Nowa era podboju kosmosu oznacza w najbliższym czasie powrót człowieka na Księżyc, wzmocnienie naszej obecności na orbitach, a następnie wyprawę na Marsa. W kosmos wybiorą się nie tylko agencje, ale i zamierzające zarabiać tam firmy. Artemis Accords miałby to prawnie uregulować.
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) podpisała w imieniu naszego kraju porozumienie o współpracy kosmicznej Artemis Accords. Ceremonia odbyła się podczas 72. Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego (IAC) w Dubaju. Podpisy na dokumentach złożyli prof. Grzegorz Wrochna, prezes POLSY, oraz Pam Melroy, zastępczyni administratora NASA.
Tym samym nasz kraj stał się trzynastym krajem, który zdecydował się na tego typu współpracę z amerykańską agencją. Już wcześniej dokument podpisały następujące kraje: Australia, Brazylia, Kanada, Włochy, Japonia, Luksemburg, Nowa Zelandia, Korea Południowa, Ukraina, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wielka Brytania i oczywiście same Stany Zjednoczone.
Jak widzicie, na liście nie ma dwu bardzo ważnych kosmicznych graczy, Rosji i Chin. Do tego problemu jeszcze wrócimy, ale najpierw wyjaśnijmy, czym w ogóle jest to porozumienie.
Stare prawo, nowe wyzwania
Ludzka działalność w kosmosie prawnie opiera się głównie o pochodzący z 1967 r. „Traktat o przestrzeni kosmicznej”, uzupełniony kilkoma innymi porozumieniami międzypaństwowymi. Przepisy tam zawarte dotyczą głównie sfery państwowej i wojskowej (zakazując wojskowej aktywności i broni), i nie przystają do nowej ery, której dziś jesteśmy świadkami.
Traktat nie wspomina praktycznie w ogóle o działalności prywatnych podmiotów komercyjnych, nie do końca wiadomo jak w jego kontekście interpretować kwestię wydobycia i późniejszej własności surowców. Nie precyzuje też zasad kooperacji na powierzchni innych ciał niebieskich.
NASA, będąca w trakcie realizacji misji księżycowej Artemis, chciała wyjść naprzeciw tym problemom i zaproponowała dodatkowe wspomniane Artemis Accords. Porozumienie odwołuje się do wspomnianego traktatu z 1967 r. jako nadrzędnego i poszerza go o szereg przepisów umożliwiających „cywilizowaną eksplorację” (m.in. zobowiązanie do wzajemnego informowanie się, ogłaszanie stref bezpieczeństwa itp.)
Kontrowersje
Jednocześnie Artemis Accords budzi pewne kontrowersje. Nie wiadomo też, na ile będzie się dało jego założenia zrealizować w praktyce. Nie przystąpiła do niego Rosja, oskarżająca pakt o zbytnią proamerykańskość, pomimo, że nie ma w nim tego typu zapisów. Stany Zjednoczone z kolei, ze względu na rozkręcający się konflikt gospodarczy i polityczny, nie zaprosiły do niego Chin. Brak tych dwu państw stawia pod znakiem zapytania skuteczność porozumienia, a nawet może się przyczynić do całkowitego zanegowania wcześniejszych porozumień, z traktatem z 1967 włącznie.
Czy warto?
Czy warto było więc podpisywać umowę, która za parę lat może okazać się niepotrzebna? Jak najbardziej, wejście w Artemis Accords oznacza dopuszczenie polskich firm, instytucji i naukowców do zleceń oraz badań będących częścią programu księżycowego Artemis. Z automatu staniemy się też dla tamtejszych podmiotów branży kosmicznej bardziej wiarygodni (dobrze byłoby tego nie zaprzepaścić). Otworzenie amerykańskiego rynku kosmicznego dla młodych polskich firm New Space to duża szansa, której szkoda byłoby nie wykorzystać.
Następstwem umowy będzie też zintensyfikowanie współpracy między samymi agencjami. Już ogłoszono, że kolejnym krokiem ma być podpisanie Umowy Ramowej o Współpracy Kosmicznej między Rzeczpospolitą Polską a USA. Co z tego wyniknie, zobaczymy już niedługo.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu