Przy okazji takich doniesień warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć: na ile nasze wybory są w pełni autonomiczne? Jak wiele zależy od subtelnego wpływu socjotechniki i czy rzeczywiście da się wpływać na sytuację w naszym kraju tylko za pomocą sprytnych kampanii w cyberprzestrzeni? Już samo to, że zadajemy sobie takie pytania jest nieco przerażające.
Wczoraj niczym bumerang powrócił do nas temat manipulacji nastrojami społecznymi za pomocą fałszywych kont. Jak podaje Carl Miller, w opublikowanym w 2017 roku raporcie można wyczytać informacje dotyczące 40 000 fałszywych tożsamości, które były wykorzystywane do manipulacji w trakcie kampanii wyborczych w Polsce. Za te bezpośrednio odpowiada polska firma - internauci natomiast szybko powiązali do odkrycie z aferą dotyczącą kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, kiedy to dziennikarze Radia ZET oraz Gazety Wyborczej dotarli do dokumentów, które wskazywały na wykorzystywanie fałszywych kont.
Oxford researchers identified a company in Poland that has created 40,000 unique online identities with their own IP address, personality and linked accounts.
These would be impossible to spot. Expensive, but indistinguishable from a real person. pic.twitter.com/jIBWLDwGVJ
— Carl Miller (@carljackmiller) January 22, 2019
Czytaj dalej poniżej
Podstawowym wyróżnikiem wspomnianych fałszywych kont jest fakt, iż dysponują one: unikalną tożsamością, unikalnym adresem IP, niewykorzystywanym wcześniej w żadnych usługach (a zatem nie można powiązać fałszywej tożsamości z żadnym innym wytworzonym profilem przez witryny), a także innymi zabiegami, które mają wzbudzić wśród konsumentów treści poczucie, iż są to absolutnie "realne" osoby.
Zobacz także: Za memy do więzienia. To nie Orwell - to Rosja
Badacze z Oksfordu wskazują na niewymieniony z nazwy podmiot, który nazywany jest "konsultantem marketingowym" w zakresie polityki. Przez dekadę firmie udało się stworzyć wspomniane 40 000 unikalnych, fałszywych tożsamości, które zostały użyte w rozmowach dotyczących polityki oraz działań blisko związanych z wyborami w Polsce.
Pewnie interesuje Was to, dla kogo pracowała wspomniana firma
I pewnie to, jak ona w ogóle się nazywa. Badacze z Oksfordu nie wymieniają tego podmiotu z nazwy, istnieje jedynie wzmianka o nim w raporcie a także "scenariusz" jakim kierowali się jej klienci. Zasadniczo jednak chodziło o dystrybuowanie konkretnych treści (np. tych, które dyskryminują oponentów) albo o uczestnictwo w rozmowach w mediach społecznościowych. Nie dziwi więc podejście chociażby użytkowników serwisu Wykop, którzy błyskawicznie wskazali na wyżej wspomniane ustalenia dziennikarzy Radia ZET oraz Gazety Wyborczej, wedle których sztab Andrzeja Dudy korzystał z usług firmy, która zaprzęgała do działań promocyjnych tzw. "boty".
Link do komentarza z wątkiem politycznych botów
Co więcej, Wykopowicze w powiązanych ze znaleziskiem materiałach zawarli informacje z serwisu Twitteraudit, który analizuje konta pod względem ich koligacji z typami profilów (fałszywe / autentyczne). Zestawiono konta należące do Kancelarii Premiera, Donalda Tuska, Andrzeja Dudy oraz dziennikarza Tomasza Lisa - warto jednak przy tej okazji wspomnieć o tym, że generalnie takie zestawienia nic nam nie mówią. Przede wszystkim - ilościowy udział fałszywych kont wśród obserwujących może wynikać z tego, że oponent wydał polecenie obserwowania niewygodnego profilu po to, aby dyskredytować jego wypowiedzi w mediach społecznościowych. Warto więc analizować aktywność fałszywych kont głównie pod względem ich aktywności (jakie treści komentują, w jaki sposób, jakie treści promują, itp.).
Jest to jednak kolejny, bardzo smutny dowód na to, że nastroje społeczne są sterowane i aby być tutaj absolutnie w porządku wobec wszystkich - najpewniej każda z liczących się w Polsce partii posiłkuje się tego typu praktykami (choć tego w stu procentach nie wiemy). Jednak nie to jest najbardziej przerażające: istnieje możliwość, że aktywność fałszywych kont w internecie związana jest z obecnością w Polsce obcych wpływów, które intencjonalnie mogą wpływać na nastroje społeczne w Polsce po to, aby wygrała "korzystniejsza dla nich" opcja polityczna.
Wychodziłoby więc na to, że w Polsce doszło do sytuacji bardzo podobnej do tego zaobserwowanej w USA, gdzie Rosjanie (a raczej tworzone przez nich profile) aktywnie uczestniczyli w dyskursie politycznym przed ostatnimi wyborami prezydenckimi. W tym wypadku otwarcie mówi się o tym, że wygrana Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych to dla Rosjan genialny powód do radości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu