Felietony

Polski startup po przejściach, czyli test nowego Loktera

Wojciech Usarzewicz
Polski startup po przejściach, czyli test nowego Loktera
7

Ostatnimi czasy dość krytycznie wypowiadałem się na temat nowego Loktera, a także wdałem się w nieco cięższą dyskusję z przyszłym (ówcześnie) pracodawcą. Ale ponieważ czasem mnie ponosi choć nie zwykłem krytykować “na pusto”, to jest bez konkretnych argumentów, postanowiłem przetestować nowego Lokte...

Ostatnimi czasy dość krytycznie wypowiadałem się na temat nowego Loktera, a także wdałem się w nieco cięższą dyskusję z przyszłym (ówcześnie) pracodawcą. Ale ponieważ czasem mnie ponosi choć nie zwykłem krytykować “na pusto”, to jest bez konkretnych argumentów, postanowiłem przetestować nowego Loktera. W sumie jest bardzo dobrze. Nie perfekcyjnie, ale dobrze, a to już o czymś świadczy.

Wpierw trzeba się zarejestrować. A potem od razu mogę poszukać znajomych w serwisie dzięki możliwości przeszukiwania kontaktów na Gmailu i Facebooku. A przynajmniej teoretycznie jest to możliwe, bowiem z Facebooka zrezygnowałem przy szukaniu znajomych. Pobieranie wszystkich możliwych informacji z mojego konta, oraz bezproblemowe publikowanie informacji Lokterowych na Facebooku trochę mi się nie widzi, więc nie udzielam zgody na dostęp. A potem do Gmaila - i tutaj niespodzianka:

Lokter chyba czegoś nie dopilnował. No cóż, znajomych sobie odpuszczam i przechodzę dalej. A tam, opcja wyboru sposobu przeglądania serwisu - tak to przynajmniej odbieram. Teoretycznie chodzi o to, by sobie pobrać aplikację na telefon, albo zdecydować się na przeglądarkę... Teoretycznie, bo choć ikonki są, nazwy też są, to niczego tak naprawdę nie klikniemy - toteż za bardzo nie wiem, po co pojawiły się te ikony na ekranie rejestracji. Ot, dodatkowe obrazki bez konkretnego zastosowania. No chyba, że jako informacja o możliwości zaopatrzenia się w aplikacje na smartphone'a.

Klikam co trzeba i rejestracja dobiega końca. Pierwsze, co się rzuca w oczy, to całkiem przyjemny interfejs użytkownika: wygodny, płynny, a do tego z przyjemną kolorystyką. I tak skanując główny ekran, na którym będziemy się bawić, natrafiam w końcu na “moją geolokalizację”, czyli adres. To ta mała rozmazana plamka pod logo na obrazku poniżej. Trochę mnie przeraża dokładność tegoż adresu wyświetlanego po zalogowaniu. Choć poprawny to on nie jest (pomylił się o jakieś 50 metrów), to jednak człowiek udowadnia sobie, że namierzyć go można bardzo łatwo. A to tylko zwykły serwis geolokalizacyjny.

Co widzimy na obrazku powyżej to główna mapa oraz po lewej - misje, które możemy wykonywać w zamian za nagrody.

A dlaczego? Otóż nowy Lokter to taka gra geolokalizacyjna. Chodzi o to, by ludzie odwiedzali różne lokacje osobiście, w zamian dostają punkty i uczestniczą w misjach. A za ukończone misje są nagrody. Na przykład wlepki do profilu. Albo coś bardziej namacalnego. Podobno odwiedzając biuro Loktera w Warszawie, można dostać kubek. Zastanawiałem się przez moment nad pewną sprawą: skoro czekiny można zrobić z przeglądarki, to co stoi na przeszkodzie, by ukończyć wszystkie misje, jednocześnie nie ruszając się z domu? Otóż, twórcy pomyśleli też o tym, dlatego czekiny zaliczające się do misji można zrobić jedynie za pomocą urządzenia mobilnego... A nawet z laptopa, pod warunkiem, że znajdujemy się w określonej odległości od naszego celu.

Pierwsze minusy

I tutaj odnajduję kilka rzeczy, których muszę się czepić. Po pierwsze, informacja o tym, że czekin można zrobić tylko w określonej odległości od miejsca docelowego, nie wyświetla się po kliknięciu “czekin”. Jest dostępna jedynie w treści dokumentacji pomocy. Hmm, mały minus, ale jednak gryzie. A ja lubię być leniwym użytkownikiem.

Ale testuję dalej. Plus muszę dać, ponieważ baza danych z pierwszej wersji Loktera nie została zmarnowana, tylko przeniesiona do nowej wersji. A poznaję po opisie miejsca, które sobie rok temu dodałem. I tak zerkając na sporą bazę miejsc w tej “grze geolokalizacyjnej”, natrafiam w końcu na opcję meldunku. Czyli wspomnianego “czekinu”. Co najmniej dziwnie to brzmi, no ale dobra.

Kolejna sprawa jest taka, iż nowy Lokter nie posiada wersji mobilnej strony. A przynajmniej ja jej nie odnalazłem. Tym sposobem, w terenie można korzystać jedynie z urządzenia mobilnego od Appla, albo z takiego ze systemem Android, albo z (jeśli dobrze rozumiem), z laptopa również. Niestety, tutaj moje testy się skończyły, bo ani iPhone ani Androida nie posiadam, a moje Wifi od miesiąca nie okazuje oznak życia. Nie, żebym się czepiał mojego Linuxa, oczywiście...

Eksploruję dalej i wciąż zachwycam się interfejsem. Nowe lokacje dodaje się łatwo, zdjątka wgrywa się przyjemnie, a notatki szybko lądują na stronie danego miejsca. Innymi słowy, jak rok temu było dobrze, tak teraz również jest dobrze. Wygodnie działa też mapa - płynna, szybka, a przy różnym stopniu zoomu, po lewej na pasku pokazuje nam się konkretna liczba misji do wykonania w zasięgu wyświetlania mapy. Przyjemne, ot co.

Problem też pojawia się na ekranie lokacji, gdy mamy po lewej stronie misje, to po ich kliknięciu rozwija się opis tejże misji i trochę danych. Ale nie można nigdzie kliknąć, a tym bardziej dowiedzieć się z tego... wysuwaka, na czym polega uczestnictwo w misji. Trzeba najpierw przejść na mapę, zlokalizować na planie miasta misję i dopiero wtedy, z paska po lewej, możemy się czegoś o niej dowiedzieć. Trochę skomplikowane jak dla mnie.

A tak oto wygląda ekran lokacji:

I znowu trafiam na spory minus. Pytanie brzmi: “Jak zostać właścicielem miejsca?” - a odpowiedź “Pracujemy nad tym. Już wkrótce będzie to możliwe.” Taką odpowiedź uzyskujemy po zapoznaniu się z dokumentacją pomocy. Sprawdzam i faktycznie, przycisk zostawania właścicielem, nie działa. Więc jeśli jesteśmy właścicielem jakiegoś miejsca i chcemy wykorzystać Loktera do promocji to możemy o tym zapomnieć póki co. Czyli problem praktycznie ten sam, co rok temu. A to wzbudza moje dalsze podejrzenia. Mianowicie, jak dodać misję? Szybko napisałem do ekipy Loktera. Łukasz Łuczak równie szybko odpisał:

“Misje w tym momencie dodajemy tylko my. W planach jest opcja definiowania niektórych rodzajów misji przez właścicieli miejsc.”

No, panowie. Już było tak dobrze, a tu taka wpadka. A teraz dlaczego wpadka? Otóż, z własnej perspektywy, chętnie bym wykorzystał nowego Loktera do zorganizowania małej gry terenowej z nagrodami. Niestety, nie mogę, bo jestem dzieckiem Web 2.0 i lubię automatyzację, nie zaś pośrednictwo twórców. I obawiam się, że wielu właścicieli miejsc, czy potencjalnych aktywnych “sponsorów” serwisu zrezygnuje na starcie, nie mogąc właśnie definiować własnych misji. No chyba, że definiowanie niektórych misji, które Lokter ma w planach, zostanie uruchomione na dniach. W przeciwnym wypadku, to trochę falstart jest.

Rok temu było podobnie - wtedy wszystkie promocje i bonusy dla użytkowników musiały najpierw przejść przez ekipę twórców Loktera. A przynajmniej tak było na początku. A gdyby była automatyzacja, to chętniej by właściciele korzystali z serwisu. Odnoszę wrażenie, że twórcy Loktera próbują wejść do tej samej rzeki, która okazała się niekoniecznie świeżą. I tak oto można znowu zobaczyć to błędne koło: ludziom się nie chce, bo nie ma misji, a misji nie ma, bo niemożna ich dodawać, więc nie ma użytkowników, toteż właściciele nie widzą możliwości promocji w serwisie. Uff...

A jednak jest dobrze

Czas na ostateczny werdykt, jednakże. Kurcze, podoba mi się! Mimo kwestii misji, krytyczny jestem nadal. Bowiem rok temu również mi się strasznie podobało, a jednak Lokter szansy swej nie wykorzystał. Czy teraz da radę? Jeśli wykorzysta szansę, jaką daje mu funkcja gry geolokalizacyjnej, to tak. Jednakże warunek w moich oczach jest jeden - otworzyć się na możliwość łatwego definiowania nowych misji, bez konieczności pośrednictwa zespołu Loktera. Wtedy, jako gra terenowa z nagrodami, Lokter może się faktycznie sprawdzić. I tylko wtedy przestanie być narzędziem tylko dla geeków, a stanie się ciekawą zabawą dla mainstreamu.

W myśl zasady, ludzie lubą gry, ludzie lubią też nagrody. Jeśli Lokter się faktycznie na te rzeczy bardziej otworzy, to restart może być bardzo udany. A jeśli dalej będą zamknięci, to przysięgam - za rok o Lokterze 3 już pozytywnie nie napiszę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

geolokalizacjalokter