Czasy się zmieniają, a media w Internecie stają się coraz bardziej profesjonalne. Coraz częściej tworzenie treści w Internecie wiąże się z zarabianiem...
Czasy się zmieniają, a media w Internecie stają się coraz bardziej profesjonalne. Coraz częściej tworzenie treści w Internecie wiąże się z zarabianiem pieniędzy. Jednak czy Youtubem i innym mediami, powinny rządzić dokładnie te same zasady co mediami w realnym świecie?
To było do przewidzenia, że z czasem do tego dojdzie. Skończył się czasy, gdy Youtube kojarzył się półamatorskimi treściami wideo. Oczywiście tych w serwisie Google'a jest najwięcej, jednak coraz więcej osób decyduje się na profesjonalną karierę związaną z tym serwisem. Na skutego tego jakość wideo systematycznie się podnosi, ludzie profesjonalizują swoje działania do tego stopnia, że za parę lat, ciężko będzie odróżnić programy telewizyjne od tych generowanych na potrzeby Internetu. W wielu państwach zachodnich, bycie Youtuberem to poważna sprawa, oczywiście pod warunkiem, że masz ciekawy pomysł na siebie i wiesz jak zabrać się za tworzenie interesujących treści wideo. Najbardziej znani youtuberzy zarabiają miliony, zatem Ci mnie popularni muszą zarabiać setki tysięcy, a jeszcze inni tysiące dolarów. Fakt jest jednak faktem – prowadzenie kanału w serwisie Google'a można nazwać pełnoprawną pracą.
Skoro zaczęliśmy identyfikować youtuberów z normalną pracą, oznacza to, że coraz częściej będziemy robili odniesienia do zasad panujących w realnym świecie, co nieuchronnie wiąże się z przeniesieniem również mniej miłych aspektów życia, jak chociażby respektowanie różnych przepisów zawiłego prawa o czym może przekonać się Michelle Phan. Michelle prowadzi kanał dla kobiet poświęcony tematyce profesjonalnego makijażu, coś co dobrze znamy również z rodzimego Youtube'a. Jej kanał liczy niemal 7 mln subskrybetów, oczywistym jest zatem, że Michelle czerpie korzyści ze swojej działalności.
Firma Ultra Records postanowiła złożyć pozew wobec youtberki, która według wyliczeń spółki użyła niemal 50 utworów, jako tła muzycznego do swoich filmów. W zamian za naruszenie praw autorskich wytwórnia żąda odszkodowania. Niestety w tym wypadku zasady netykiety okazały się być niewystarczające. Michelle skrupulatnie umieszczała linki do utworów, które wykorzystywała. Sposobu linkowania od Michelle myślę, że mógłby nauczyć się niejeden twórca treści na Youtubie.
Niestety to nie wystarczyło. Niezależnie o tego, jaki wyrok zapadnie w tej sprawie, sytuacja wywołała kolejną dyskusję na temat praw autorskich we współczesnych internetowych mediach. Wiele osób podnosi argument, że prawa te są zdecydowanie przestarzałe i nijak nie przystają do współczesnych realiów. Fani stający w obronie Phan, podkreślają, że gdyby nie jej filmy, nigdy nie dowiedzieliby się o istnieniu konkretnych utworów.
Cała sytuacja jest o tyle ciekawe, że w dużej mierze może być przełomowym momentem dla treści na Youtubie. Oto firma będąca właścicielem praw autorskich, żąda 150 tys. dolarów zadośćuczynienia. Twórcom od dawna zwraca jest uwaga co do utworów, których bez zgody używają w swoich filmach. Nie wykluczam, że wraz z postępującą profesjonalizacją kanałów Youtube'a, coraz częściej zawierane będą umowy pozwalające na używanie konkretnych utworów. Prawdziwy dowód, jak profesjonalnym medium stała się platforma Google'a. Tylko co mają zrobić biedni początkujący Youtuberzy, których nie stać na kupno praw do muzyki? Zdecydowanie bycie vlogerem jeszcze kilka lat temu było znacznie łatwiejsze. Największą zaletą Youtube'a od zawsze był niski próg wejścia. Twórcą mógł być niemal każdy. Czy zatem w ten sposób Google nie zabija ducha na swoim portalu?
Grafika: Youtube
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu