Felietony

Pomieszali World of Tanks z Rocket League, ale zapomnieli doprawić. Recenzja Hardware: Rivals

Paweł Winiarski
Pomieszali World of Tanks z Rocket League, ale zapomnieli doprawić. Recenzja Hardware: Rivals
Reklama

Hardware: Rivals to kontynuacja wydanej w 2002 roku na PlayStation 2 gry Hardware: Online Arena. Nie miałem okazji w nią zagrać, ale beta Rivals delik...

Hardware: Rivals to kontynuacja wydanej w 2002 roku na PlayStation 2 gry Hardware: Online Arena. Nie miałem okazji w nią zagrać, ale beta Rivals delikatnie mnie zaciekawiła. Niestety pełna wersja wciąż nie jest produkcją kompletną. A szkoda.

Reklama

Jedź i strzelaj

Zasady zabawy w Hardware: Rivals są proste. Siadamy za sterami jednego z czterech pojazdów, zostajemy wypuszczeni w teren i mamy zniszczyć rywali. Przede wszystkim, bo jak w większości gier sieciowych, zaoferowano również inne niż klasyczny deathmatch tryby. Przejmowanie punktów, starcia drużynowe oraz czasowe wyzwania dodawane do gry przez twórców. Trochę mały jak na tytuł skupiający się tylko i wyłącznie na zabawie wieloosobowej, ale z drugiej strony taki zabieg sugeruje, że producenci będą starali się dodawać zawartość. Na to liczę, bo póki co jest tego zwyczajnie za mało.

Cztery pojazdy to tak naprawdę dwa jeepy i dwa czołgi. Różnice między szybszymi terenówkami są minimalne, podobnie jak między dwoma rodzajami czołgów. Strategię rozgrywki można więc streścić do - „w jeepie jeździj dużo i szybko, nie zdejmując palca ze spustu. Czołgiem natomiast stój i siej z armaty, bo pociski są naprawdę mocne”. W sumie nie trzeba wiedzieć nic więcej, bo i sama gra nie wymusza na graczu niczego więcej. Mało.

Na plus zaliczyć muszę natomiast dwie rzeczy. Różnorodność miejscówek daje o sobie znać, powtarzalności na mapach kompletnie brak. Fajnie prezentuje się również oprawa graficzna - ładna, kolorowa, trochę komiksowa. Dźwiękowo jest już niestety słabiutko.


Podczas całkiem zgrabnego samouczka byłem bardzo pozytywnie nastawiony do broni dodatkowych, których w grze jest kilka rodzajów. Podczas zabawy okazało się jednak, że ich skuteczność bywa dyskusyjna i często zamiast pomagać, przeszkadzają. Trudno polubić strzał, który oślepia strzelca, a jego użycie nie robi na przeciwniku wrażenia większego niż spotkanie z pociskiem czołgu. Dodatkowe bronie zbieramy na mapach i niestety nie można ich kolekcjonować, więc jeśli złapiecie już coś, czego szukaliście, omijajcie pozostałe znajdźki szerokim łukiem. Całkiem fajnie prezentują się specjalne bronie właściwe dla konkretnych map. Może to być atak powierzchniowy, który przeżyją tylko pojazdy ukryte w schronie albo zamrożenie okolicy. Niestety burzy to trochę balans rozgrywki.

Kartonowe pokraki

Niestety największym minusem (poza ograniczoną zawartością gry) jest model jazdy. Ani to finezja znana z Rocket League, ani ciężar z World of Tanks. Wspomniałem o tych grach już w tytule nie bez powodu. Jeśli chodzi o walkę czuję tu więcej Czołgów, z Rocket League kojarzy mi się natomiast model biznesowy gry. Szkoda tylko, że jeśli nie posiadacie Plusa, za grę będziecie musieli zapłacić aż 89 złotych. Może gdyby gra była o połowę tańsza, prawie 90 zł jest niestety nie do zaakceptowania. Szczególnie, że czuć tu f2p, czasem nawet za mocno.


Reklama

Zaskakują problemy z doborem przeciwników i kompanów. Często kończyłem mecz z niepełną drużyną, napotykałem też problemy ze skompletowaniem składu przed rozpoczęciem starcia. Wygląda to trochę tak, jakby nawet Plusowicze omijali Hardware: Rivals, a to nie wróży grze dobrze.

Werdykt

Hardware: Rivals nie jest padaką, choć jak sami widzicie, skupiłem się przede wszystkim na rzeczach, które nie dograły. Moja opinia na temat gry ewoluowała z każdym kolejnym kwadransem spędzonym za sterami pojazdów i niestety pikowała, zamiast się wznosić. Na początku byłem mile zaskoczony, później niezdecydowany, by ostatecznie się na Hardware: Rivals zawieść.

Reklama


Postawiłem tej produkcji poprzeczkę za wysoko, czy raczej zrobiło to za mnie świetne Rocket League, w które wciąż lubię czasem pograć. Do Hardware: Rivals wrócę, jeśli twórcy trochę ten tytuł urozmaicą, może ulepszą model jazdy. Bo to nie jest zła gra, po prostu ktoś zapomniał jej dopracować i trochę pociął, by potem pokazać, że tytuł żyje i twórca się nim interesuje. Jeśli macie Plusa, sprawdźcie - nic Was to nie kosztuje. Jeśli jednak planowaliście zakup - poczekajcie na promocję i dowiedzcie się, czy ktoś w to jeszcze gra. Mam bowiem wrażenie, że Hardware: Rivals jest tytułem, który pożyje na PlayStation 4 tylko kilka tygodni i w marcu nikt już nie będzie o nim pamiętał.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama