Ciekawostki technologiczne

PowerRay, czyli dron do... łowienia ryb

Maciej Sikorski
PowerRay, czyli dron do... łowienia ryb
13

Wędkę trzymałem dwa razy w życiu i muszę napisać, że... ten sport mnie nie porwał. Jakoś nie dostrzegłem w tym zabawy, z wyciszeniem też był problem. Po prostu się wynudziłem. Z wędkarzy wyjątkowo nie będę żartował (chociaż dodam, że bardzo irytują mnie ci, którzy po sobie nie sprzątają), tym razem zamierzam przedstawić gadżet, z którego... oni mogą się pośmiać. Bo nie wierzę, że miłośnik moczenia kija, weteran tej rozrywki, zdecydowałby się na takie ułatwienie.

PowerRay to dron. Podwodny dron. Gadżety tego typu można już kupić, usłyszałem nawet, że istnieją maszyny pomagające w łowieniu i ta nie jest pierwszą na rynku. Skupię się jednak na urządzeniu od firmy PowerVision, bo robi wrażenie. Poznałem sprzęt przy okazji przeglądania doniesień z CES i muszę przyznać, że poziom absurdu na imprezach tego typu zaczyna być bardzo wysoki. Ludzie próbują na nowo wymyślić dosłownie wszystko, wszędzie pchają elektronikę i przekonują, że każdy gadżet musi być inteligentny. Albo przynajmniej sterowany z poziomu smartfona czy wyposazony w ekran/procesor/kamerę.

Idea jest taka, że wędkarz wpuszcza do wody drona i obserwuje albo... czeka. Sprzęt posiada sonar, więc poinformuje, gdzie są ryby (ponoć działa na odległość do 40 metrów). Urządzenie może się zanurzać na głębokość maksymalnie 30 m, a informacje przysyła na odległość 70 m. Wystarczy na smartfonie (obsługiwane są platformy Android oraz iOS) zainstalować specjalną aplikację. Maszyna może powiadomić, gdy pojawią się ryby, może też przekazać obraz na sprzęt mobilny (streaming 1080p, jakość nagrywania pod wodą to ponoć 4K). Najlepsze jest to, że PowerRay może się poruszać z przynętą na haczyku - użytkownikowi pozostaje pociągnąć, gdy dostanie powiadomienie na telefon.

Ponoć zapewniona jest obsługa gogli VR, można nawet sterować sprzętem poruszając głową, na której znajdują się takie okulary. Rozrywka z przytupem. Czas pracy drona na jednym ładowaniu wynosi ponoć maksymalnie 4h, wątpię, by udało się osiągnąć taki wynik przy intensywnym użytkowaniu. Przedsprzedaż PowerRay ma ruszyć za kilka tygodni, na razie nie wiadomo, ile firma zażyczy sobie za ów gadżet. Podejrzewam jednak, że tanio nie będzie - to jest zabawka przed duże "Z". Szczególnie, że może być używana i do poszukiwania podwodnych skarbów i do filmowania podwodnego świata. Akurat te możliwości przemawiają za urządzeniem.

Jestem ciekaw opinii wędkarzy, zwłaszcza tych zapalonych, którzy zdobytej przez lata praktyki wiedzy strzegą niczym oka w głowie. Oni testowali mnóstwo przynęt, uczyli się przeróżnych sztuczek, a teraz ktoś przychodzi i mówi, że wystarczy wrzucić maszynę do wody, reszta zrobi się sama. Najbardziej intryguje jednak to, ilu znajdzie się chętnych na taki produkt - może się okazać, że wędkarze-eksperymentatorzy ze zbędną gotówką postanowią zaszaleć. Tradycjonaliści pewnie nie będą zachwyceni, gdy w okolicy pojawi się taki gadżeciarz...


Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

DronCES2017