Felietony

Cyfrowe wykluczenie – czym jest i kto kogo wyklucza?

Marcin M. Drews

Dziennikarz, pisarz, nauczyciel akademicki, specja...

Reklama

Czy cyberkultura jest źródłem wykluczenia? - zapytał Pierre Levy, francuski socjolog, teoretyk kultury, badacz wpływu internetu i mediów, człowiek, kt...

Czy cyberkultura jest źródłem wykluczenia? - zapytał Pierre Levy, francuski socjolog, teoretyk kultury, badacz wpływu internetu i mediów, człowiek, który już w 1990 roku przewidział powstanie Wikipedii. Autor sam odpowiedział na postawione przez siebie pytanie, ale nim poznamy jego odpowiedź, warto zapytać, czym dziś w praktyce jest cyfrowe wykluczenie...

Reklama

Spotykamy się z nim na każdym kroku. Ba, sami wręcz wykluczamy innych - często ordynarnie i bezmyślnie. Kiedy swego czasu pisałem o online'owej metodzie blokowania niezidentyfikowanych i niechcianych numerów w Play, jeden z moich znajomych obrzucił mnie łajnem, twierdząc, że tekst jest głupi, a kto z tej metody korzysta, jest idiotą, bo przecież gdy się ma iPhone'a, to wystarczy opcję taką ustawić w telefonie.

Oto, drodzy Państwo, przykład samozadowolonego głupca dokonującego sądu nad ludźmi, których może nie stać na sprzęt od Apple'a, którzy może wciąż mają telefony z Symbianem lub po prostu są w takim wieku, że instalowanie stosownych aplikacji mobilnych to dla nich czarna magia.

A teraz pomyślcie i przyznajcie się przed sobą - czyż nie jest tak, że każdy z nas w życiu popełnił podobny grzeszek, wykluczając z kadry tych, którzy mieli słabszy procesor, gorszą kartę graficzną, wolniejsze łącze internetowe etc.? Oczywiście upraszczam, ale chodzi mi tu o wskazanie pewnej tendencji, a nie o publikację elaboratu.

Nawet jeśli zakrawa to na przesadę, jako posiadacz Windows Pnone'a sam czuję się wykluczany przez iPhone'owców czy Androidowców i dane mi było usłyszeć już wiele niewybrednych żartów. Sam z kolei, próbując służbowo szkolić w zakresie podstawowej obsługi komputera pewną wiekową panią kadrową, bliski byłem wyjścia ze skóry i dziś wstyd mi na samo wspomnienie...

Nie zapominajmy też o osobach niepełnosprawnych, dla których klawiatura nowoczesnego telefonu, pad od konsoli czy interfejs strony internetowej mogą być barierami nie do przejścia. Lubimy o nich nie pamiętać, bowiem w Polsce istnieje cicha, wiekowa tradycja odrzucania osób upośledzonych, choć to akurat temat na osobną dyskusję.

Tymczasem cyfrowe wykluczenie jest faktem, co do tego nie ma wątpliwości.

Często uważa się, że rozwój cyberkultury mógłby się stać dodatkowym czynnikiem nierówności i wykluczenia zarówno klas w ramach danego społeczeństwa, jak i biednych narodów w społeczności międzynarodowej. Jest to zagrożenie realne. Dostęp do cyberkultury wymaga infrastruktury umożliwiającej komunikację. Jest on kosztowny dla regionów rozwijających się. Ponadto opanowanie umiejętności niezbędnych przy montażu i utrzymaniu ośrodków-serwerów wymaga znacznych inwestycji. Załóżmy jednak, że dysponuje się dostępem do sieci i sprzętem koniecznym do konsultowania, wytwarzania i przechowywania informacji numerycznych. Należy jeszcze pokonać przeszkody "ludzkie". Są nimi instytucjonalne, polityczne i kulturowe sprzeciwy wobec interaktywnego komunikowania się wspólnot ponad wszelkiego rodzaju granicami, a także poczucie braku kompetencji i kwalifikacji w obliczu nowych technologii. (źródło)

Reklama

Czy to zjawisko negatywne? Samo wykluczenie w pewnym sensie tak. Jednak, idąc za Levym, trzeba otwarcie powiedzieć, że każdy postęp w komunikacji niezmiennie prowadzi do wykluczenia. Kiedy ludzie żyli w jaskiniach, zanim jeszcze wynaleźli pismo, nie było na świecie analfabetów. Dlaczego? Bo nie było alfabetu. Kiedy wymyślono i wprowadzono pierwsze znaki, okazało się, że nie każdy jest w stanie je opanować. Ale czy w związku z tym miano zatrzymać postęp?

Fakt, iż istnieją analfabeci lub ludzie pozbawieni telefonu, nie doprowadził do potępienia pisma i telekomunikacji. Przeciwnie, przyczynił się do rozwoju szkolnictwa podstawowego i rozbudowy sieci telefonicznych. To samo powinno stać się z cyberprzestrzenią. Ogólnie ujmując, każda uniwersalność rodzi wykluczonych. Nawet "totalizując" w swych formach tradycyjnych, uniwersalizm nigdy wszystkiego nie obejmuje. Uniwersalna religia ma swych niewiernych i heretyków, nauka ma skłonność do dyskwalifikowania innych form wiedzy lub tego, co nazywa irracjonalnością. (źródło)

Reklama

Nie znaczy to jednak, że winniśmy się na akt wykluczenia zgadzać czy też sami, jako jednostki bardziej świadome, wykluczać innych. Wprost przeciwnie, biorąc pod uwagę postoświeceniowe ideały cyberkultury, winniśmy dzielić się wiedzą, wspomagać zagrożonych wykluczeniem i dążyć do równości społecznej.

(...) cyberkultura może być traktowana jako prawowita (choć odległa) spadkobierczyni progresywnej filozofii XVIII w. Nadaje ona rangę udziałowi we wspólnotach nastawionych na dyskusję i argumentację. Wywodzi się w prostej linii z moralności egalitarnej, zachęca do pewnej istotnej wzajemności w kontaktach międzyludzkich. (źródło)

Stąd też potrzeba i zarazem obowiązek walki z wykluczeniem (zaznaczam - nie z cyberkulturą, nie z postępem, lecz z samym wykluczeniem) poprzez nie tylko podnoszenie poziomu tolerancji wobec osób, które nie nadążają za postępem, ale i przez tak zwane włączanie cyfrowe i społeczne, czyli - odnosząc się do poprzedniego stwierdzenia - pomoc w nadążaniu za postępem.

W tę stronę ruszył właśnie Uniwersytet Śląski w Katowicach, który uruchomił nowy kierunek: "Włączenie cyfrowe i społeczne: strony internetowe, audiodeskrypcja, multimedia". To podyplomowe, trwające dwa semestry studia skierowane do osób, które zawodowo stykają się z wykluczonymi.

Studia adresowane są przede wszystkim do pracowników podmiotów realizujących zadania publiczne: pracowników placówek oświatowych, urzędów, instytucji kultury i sztuki, informatyków, studentów wszystkich wydziałów oraz przedstawicieli świata biznesu. W ramach studiów słuchacze nabędą kompendium wiedzy m.in. z zakresu tworzenia stron internetowych, audiodeskrypcji (m.in. w produkcji audiowizualnej oraz sztukach plastycznych), napisów dla niesłyszących, projektowania uniwersalnego i multimediów. Absolwenci nowego kierunku studiów podyplomowych nabędą niezbędne kompetencje i uzyskają kwalifikacje audiodeskryptora oraz audytora stron www. (źródło)

Reklama

W czasie studiów brane będą między innymi pod uwagę WCAG (Web Content Accessibility Guidelines) - wytyczne dotyczące dostępności treści internetowych.

Nowy kierunek studiów pozwoli na wypracowanie nowych strategii i umiejętności niezbędnych do praktycznego zastosowania audiodeskrypcji w różnych obszarach działalności, nowych praktyk w obrębie tworzenia dobrych stron internetowych zgodnych ze standardami WCAG oraz zwiększeniem dostępności do materiałów multimedialnych. Słuchacze będą mieli możliwość nabycia i rozwinięcia wiedzy w szczególnie w obszarach, dziedzinach i dyscyplinach naukowych szczególnie w obrębie nauk humanistycznych (m.in. językoznawstwo, kulturoznawstwo, nauka o sztuce), nauk społecznych (m.in. nauka o bezpieczeństwie, nauka o poznaniu i komunikacji społecznej (tyflopedagogika, surdopedagogika, socjologia, psychologia), nauk ścisłych (medycyna), w dziedzinie sztuki dzieł filmowych, muzycznych, plastycznych (szczególnie sztuka projektowania) oraz w obszarze nauk technicznych (m.in. architektura i urbanistyka, informatyka, telekomunikacja). Powyższe dziedziny są niezbędne w zrozumieniu zagadnień i problemów, jakie powstają w związku z dostępnością społeczną i cyfrową. (źródło)

Brzmi dobrze i zamierzam projektowi kibicować, choć trzeba pamiętać, że różnica między teorią i praktyką może być dość znaczna. Kierunek dla twórców gier uruchomiony na tej samej uczelni też wyglądał znakomicie na papierze, jednak praktycznych efektów nie widać do dziś... Ale to również temat na osobny artykuł. Tymczasem nie wolno zapominać, że kwestia walki z wykluczeniem i cyfrowego włączania nie może li tylko skupiać się na aspektach technologicznych. Wspomina o tym sam Levy:

Z pewnością należy wykorzystać wszystkie sposoby, by zwiększyć dostępność i zmniejszyć koszty przyłączenia. Ale kwestia "dostępu dla wszystkich" nie może być sprowadzana do poruszanych zwykle kwestii technologicznych i finansowych, nie wystarczy znaleźć się przed ekranem, dysponując wszystkimi dostępnymi interfejsami, aby pokonać poczucie niższości. Trzeba być przede wszystkim zdolnym do aktywnego uczestniczenia w procesach opartych na grupowej inteligencji, będących główną zdobyczą cyberprzestrzeni. Nowe narzędzia powinny przede wszystkim dowartościować kulturę, kompetencję, zasoby i miejscowe projekty oraz ułatwić ludziom uczestniczenie w zgrupowaniach wzajemnej pomocy, w opartych na współdziałaniu grupach szkoleniowych itp. (źródło)

Proponuję, by jednym z naszych wspólnych noworocznych postanowień była próba przełamania się wobec osób, które mniej lub bardziej świadomie wykluczamy. Więcej cierpliwości dla mniej ogarniętych, mniej odszczekiwań typu "sprawdź se w guglu", większa świadomość, że nie wszystkich stać na sprzęt, który mamy w naszych domach, a sąsiad za ścianą, który cierpi na stwardnienie rozsiane, nie pogra z nami w Battlefielda, co nie znaczy, że jest od nas gorszy...

Szczęśliwego Nowego Roku!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama