Musieliśmy dłużej czekać na nowy serial SkyShwotime w doborowej obsadzie, ale "Strefa gangsterów" nareszcie jest w Polsce.

"Strefa gangsterów" to produkcja, która z miejsca intryguje i wciąga w swój brutalny świat. Serial, początkowo planowany jako prequel "Raya Donovana", przeszedł wiele zmian tytułowych, by ostatecznie wylądować pod polskim szyldem "Strefa gangsterów". Mamy tu do czynienia z dziełem, które osadzone jest w samym sercu Londynu, a jego pierwszy sezon liczy sobie dziesięć odcinków.
Strefa gangsterów - recenzja serialu. Guy Ritchie, Tom Hardy i Pierce Brosnan
Za sterami tej gangsterskiej opowieści stanął duet znnaych twórców. Pomysłodawcą i scenarzystą jest Ronan Bennett, natomiast reżyserią dwóch pierwszych odcinków oraz produkcją wykonawczą zajął się nikt inny, jak sam Guy Ritchie. To nazwisko mówi samo za siebie – Ritchie to prawdziwy mistrz mrocznych i brutalnych historii z przestępczego półświatka, co w "Strefie gangsterów" jest wyraźnie odczuwalne.
Obsada "Strefy gangsterów" to prawdziwa plejada gwiazd, co niewątpliwie podnosi rangę całej produkcji. W rolach głównych zobaczymy Toma Hardy'ego jako Harry'ego Da Souzę, Pierce'a Brosnana w roli Conrada Harrigana oraz genialną Helen Mirren jako Maeve Harrigan. Do tego dochodzą świetni Paddy Considine (Kevin), Joanne Froggatt (Jan), Anson Boon (Eddie Harrigan) i Geoff Bell (Richie Stevenson). Ich wzajemna chemia na ekranie to jeden z silniejszych punktów serialu.
O czym opowiada Strefa gangsterów?
Fabuła koncentruje się wokół narastającego konfliktu między dwiema potężnymi rodzinami: Harriganów i Stevensonów. Iskrą zapalną jest incydent z udziałem Eddiego, wnuka Conrada Harrigana, i Tommy'ego, syna Richiego Stevensona. W obliczu nieuchronnie zbliżającej się wojny, Harry Da Souza, postać grana przez Toma Hardy'ego, staje przed niełatwym zadaniem. Musi on albo zażegnać ten krwawy spór, albo, jeśli konflikt eskaluje, zapewnić Harriganom bezpieczeństwo. To klasyczne kino gangsterskie w najlepszym wydaniu, gdzie lojalność, zdrada i walka o wpływy są na porządku dziennym - czyli wszystko to, co kojarzy nam się z tym światem.
Tom Hardy w roli Harry'ego Da Souzy to absolutny strzał w dziesiątkę. Znacie Hardy'ego z jego wcześniejszych, często "burkliwych" ról? Zapomnijcie! Tutaj aktor prezentuje się z jasnym, niezakłóconym głosem, a jego naturalność i autorytet nadają postaci i całemu serialowi mocnego charakteru. Harry to kompetentny i pewny siebie człowiek, który zawsze dotrzymuje słowa. Spokojna, ale stanowcza postawa sprawia, że to postać, z którą po prostu nie chcesz zadzierać.
To naprawdę jest serial Guy'a Ritchiego
Nie da się ukryć, że charakterystyczny styl Guya Ritchiego jest tu wyczuwalny od pierwszej minuty. Choć jest to mroczniejsza i bardziej poważna wersja jego gangsterskich opowieści niż, powiedzmy, "Dżentelmeni", to reżyseria w pierwszych dwóch odcinkach jest sprawna i dopracowana. Typowe dla Ritchiego miejsca, jak siłownie bokserskie czy kluby dżentelmenów, są przedstawione w sposób, który od razu kojarzy się z jego twórczością. To prawdziwa gratka dla jego fanów.
Cała obsada jest silna i charyzmatyczna. Wspominałem już o Hardy'm, ale Pierce Brosnan jako bezwzględny Conrad Harrigan jest niezwykle przekonujący, a Helen Mirren jako Maeve, prawdziwa głowa rodziny, wykazuje się mądrością i ogromnym wpływem. Ta obsada po prostu "gra", a ich umiejętności podnoszą jakość serialu o kilka poziomów. "Strefa gangsterów" szybko wprowadza widza w brutalny świat przestępczy. Serial ma angażującą dynamikę i ton, który jest zdecydowany i pilny. Pomimo swojej mroczności, posiada elementy czarnego humoru i nagłej przemocy, co dodaje mu pikanterii. Jestem pewien, że wielu widzów uzna go za zabawny, ekscytujący i trzymający w napięciu.
Mam jednak wrażenie, że serial wpada czasem w poczucie powtarzalności i braku głębi. Fabuła bywa zbyt znajoma, powielając schematy innych dramatów gangsterskich. Czasami zastanawiałem się, czy to coś więcej niż generyczny dramat mafijny z prestiżową otoczką. Brakuje tu trochę głębi psychologicznej - postacie często wydają się niezmienione od początku do końca, co jest sporym rozczarowaniem. Zdarzają się też problemy z rozwojem fabuły. W miarę rozwoju sezonu, wiele wątków fabularnych prowadzi donikąd, a postacie wydają się być zamienne. Tempo rozwoju fabuły bywa zbyt wolne, pozostawiając widzów w zawieszeniu.
Poza tym, chyba lepszym wyjściem byłoby pozostawienie oryginalnego tytułu, który miał pewną moc, intrygował, był niejednoznaczny. Polska wersja wyprana jest z jakichkolwiek emocji i mi osobiście kojarzy się z kolejną polską produkcją Patryka Vegi, a nie wysokobudżetowym projektem z Hardym i Brosnanem od Guy’a Ritchiego. Albo to tylko ja mam takie wrażenie…
Czy warto oglądać Strefę gangsterów?
"Strefie gangsterów" można zarzucić niekonsekwencję w narracji. Czasami ma się wrażenie, że serial sam nie wie, jaką historię chce opowiedzieć. Rezultat? Chaotyczna narracja, która przypomina zbiór scen z filmów gangsterskich, luźno ze sobą powiązanych. Dialogi są momentami powtarzalne i pełne zbędnych metafor, co sprawia, że rozmowy są przeciągnięte i mało efektywne. "Strefa gangsterów" to zdecydowanie serial z ogromnym potencjałem, oparty na solidnej obsadzie i charakterystycznym stylu Guya Ritchiego. Jest to produkcja angażująca, brutalna i pełna napięcia. Może trochę irytować powtarzalność fabuły czy problemy z narracją, ale jeśli lubicie mocne kino gangsterskie, dajcie szansę "Strefie gangsterów".
Pierwszy odcinek Strefy gangsterów możesz oglądać poniżej za darmo. Pozostałe będą dostępne na platformie i pojawiają się w poniedziałki na SkyShowtime.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu