową usługę streamingu gier dostępną wyłącznie dla posiadaczy urządzeń z serii Shield. Na tym nie koniec: na rynek trafił dedykowany gamepad, a desktopowe sterowniki do kart GeForce doczekały się nowych funkcji. Jak to wszystko działa w praktyce?

Nvidia Shield Tablet K1 to już kolejne urządzenie z serii Shield. Najpierw zaczęło się do handhelda z Androidem, który miał kształt gamepada z doczepionym ekranem. Potem był Shield Tablet, którego recenzowaliśmy na łamach Antyweba. W międzyczasie na rynkach zachodnich pojawiła się również przystawka Shield TV z Androidem TV oraz dyskiem 500 GB. Kilka tygodni temu na polski rynek trafił natomiast nowy tablet - Shield K1.

Mimo, że od premiery pierwszego tabletu Shield minęło już sporo czasu, nowy model nie wprowadza rewolucji. Prawdę powiedziawszy, patrząc na oba tablety bardzo trudno dostrzec między nimi różnice. Diabeł tkwi w szczegółach. Nvidia chciała bowiem tym razem stworzyć urządzenie możliwie najtańsze. Tym sposobem zrezygnowano z rysika, a z pudełka wyleciała ładowarka, którą za 99 złotych możemy dokupić osobno. Cenę jednak utrzymano w ryzach - 849 złotych za tablet o takiej specyfikacji to bardzo konkurencyjna oferta.

Wygląd i wykonanie

Jak wspomniałem, konstrukcja tabletu jest łudząco podobna do poprzednika. Oba modele różnią się tak naprawdę detalami. Czy to źle? Niekoniecznie, bo Shield Tablet jest bardzo dobrze wykonanym sprzętem i tak naprawdę nie brakuje mu niczego. Nie jest to jeden z tych tabletów, które zachwycają swoją smukłością i niewielką wagą. Mierzy bowiem 221 x 126 x 9,2 mm przy wadze 390 gramów.

Przód prezentuje się klasycznie. Ekran otoczono czarną ramką. Jest ona nieznacznie grubsza na krótszych bokach, a dodatkowo zastosowanie znalazły tutaj głośniki stereofoniczne o bardzo przyzwoitym brzmieniu. Sprzyja to trzymaniu tabletu w poziomie, ale jednocześnie wiąże się z ryzykiem, że podczas zabawy zasłonimy głośniki dłońmi. Producent jednak o tym pomyślał i zastosował dodatkowe otwory na krawędziach - niewiele to zmienia, biorąc pod uwagę ułożenie dłoni, ale chęci były dobre. Warto zauważyć, że maskownice głośników wykonano z... gumy. To ciekawy zabieg, szczególnie, że w poprzednim modelu był to plastik. Dodatkowo na jednej z nich ulokowano oczko kamery 5 Mpix. Ekran stanowi 66,6 proc. całej przedniej powierzchni. Nie jest to szczególnie wysoki wynik, ale jak mówiłem - nie mamy do czynienia ze sprzętem stawiającym na kompaktowość i wyjątkowy design.

Tył wykonano z gumowanego tworzywa, które jest bardzo przyjemne w dotyku i pozwala na pewniejszy chwyt dłonią. W jednym z narożników widać obiektyw aparatu 5 Mpix, który otoczono stylowym, metalowym pierścieniem. W centrum znalazł się natomiast logotyp Shield w kolorze srebrnym (wcześniej był czarny).

Układ elementów na krawędziach również niczym nowym nie zaskakuje. Zabrakło tutaj wspomnianego otworu na rysik, o czym już wspominałem. Na górze ulokowane zostały przyciski zasilania i regulacja głośności - cierpią one na bardzo niski i ledwie wyczuwalny skok. To wada, której najwyraźniej nie udało się producentowi wyeliminować. Tuż obok nich umieszczono slot na kartę MicroSD. Na dole znajdziemy dwa magnetyczne zaczepy dla etui pełniącego również funkcję podstawki, o którym za chwilę. Lewa strona to złącza minijack, MiniHDMI oraz MicroUSB, a także otwór głośnika. Analogiczny umieszczono na prawej krawędzi. Jest to konstrukcja typu bass-reflex, a więc każdy głośnik pracuje w komorze wentylowanej dodatkowym otworem

Tablet to najważniejszy lecz nie jedyny element potrzebny do zabawy. W sprzedaży osobno dostępne są również dedykowany gamepad oraz etui pełniące funkcję podstawki. Nvidia Shield Gamepad to kawał solidnego sprzętu. Jest duży i pod pewnymi względami przywodzi na myśl pierwsze pady do Xboksa. Niemniej jako posiadaczami dużych dłoni korzystało mi się z niego niesamowicie wygodnie. Producent naszpikował urządzenie technologią: wbudował płytkę dotykową oraz dotykowy pasek przewijania, dodał mikrofon, a także panel z przyciskami systemowymi Androida. Z powodzeniem możemy zatem za pomocą gamepada nawigować po systemie i aplikacjach. Z tabletem łączy się on za pośrednictwem WiFi, co gwarantuje brak opóźnień i niezawodną komunikację. Co bardzo istotne, mogą go również używać posiadacze komputerów z kartami GeForce. Wówczas jednak musimy skorzystać z kabelka. Za pad musimy zapłacić 249 złotych.

Jeśli chodzi o etui jest ono bardzo standardowe, aczkolwiek solidnie wykonane. Magnetyczne zaczepy dobrze trzymają się tabletu, a składana konstrukcja pozwala wygodnie ustawić urządzenie na stoliku i np. oglądać filmy lub grać przy użyciu pada. Sęk w tym, że nie jest to tanie akcesorium - kosztuje 129 złotych

Wyświetlacz i bateria

Nvidia Shield Tablet K1 został wyposażony w 8-calowy wyświetlacz IPS o rozdzielczości 1920 x 1200 px. Jest to bardzo przyzwoity ekran o szerokich kątach widzenia, niezłej jasności (390 nitów) oraz zadowalającym kontraście. Niemniej od tabletu gamingowego chciałoby się czegoś więcej - czegoś, co dają jedynie panele AMOLED. Szkoda, że Nvidia nie poszła w tym kierunku, bo rezultat mógłby być fantastyczny. A tak jest po prostu przyzwoicie.

Zastosowana litowo-jonowa bateria o pojemności 19,75 Wh. Przekłada się to na bardzo przyzwoity czas pracy. Przy automatycznej jasności i aktywnym WiFi możemy korzystać z sieci, serwisów społecznościowych i multimediów przez ok. 6-7 godzin. Jeżeli ograniczymy jasność do minimum i wyłączymy WiFi, czas ten może wzrosnąć do nawet 8-9 godzin. Czas ten oczywiście spada podczas grania - najbardziej wymagające tytuły oraz komunikacja bezprzewodowa z padem potrafią w 4-4,5 godziny opróżnić cały akumulator. Warto mieć to na uwadze.

Oprogramowanie, aplikacje i wydajność

Siłą tabletu Shield jest oprogramowanie. Teoretycznie otrzymujemy tutaj czystego, pozbawionego jakichkolwiek nakładek graficznych Androida 5.1.1 Lollipop. W praktyce jednak w systemie zaszyto kilka ciekawych funkcji. Warto tutaj wymienić m.in. natywną integrację z Twitchem, co pozwala w czasie rzeczywistym streamować przebieg rozgrywki. Rozwiązanie to jest wspierane sprzętowo, więc nie ucierpi na tym komfort zabawy. Poza tym tablet posiada tryb pełnoekranowy, w którym wyłączony jest pasek stanu oraz belka nawigacyjna (możemy je wysunąć ruchem palca zza krawędzi ekranu). Znajdziemy tutaj również rozbudowany panel kalibracji kolorów wyświetlacza oraz sekcję odpowiadającą za kontrolę zasilania. W tej ostatniej możemy zmienić tryb pracy procesora oraz zoptymalizować działanie wybranych aplikacji pod kątem oszczędności baterii. Jest nawet możliwość zaplanowania automatycznego wyłączania się tabletu po pewnym czasie bezczynności.

Nie zabrakło również ustawień dotyczących komunikacji bezprzewodowej z padem. Możemy dostosować zachowanie kontrolera, a także dokonywać jego kalibracji czy mapowania przycisków. Możliwości personalizacji jest relatywnie dużo. Całość mocno zintegrowano z systemem, więc np. po podłączeniu pada na pasku stanu zobaczymy ikonkę wskazującą na poziom jego naładowania.

Najważniejsza jest tutaj jednak aplikacja Shield Hub, w której znajdziemy listę proponowanych gier ze sklepu Google Play wraz z informacjami, czy wspierają obsługę kontrolerem, kanał z newsami, a także funkcje streamingu z serwerów Nvidii (usługa GeForce Now) oraz z komputera wyposażonego w kartę GeForce i podłączonego do tej samej sieci WiFi. Ten drugi mechanizm nie jest żadną rewolucją. Pierwszy natomiast był już kilkukrotnie opisywany na łamach Antyweba. Dlatego tutaj poświęcę mu nieco mniej miejsca, odsyłając do poprzednich publikacji.

GeForce Now to usługa streamingu gier z sieci. Pierwsze 3 miesiące otrzymujemy za darmo. Potem musimy zapłacić 10 euro za miesiąc. W zamian otrzymujemy dostęp do bazy kilkudziesięciu gier. Nie ma wśród nich jednak najnowszych produkcji - te możemy kupić w sklepie Nvidii osobno. Ceny są... europejskie. Warto jednak zaznaczyć, że wraz z grą kupioną w GeForce Now otrzymujemy też kod Steam, a więc możemy grać także na pececie. Szkoda jednak, że nie ma możliwości synchronizowania save'ów. Gry w GeForceNow działają z płynnością 60 kl/s. Część tytułów jest dostępna w rozdzielczości 720p, a część w 1080p. Warto przy tym zaznaczyć, że rozdzielczość zmienia się dynamicznie w zależności od szybkości naszego połączenia internetowego oraz routera. Producent zaleca tutaj sprzęt obsługujący pasmo 5 GHz oraz minimum łącze 10 Mb/s. Komfort zabawy w takich warunkach jest zadowalający. Nie uświadczyłem żadnych większych problemów - owszem, czasem widać drobne chrupnięcia i mikroprzycięcia, ale nie wpływają one niekorzystnie na rozgrywkę. Grać możemy na tablecie lub na dowolnym ekranie ze złączem HDMI.

Tutaj docieramy do kolejnej funkcji, czyli trybu konsoli. Po podłączeniu kabelka HDMI do tabletu zobaczymy okienko pozwalające nam wybrać sposób pracy. Możemy przełączyć się do trybu konsolowego, w którym ekran tabletu zostanie całkowicie wygaszony (aczkolwiek dalej reaguje na polecenia - ciekawe), a treści są wyświetlane na zewnętrznym, pozbawionym paska stanu oraz dolnej belki nawigacyjnej. Warto zauważyć, że w tym trybie jesteśmy automatycznie przenoszeni do aplikacji Shield Hub, z poziomu której możemy uruchamiać zarówno gry jak i aplikacje multimedialne zainstalowane na urządzeniu, a także korzystać z usługi GeForce Now. W trybie lustrzanym natomiast zewnętrzny ekran i tablet wyświetlają te same treści.

A co z wydajnością? Shield Tablet K1 pod tym względem również nie różni się niczym od swojego poprzednika. Jego sercem jest procesor Tegra K1 z czterema rdzeniami o taktowaniu 2,2 GHz wspierany przez oparty na architekturze Kepler GPU ze 192 rdzeniami. Do tego dodajcie 2 GB pamięci RAM oraz 16 GB pamięci wewnętrznej. Tej ostatniej mogłoby być więcej, bo w praktyce pozostaje nam niespełna 12 GB. Sytuację połowicznie ratuje slot na karty MicroSD.

Tablet działa bardzo płynnie i chyba nikogo to nie dziwi. Pazurki pokazuje jednak dopiero w grach, które działają bez zająknięcia. Trudno się dziwić, bo zastosowany SoC to jeden z najmocniejszych (a pod względem GPU najmocniejszy zaraz po nowszej Tegrze X1) układów na rynku. O to zatem nie musicie się obawiać. Dowodem niech będą chociażby wykresy z AnTuTu i 3DMarka.

Podsumowanie

Nvidia Shield K1 czaruje niską ceną, która, jak się chwilę później okazuje, jest okupiona wieloma kompromisami. Żeby w pełni wykorzystać możliwości tabletu, musimy wydać dodatkowe 380 złotych (249 za pada i 129 za podstawkę). Dopiero wtedy Shield K1 pokazuje to, co potrafi. Bez tych akcesoriów jest po prostu mocnym tabletem ze złączem HDMI i usługą streamingu gier. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby zastosować tutaj alternatywny pad kompatybilny z Androidem - nie będzie on tak dobry, ale da się grać. Wówczas całkowity koszt maleje.

Czy warto zatem wydać te 1230 złotych na cały zestaw? Jeżeli jesteśmy graczami, posiadamy na komputerze kartę GeForce i chcemy grać na telewizorze w 1080p i 60 kl/s - zdecydowanie tak. Shield K1 to świetny gadżet dla każdego pecetowca, który szuka mobilnego sprzętu do grania. Sprzętu, który na dobrą sprawę, doskonale sprawdzi się również jako konsola w domowym zaciszu. Pomijając te wszystkie gamingowe dodatki, jest to po prostu solidny, nieco grubawy i topornie wyglądający tablet o dużych możliwościach. Jeżeli zatem nie gramy, Shield K1 również może stać się dla nas bardzo ciekawą i atrakcyjną cenowo propozycją.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu