Felietony

Polski Wolfenstein? Laserowy skaning odkrywa nazistowskie tajemnice.

Marcin M. Drews
Polski Wolfenstein? Laserowy skaning odkrywa nazistowskie tajemnice.
Reklama

To nie zapowiedź nowego Wolfensteina, choć historia ta mogłaby być (i może powinna) inspiracją dla twórców gier. Rzecz o jednej z największych polskic...

To nie zapowiedź nowego Wolfensteina, choć historia ta mogłaby być (i może powinna) inspiracją dla twórców gier. Rzecz o jednej z największych polskich tajemnic minionego wieku. Spiskowe teorie dziejów mówią o podziemnych fabrykach eksperymentalnej broni czy sekretnych magazynach skarbów i dzieł sztuki. Prawdy nie poznaliśmy do dziś, ale przy jej odkrywaniu wykorzystano w minionym roku najnowszą technologię skaningu laserowego, która kojarzyć się może z... tworzeniem lokacji do gier FPP!

Reklama

Tajemniczy Olbrzym - Wolfenstein w Polsce?

Kompleks Riese (Olbrzym) to prawdopodobnie największe podziemne przedsięwzięcie budowlane hitlerowskich Niemiec. Jednocześnie najbardziej tajemnicze. Kilometry podziemnych sztolni drążone były przez blisko 30 tysięcy więźniów. Wielu z tych, którzy nie zginęli z wycieńczenia, zostało zamordowanych, by zatrzeć wszelkie ślady. Do dziś niewiele wiemy, a oficjalne dokumenty niemieckie, radzieckie i te należące do Polski Ludowej nie mówią nic.


Odległości w metrach między kompleksami wchodzącymi w skład Riese

Najbardziej popularne okazały się natomiast dwie teorie. Jedna mówi o tym, iż w Górach Sowich budowano podziemną kwaterę Hitlera. Są jednak historycy, którzy twierdzą, iż koncepcja ta była efektem przecieku kontrolowanego ze strony nazistowskiej propagandy, mającego wprowadzić w błąd aliantów. Druga teoria wskazuje na bliskość złóż uranu i sugeruje, że w kompleksie Riese miały być prowadzone badania nad bronią nuklearną. Cokolwiek działo się pod ziemią, jedno jest pewne - wojska niemieckie, uciekając przez ofensywą Rosjan, zadbały o to, by nie przeżył żaden świadek, a podziemia stały się niedostępne dla nieprzyjaciela.

W skład projektu Riese wchodzi sześć kompleksów: Gontowa, Jugowice, Osówka, Rzeczka, Soboń i Włodarz, a także słynny Książ. Wszystkie wyposażone były w drogi umożliwiające przejazd ciężarówkami, a także linie wąskotorowe, energetyczne, telekomunikacyjne, wodociągowe i kanalizacyjne. Do dziś badaczom znanych jest około 30 wejść do podziemnych obiektów, a powierzchnię zbadanych wyrobisk szacuje się na przeszło 25 tysięcy metrów kwadratowych. Każde nowe odkrycie powiększa tylko liczbę pytań - tym bardziej, że istnieją doniesienia dotyczące związków Olbrzyma z pracami nad nazistowską Wunderwaffe.

W styczniu zeszłego roku udało sie odkryć kolejną sztolnię należącą do kompleksu Soboń. To największe odkrycie od ostatnich 60 lat, a jednocześnie prawdopodobnie zaledwie mały krok w stronę wyjaśnienia tajemnicy nazistowskiego Olbrzyma.

Laserem po dziurze

Sztolnia nie jest na dziś miejscem na tyle bezpiecznym, by mogli tam wejść turyści. Jej przystosowanie i zabezpieczenie wymaga niemałych nakładów. Zdecydowano się natomiast sięgnąć po metodę laserowego skaningu, który pozwolił otrzymać obraz w pełnym 3D - zaawansowane połączenie grafiki komputerowej ze szczegółową fotografią. Jak wygląda efekt, możecie się przekonać sami - oto materiał wykonany firmę WROGEO, która wykonała skaning pro publico bono:

Skaning laserowy - sztolnia Soboń 3

Reklama

Skaning laserowy umożliwia zdalny pomiar setki tysięcy punktów na sekundę z milimetrową precyzją. Każdy z punktów posiada nie tylko swoje współrzędne X, Y, Z, ale również parametr intensywności odbitego sygnału czy też kolor. Operowanie na "chmurze punktów" to zarówno realistyczne wizualizacje, precyzyjne pomiary w przeniesionej w wirtualną rzeczywistość przestrzeni oraz podstawa do zaawansowanego modelowania przestrzennego i inżynierii odwrotnej.

Skaning laserowy stanowi idealne uzupełnienie metody fotogrametrycznej (wykonywanie pomiarów na podstawie zarejestrowanych obrazów). Połączenie obu tych metod pozbawia każdą z nich ich istotnych wad. Daje to możliwość niezwykle wiernego przeniesienia otaczającej nas rzeczywistości na monitory komputerów.

Reklama

Skaner wykorzystywany przez firmę WROGEO to instrument średniego zasięgu skanujący z prędkością 976 tysięcy punktów na sekundę. Zasięg 120 m to udany kompromis pomiędzy maksymalną odległością podlegającą skanowaniu a milimetrową dokładnością położenia punktów. Tym samym za jego pomocą z powodzeniem można realizować zadania z zakresu inwentaryzacji architektoniczno-budowlanych, inwentaryzacji stanowisk archeologicznych, prac konserwatorskich, inwentaryzacji skomplikowanych obiektów przemysłowych i inżynierskich, pomiarów objętości składowisk, monitoringu przemieszczeń i odkształceń czy też inwentaryzacji postępów eksploatacyjnych w odkrywkowych zakładach górniczych i kamieniołomach.

Góra Gontowa - tajemnica Sztolni nr 3

Według zeznań nieżyjącego już świadka Bogdana Grabowskiego niejaki Moschner, niemiecki lub austriacki inżynier pracujący przy budowie kompleksu Gontowa znanego też jako Sokolec widział konwój ciężarówek, które miały przybyć prosto z Berlina. Wyładowano z nich mnóstwo zamkniętych, drewnianych skrzyń, umieszczono je w odnodze jednej ze sztolni, do której wejście zaraz potem... wysadzono. Sprawę bada do dziś ekipa skupiona wokół miesięcznika "Odkrywca".

Publikujący tam Łukasz Orlicki napisał:

Według naszych ustaleń, publikowanych w poprzednich odsłonach cyklu artykułów o Gontowej, sztolnia wskazana przez Moschnera to sztolnia nr 3, a historia Grabowskiego jest jeszcze bardziej sensacyjna. (źródło)

Obecnie znamy cztery wejścia do kompleksu Gontowa - dwa prowadzą do zbadanych i skatalogowanych korytarzy (sztolnie nr 1 i 2) i obecnie zabezpieczone są kratami uniemożliwiającymi wejście osobom postronnym. Dwa kolejne korytarze zostały odcięte zawałami powstałymi najpewniej na skutek odpalenia ładunków wybuchowych. Do sztolni nr 4 udało się dostac w latach 90 - zastano tam jedynie 100-metrowy chodnik, tory, wentylację i wagonik, który służył do przewożenia podkładów. Wejście uległo jednak zawaleniu i obiekt jest niedostępny.

Reklama

Największą tajemnicę stanowiła natomiast sztolnia nr 3 - ta, w której miałyby się znajdować tajemnicze skrzynie. Tuż po wojnie była ona dostępna i próbowano bezskutecznie dostać się do zawalonej odnogi, w której miał spoczywać ładunek z ciężarówek. Pod koniec 1945 roku lub na początku 1946 ktoś jednak wysadził wejście do samej sztolni.

Dopiero w 2008 roku podjęto prace mające na celu wyjaśnienie tajemnicy. Roboty ziemne wykonał właściciel terenu - firma budowlana Margo będąca w posiadaniu leżącego u stóp wzgórza centrum rekreacyjno-konferencyjnego. W pracach towarzyszyła ekipa "Odkrywcy".

Choć udało się w końcu dokopać do sztolni, jej zagadka pozostała nierozwiązana, bowiem wciąż istnieje tam aż sześć zawałów blokujących drogę do odnóg korytarza. W marcu 2013 roku do podziemi wkroczyła wspomniana już firma WROGEO, która ponownie zdecydowała się nieodpłatnie przeprowadzić badania. Sztolnia nr 3 wraz z otaczającym ją terenem została zeskanowana laserowo.


Metoda ta pozwoliła odkryć między innymi fakt, iż prawa odnoga sztolni zablokowana została kilkunastometrowym zawałem, który źle rokuje w kwestii przyszłych odkryć. Dlaczego? Podziemne prace nad usuwaniem skał są bardzo niebezpieczne i kosztowne.

Co dalej? Z pewnością dowiemy się niebawem. Możliwe, że tajemnicze skrzynie wciąż czekają na odkrycie. Tymczasem zagadka kompleksu Riese zdaje się przerastać fikcję z gier komputerowych. Być może laserowe skany, dotychczasowe odkrycia i strzępki wiedzy na temat tajemniczych eksperymentów mogłyby stać się kanwą nowej, znakomitej gry? Bardzo bym tego chciał. Niestety, dotychczasowe rodzime produkcje wskazują, że twórcy cierpią na kompleks polskości i wolą szukać klimatów w amerykańskich miastach czy na egzotycznych wyspach. A przecież nawet Ukraińcy potrafili zrobić interes na swoim Czernobylu i osadzić w nim stalkerów i słynną "zonę" braci Strugackich. Tymczasem wielkich, tajemniczych podziemi w polskich górach wciąż nikt nie potrafi wykorzystać w ujęciu popkulturowym. A szkoda...

Źródła:

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama